- Jula? –
słyszę głos Aleksa.
Po chwili
pojawia mi się jego sylwetka. Jesteś trzeźwa. Tak nagle dotarły do ciebie słowa
Muzaja. Wstrząsnęły tobą..
- Co się
stało? – kuca przed tobą i ociera ci łzy.
- Nie chcę
o tym mówić. – mówię i chowam głowę w rękach.
- Ej
idziecie? W butelkę gramy. – nagle wpadł Konstantin.
-
Spierdalaj. – syknął na niego Aleks.
Spojrzałam
na obu. Ledwo ich widziałam, bo w oczach miałam łzy. Konstantin patrzył raz na
mnie raz na Atanasijević`a. Przytaknął i odszedł.
- To nie
jego wina, tylko pytał. – otarłam zły.
- Wiem, ale
wkurza mnie to, że coś się stało, a ja ci nawet nie mogę pomóc. – złapał mnie
za rękę.
Siedzieliśmy
tak w ciszy kilka minut. Ani na moment nie puścił mojej ręki. Nagle usłyszałam
głos mojego brata. Bez słowa wstałam i wtuliłam się w niego. Zaczęłam płakać.
Oliwier mocno mnie do siebie przycisnął i uspokajał. Nigdy bym się nie
przejmowała opinią przypadkowej osoby. No właśnie, przypadkowej. Z Muzajem się
zżyłam..
Pojechaliśmy
do domu. Nie pożegnałam się z Alkiem, ale chyba zrozumiał, że nie miałam na nic
ochoty.
Oliwier nie
naciskał. Pytał tylko, czy już dobrze. Gdy wpadłam do domu, usłyszałam ojca,
ale obstał za mną mój brat.
Zaczęłam
ryczeć. Przykryłam się kołdrą. Pierwsze co zrobiłam to usunęłam numer Muzaja z
telefonu. Chcę zapomnieć o naszej znajomości. Na zawsze.
Kilka smsów
od Aleksa. Na żadnego nie odpisałam. Gdy do mojego pokoju wszedł tata, udałam,
że śpię. Wiem, że i tak mam przypał i to mnie nie ominie, ale nie dziś. Nie
teraz…
Obudziło
mnie poranne słońce. Jak na jesień to było dziś bardzo promiennie. Bolała
mnie głowa, ale dało się z tym żyć.
Poszłam do
łazienki się wykąpać. Postanowiłam przesiedzieć całą sobotę w pokoju. Mój
telefon nie przestawał dzwonić.
- Kurwa! –
krzyknęłam i rzuciłam telefonem o ścianę.
Byłam zła.
Na siebie, wszystkich, wszystko… Nagle do pokoju wparowała mama.
- Co tu się
dzieje? – pyta patrząc na rozwalony telefon.
- Nic. –
mówię i siadam na łóżku. – Gdzie Oli?
- W szpitalu.
Przecież ta operacja.. – zaczyna, ale na same słowa operacja wstaję i wybiegam.
- Czekaj
nie wiesz.. – zaczyna mama, ale ja już jestem na zewnątrz.
Jestem
egoistką. Przecież każdy ma swoje problemy.. Zapomniałam o Oliwierze… Wsiadam
do autobusu i udałam się do szpitala, w którym Oliwier leżał.
W biegu
wpadam do szpitala. Na korytarzu widzę, jak Oli wychodzi z gabinetu lekarza.
- Jak operacja? – niemalże rzucam się na niego
i przytulam go.
- Jutro
Jula, jutro.. – mówi szeptem.
Oderwałam
się do niego. Wiem, że żadne słowa nie podniosą go na duchu. Dowiedziałam się,
że Oliwier musi już dziś zostać w szpitalu, aby zrobili mu badania.
Postanowiłam
na umilenie tego dnia iść do cukierni po jakieś pyszne ciastka. Wiem, że to
Oliwierowi nie pomoże.. ale przynajmniej nie zaszkodzi. Wybrałam dwa kawałki
sernika i skierowałam się z powrotem do szpitala.
Gdy już
byłam prawie w Sali, w której leżał mój brat zobaczyłam, że nie jest on sam.
Był tam Muzaj. Od razu serce zaczęło mi bić mocniej.. Chciałam się cofnąć, ale
mój brat mnie zauważył.
- Julcia..
– zaśmiał się i wychylił, gdy byłam za ścianą drzwi.
- Ciacho. –
uśmiechnęłam się podając mu papierową torebkę.
- Nie
przywitasz się z moim szwagrem, a twoim przyszłym mężem? – zaśmiał się, ale
widząc nasze miny…
Nie przywitał
się ze mną, a ja też nie mam zamiaru się mu kłaniać. Z resztą, nie ogarniam
tego człowieka.
