poniedziałek, 30 czerwca 2014

Rozdział 43


- Halo! Ziemia do Julyy! – zaczął mi machać ręką Ignaczak przed twarzą.
- Co? – oderwałam wzrok od Muzaja.
- Za godzinę gramy mecz.. I miło by było, gdybyś nam kibicowała. – powiedział Karol, a Ignaczak zaczął grzebać w swojej maleńkiej torbie..
- Możesz ją założyć.. – z torby Ignaczak wyjął  swoją meczową koszulkę.
- A nawet musisz. – poparł go Kurek.
Przytuliłam Ignaczaka.. Niby mały gest a jak wiele znaczy. Od razu poszłam do łazienki, aby przymierzyć górną część garderoby. Oczywiście koszulka była długa.. jak siatkarze.. I tak Ignaczak był w miarę niski..
Gdy wychodziłam z toalety, natknęłam się na „Włodka”.
- Włodzimierzu.. pytanie mam.. – powiedziałam dość nieśmiało.
- Julio, ależ słucham. – po tych słowach roześmieliśmy się, jak to mięliśmy w zwyczaju.
- Ona i Maciek… No wiesz..? – za bardzo nie wiedziałam jak o to zapytać. Jeszcze sobie pomyśli, że Muzaj coś dla mnie znaczy..
- Że niby Karolina? – roześmiał się, a ja w tym momencie zamieniłam się w mordercę.. – To jego siostra.. Jula czy ty…?
- Włodzimierzu, a tak w ogóle co tu robi Muzaj? Przecież trener go chyba nie powołał.. – powiedziałam do niego szeptem.
- Konar ma kontuzję, Boćkowi się dzieciak narodził.. A Zbyszek nie może zostać sam.. – gdy mi to wyjaśnił, zaczęłam kierować się na halę, gdzie powoli zbierali się kibice.
Jego odpowiedź cię zadowoliła. To tylko jego siostra. Na razie możesz być spokojna.
Zajęłam swój sektor i zaczęłam przyglądać się rozgrzewającym siatkarzom. Wzrokiem wypatrzyłam Aleksa. W tym samym momencie zaczął się rozglądać po Sali.. A przecież mu nie pisałam, że będę.. Gdy natknął się na mnie, szeroko się uśmiechnął i puścił mi oczko. Zaczęłam się śmiać sama do siebie, przypominając sobie wszystkie przygody, które razem przeżyliśmy.
Zaczął się mecz. Polska – Serbia. Mimo tego że Serbowie mieli Aleksa, to kibicowałam Polsce. Z koszulką Ignaczaka na swoich plecach czułam się dziwnie.. Mało tego nasz drużyna przegrała pierwszego seta. Kurek spojrzał na mnie załamany. Posłałam mu pocieszające spojrzenie. Co ja więcej mogłam?
Zaczął się drugi set. Gra nam się nie układała. Patrzyłam bezradnie raz na kibiców, raz na siatkarzy. Kibiców mięliśmy wspaniałych. Dopingowali naszych z całych sił. Mimo że drugi set też łupem dla Serbii, trzeci set zaczęliśmy z przytupem.
Seria Kurka na serwach zrobiła swoje. Nawet Bartmana nam nie blokowali. Gra zaczęła się układać. Mięliśmy w końcu swoje akcje.
Trzeci set dla nas. Niestety czwarty set to znowu przewaga Serbii. Tak o to w całym spotkaniu przegraliśmy 3:1. Chłopaki byli przygnębieni. Aleks ręką wywołał mnie do band reklamowych.
- Cześć. – przywitał mnie buziakiem, a ja rozejrzałam się w około, czy nikt tego nie widział.. niestety.. grupka kibiców, patrzyła na mnie jak na idiotkę, co lata za siatkarzami.
- Hej. – uśmiechnęłam się mimowolnie.
- Przejmujesz się nimi? – spojrzał mi prosto w oczy.