Dłużej nie
wytrzymałam jego obecności w jednym pomieszczeniu. Wyszłam bez słowa i
skierowałam się na zewnątrz.
-
Przyszedłem, bo Oli chciał. – dobiegły mnie głosy z tyłu. Nie odwracałam się,
nie miałam ochoty na niego patrzeć.
- Super. –
mruknęłam.
- Jesteś z
Aleksem czy tylko się ruchacie? – spytał zimnym tonem.
- Tylko
ruchamy. – zatrzymałam się, aby sprawdzić w telefonie, która jest godzina.
- Tak? – spytał
niedowierzając.
- Przecież
to ty jesteś specjalistą od mojego życia. – powiedziałam i wstrzymałam oddech,
aby nie płakać.
- Myliłem
się co do ciebie. – uniósł brew.
Nie
wytrzymałam. Z oczu zaczęły mi lecieć pojedyncze krople łez. Zaczęłam iść. Nie
odwracałam się. Nie mogłam dłużej tego znieść. Tak nagle mnie znienawidził?
Dotarłam do
domu. Poszłam spać. I tak minął mi cały dzień.
W niedzielę
od rana siedziałam w szpitalu. Nie chciałam zostawiać Oliego samego. Oczywiście
rodzice też byli. Kara mnie nie ominęła. Zabrali mi kieszonkowe, mam przez cały
miesiąc sprzątać dom..
- Są
szanse, że operacja się uda? – zapytał Oliwier lekarza, który przeglądał jego
kartę.
Nie odrywał
od niej wzroku. Co chwilę robił dziwne miny.
- Doktorze?
– spytałam z nadzieją, że odpowie na pytanie.
- Operację
trzeba wykonać. Co z tego wyjdzie.. nie daję gwarancji, że się powiedzie.
Trzeba być dobrej myśli. – westchnął i wyszedł.
Oliwier się
podłamał. Nie ma co.. pocieszył go ten lekarz..
- Będzie
dobrze. – od razu podbiegła i przytuliła go mama.
Zabrali go
na operację. Siedzę tutaj już dobre trzy godziny. Atmosfera jest napięta.
Najcichszy hałas wyprowadza mnie z równowagi.
- Dlaczego
to tak długo trwa? – wstaje tata i zaczyna zaglądać w drzwi.
- Lekarz
kazał nam czekać… - mówi mama.
- Pieprzyć
to.. – mówi, a raczej krzyczy na cały
szpital.
Bezradnie
patrzę w telefon i patrzę jak czas leci z minuty na minutę. To wkurzające, że
nic nie mogę zrobić.
Nagle
wychodzi lekarz. Od razu zrywamy się z krzeseł.
- I co z
moim synem?
- Czeka go
długa rehabilitacja. Operacja się udała. – po tych słowach poczułam ulgę…
Lekarz na razie zabronił nam go odwiedzać. Jest pod narkozą.
Po kilku
godzinach obudził się. Gdy była moja kolej weszłam do jego Sali.
- Nie będę
chodził na żadne rehabilitacje. Nie namawiaj mnie, tak jak rodzice… -
powiedział na wejściu.
- To nie. – wzruszyłam ramionami. – To twoje
życie, jeśli chcesz skończyć z siatkówką, proszę bardzo. – westchnęłam wyjmując
owoce i kładąc je na jego stoliku.
- Przecież
wiesz, że nie.. – przekręcił się z boku na bok. – Ale ja tego nie
zniosę..-zacisnął pięść zdrowej ręki.
- Przecież
pomogę ci.. – usiadłam na jego łóżku.
Nic nie
powiedział. Chyba nie chciał z nikim rozmawiać. Wróciłam do domu. Zaczęłam się
uczyć na wtorkowy sprawdzian z biologii. Jutro zawody. Gdy o nich myślałam
byłam zdołowana, że nie zagram. Te
rozgrywki są ważne, tak słyszałam.
Rano
zaczęłam się pakować do szkoły. Ubrałam się : http://allani.pl/zestaw/952796-952796-kolekcja-wiosna-lato-2014 i zeszłam na śniadanie. Oliwier musiał zostać jeszcze
dzisiaj w szpitalu. Postanowiłam go odwiedzić, choćbym i miała się spóźnić do
szkoły..
Pojechałam
razem z mamą do szpitala. Tata pojechał do pracy. Na korytarzu szpitala
usłyszałam jakiś hałas i przypadkowo „podsłuchałam” rozmowę lekarza i Oliwiera
na cały korytarz.
- Oliwier,
jesteś dorosły, wiesz co robisz.. Jeżeli nie będziesz chodził na rehabilitację,
nigdy twoja ręka nie będzie sprawna. – powiedział lekarz.
- I tak nie
będzie. Chcę zostać sam. – dało się słyszeć głos Oliwiera.
Lekarz
wyszedł z Sali. Spojrzał na mnie i kiwnął głową. Wiedziałam, że to oznacza,
żebym z nim pogadała.
Weszłam do
Sali. Wiedziałam, że to nic nie da.. A może jedynie pogorszyć sytuację. Jeżeli
Oliwier się uprze…
- Witaj
najlepszy. – powiedziałam z uśmiechem.
-
Najlepszy? – na jego twarzy zagościł uśmiech.
- Najlepszy
uparciuch. – kiwnęłam głową. Na razie nie chciałam go namawiać, pytać o nic.
Wiem, że on sam musi sobie to przemyśleć. Pogadałam z nim chwilkę i w pośpiechu
ruszyłam na autobus.
Los tak
chciał, że zobaczyłam odjeżdżający autobus. Zaczęłam w myślach klnąc na taki
środek transportu. Kawałek za nim pobiegłam, ale dałam sobie spokój.
Nagle obok
mnie zatrzymał się jakiś samochód.
Rozdział taki długi, bo nie umiałam go zakończyć, serio :D
Hahah wiem zabijecie mnie za to zakończenie.. ciekawe kto to :D
Muzaj jak na razie : cham i debil.. zobaczymy czy coś się zmieni xd
Oliwier się pojawił, wow :D
Macie pytania? Wbijać na mojego aska : http://ask.fm/Melodyjna15
Miło, jak zadajecie mi pytania, a raczej prośby, dotyczące bloga :)
Komentujemyy ;p chcę zobaczyć kto czyta tego bloga ;)
Pozdrawiam ;*
Kurna Muzaj.. Jak nie przestaniesz odwalać takich dziwnych szopek to ją stracisz! Co ci chłopie odbiło?! Ehh.
OdpowiedzUsuńRozdział świetny i bardzo dobrze, że ta operacja się udała. Mam nadzieję, że Julka przekona Oliwiera aby chodził na rehabilitację. No bo przecież jak się coś kocha, to zrobi się wszystko, aby to dalej robić, prawda? Oj uparty jest. Oj uparty ;)
W takim momencie skończyć rozdział... No weź! Dziewczyno! Teraz po nocach nie będę mogła spać myśląc kto podjechał tym autem! :D Moja pierwsza myśl to Aleks, a druga to Maciek. Tak, wiem. Moja wyobraźnia nie zna granic, no ale i tak mam nadzieję, że to będzie Maciek i że w końcu da dojść Julce do słowa, a nie od razu od dziwek ją. Może jakby sobie wszystko wyjaśnili, to byłoby ok. Ale wydaje mi się, że nawet jak się pogodzą to i tak już ich relacje nie będą takie same. Albo będą lepsze i mocniejsze, albo gorsze i słabsze. ;) A jeśli to będzie Aleks to zapewne w spokoju podwiezie ją do szkoły :D
Szkoda, że Julka nie będzie grała w tym meczu. A może okaże się że jakaś zawodniczka jest np. chora i nie może grać, a zamiast jej wezmą Julkę? Fajnie by było :D
Ciekawe co by było jakby Oliwier dowiedział się czemu Julka i Maciek już się nie przyjaźnią. Może pogadałby z Muzajem i wszystko by się wyjaśniło? Weź no kurde, niech się już pogodzą xD Oczywiście zrobisz jak chcesz :D
Pozdrawiam i z ogroooomną niecierpliwością czekam na następny :*
haha ;p
Usuńnastępny rozdział będzie pełen niespodzianek, już ja sama się nie mogę doczekać jak na niego zareagujecie :D
Pozdrawiam ;*
Heloł, siostra :)
OdpowiedzUsuńTęskniłaś? Ja baardzo ;-/ Jedyne na co miałam czas to spytać się kiedy rozdział :D Dobra, streszczam się, bo ognisko ♥
Maaaaciek! Ehh... Mógłby już skończyć z tym... Rozumiem, że jest zazdrosny, no ale... Bosh, on serio taki jest? To teraz nawet szczera rozmowa z Julą nie przekona mnie do niego. No i najważniejsze : nigdy nie zaakceptuję jego związku z Rudą. W życiu i po śmierci.... No bo sory cię bardzo, nic tak na prawdę nie wie o nich, a tu kurde z takimi tekstami wyskakuje... Z resztą : jakim prawem wtrąca się do życia Juli zasypując ją takimi tekstami? Kurde... To chyba jej życie, nie? I chuj go to powinno obchodzić :/
Aaa! Przypominam ci, że obiecałam, że jeśli jeszcze raz zostawisz mnie w sytuacji, że będę musiała się zastanawiać, kto to będzie, to cię zabiję... A więc... Szykuj trumnę, skarbie :p
Oliwier... Jejku, cieszę się, że operacja się udała (jeśli by się nie udała, zabiłabym cię dwukrotnie :D ) I bardzo dobrze, że rozdział jest dłuższy ^.^ Gdyby była taka opcja, tobym kliknęła "Lubię to!" ;-)
Miałam się streszczać, proszę bardzo :D Już skończyłam :) Do następnego *.*
A! I zapomniałam.... Zaczynam nowego bloga :D Będę cię informować o nowych rozdziałach, ok? Masz tu adres ;D : http://jestem-obok-ciebie.blogspot.com/
Ognisko x2 haha :)
UsuńJeju już nie chcecie Muzaja? :D Dobra zobaczymy potem xd bo się w następnym zadzieje xd
Pozdrawiam siostro ;*
Jaaa czytam ;) Suuper rozdział, pozdrawiam i czekam na następny :*
OdpowiedzUsuńCieszę się ;*
UsuńPozdrawiam ;)
Jejciu, jakie to genialne! *-* Najlepsze opowiadanie które czytam i to systematyczne dodawanie postów *o*. Jesteś najlepsza! Co do rozdziału to ten Muzaj to mógłby się w końcu uspokoić i nie wrzucać tak Julii! Zaczyna mnie denerwować! Ale i tak chce, żeby byli razem :D Czekam na następny, bo napisałaś, że będzie dużo niespodzianek. Że tak zapytam, kiedy następny? :D Pozdrawiam i do następnego na który czekam z niecierpliwością :**
OdpowiedzUsuńhmm następny planuję dodać w poniedziałek. W weekend nie dam rady jeszcze jednego dodać. Zawalony mam ;/
UsuńJeju dziękuję za miłe słowa ;*
Pozdrawiam ;3
Jaki Muzaj potrafi być chamski.
OdpowiedzUsuńTak poza tym rozdział super :))
Pozdrawiam i czekam na kolejny :*
Może ma powody? ;)
UsuńOkaże się xdd
Dziękuję. Również pozdrawiam ;**
O rajciu! Mam nadzieje, ze Jula wplynie na Oliwera i ten zacznie rehabilitacje.
OdpowiedzUsuńAleks na razie najlepsxy kolega dla Julii. A Muzaj i jego wrodzona wredota doprowadzaja do szalu.
Pozdrawiam
Widocznie myliśyśmy się co do Muzaja, jaki jest taki jest.. zobaczymy co dalej bd :D
UsuńPozdrawiam ;)
Świetny! Cieszę się, że operacja się udała :D oby tylko Oli zgodził sie na rehabilitację :) Zapraszam na 13 :*
OdpowiedzUsuńhttp://kiedy-spotkalam-siatkarskiego-jego.blogspot.com/
Dziękuję ;*
UsuńPotem wpadnę ;)
Ej nie no uduszę Cię!!!
OdpowiedzUsuńJak mogłaś skończyć w takim momencie? :o
Muzaj mnie maks wkurzył, niech spada na drzewo :P
Pozdrawiam serdecznie i z niecierpliwością czekam na kolejny :))
O nie.. ja nie chcę zginąć :(
UsuńMusiałam ;)
Pozdrawiam miśkaa ;*
hahah ok będziesz żyła! :D
UsuńZapraszam na nowy rozdział http://zsiatkowkacalezycie.blogspot.com/
Muzaj taki wkurzający xd :D
OdpowiedzUsuńOliwier musi się zgodzić na rehabilitację :)
Jestem ciekawa kto podjechał.
Czemu skończyłaś w takim momencie? ;c
Pozdrawiam i zapraszam do mnie :D
Musiałam :(
UsuńByłem u cb xd powiedziałam w komentarzu że superrr ♥♥♥
Pozdrawiam maleńka ;*
Ten Muzaj coraz bardziej mnie denerwuje. Jak Oliwier nie zgodzi się na rehabilitacje to chyba jest najgorszym idiotą świata. Mieć szanse i jej nie wykorzystać. Myślę, że osobą, która podjechała będzie Aleks albo Cupko. Dlaczego ty nam to robisz i kończysz w nieodpowiednim momencie?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :>
Przepraszaam :( ale musiałam :D
UsuńPozdrawiam ;**
Znowu skończyłaś w takim momencie! ;/
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem kto to podjechał.Aleks?
Ale z Muzaja się zrobił istny debil.Zazdrosny jest o nią po prostu.
Oliver musi się zgodzić na rehabilitację.
Pozdrawiam i czekam na kolejny ;*
:)
UsuńPozdrawiam ;*