- Przecież to nic nie znaczyło. To tylko przywitanie. – chyba sama sobie zaczęłaś to wmawiać.
- No tak… - zmieszał się. – Tęskniłem. – przycisnął mnie do siebie.
- Ja też.. – roześmiałam się. – Gratuluje wygranej. – posłałam mu serdeczne spojrzenie.
- Nie kibicowałaś nam.. – posmutniał, widząc koszulkę Ignaczaka.
- Wam nie, Tobie tak. – roześmiałam się.
Natknęłam się na groźne spojrzenia siatkarzy z Polski. Niektórzy chyba nie byli za tym, żebym rozmawiała z ich przeciwnikami.
Przeprosiłam Aleksa i udałam się do nich. Po drodze usłyszałam głos Alka, że za 5 minut mam czekać pod ich szatnią. Uśmiechnęłam się do niego, a następnie podeszłam do Kurka, Pita, Karola i Igły.
- Dobrze było.. – lekko się do nich uśmiechnęłam.
- Zdradzasz nas. – powiedział Ignaczak, głosem bliskim płaczu.
Gdybym go nie znała, pewnie bym się załamała, a tak roześmiałam się, a on za mną.
- To co chłopaki, w niedzielę wygramy.. – podszedł do nas Zibi, ale gdy mnie zobaczył, od razu się poprawił.. – I dziewczyny, znaczy… - podrapał się po głowie.
- To co może jedziemy na jakiegoś dobrego kebsa? – podszedł do nas Wrona i poklepał Karola po plecach.
- Żaden kebs panowie.. wracamy do hotelu i udajemy się na relację błędów w meczu. – od razu zgasił ich zapał Anastazi.
Chłopaki byli niepocieszeni, ale musieli się słuchać trenera. Zatrzymałam na chwilę pana Andreę. Spytałam, czy poczekają na mnie 5 minut. Oczywiście, zgodził się, bez problemu.
Udałam się pod Serbską szatnię. Nikogo tam nie było.. Po kilku sekundach, poczułam jak ktoś mi zakrywa oczy. Roześmiałam się, bo wiedziałam , że to Anatasijević.
- Debil. – powitałam go uśmiechem.
- Kochany debil. – pogłaskał mnie kciukiem po policzku. Chyba się zaczerwieniłam, bo się roześmiał. – Jesteś z Maćkiem?  - zapytał tak nagle.
- Nie.. – pokręciłam głową i się roześmiałam. – Nigdy nic nie było i nie będzie.. – nie wiem po co mu to powiedziałam.
- Jula.. – położył ręce na moich biodrach. – Podobasz mi się.. – spojrzał mi prosto w oczy..
- Ja nie wiem.. – zaczęłam, ale nagle usłyszałam głos za sobą.
- Jula.. przepraszam, że przeszkadzam. – chrząknął Ignaczak – ale musimy iść.. – spojrzał na mnie.
Długo nie czekałam i od razu wymknęłam się z jego objęć. Igła przyszedł w dobrym momencie. Serce mi biło jak oszalałe..
- Wy coś.. że on chce, że coś? – Ignaczak sam się zaplątał w tym pytaniu.
- Że niby my coś? To on chyba chce coś… - wzruszyłam ramionami.
- Nie lubię go. –skrzywił się. – Ale jeżeli masz być z nim szczęśliwa, to chyba wiesz co robisz. – przytaknął i wszedł do autobusu.
Tym razem zobaczyłam, że Kurek siedzi na tyle, a Ignaczak, który idzie przede mną, również się tam kieruje. Po chwili słyszę wołanie Bartka, który każe mi siadać obok nich. Niestety, po drodze napotykam się na Bartmana.
- No wreszcie się księżniczka zjawiła. Ile można czekać? – powiedział zirytowany.
- Zbyszek odpuść. – usłyszałam Możdżonka.
- Coś jeszcze wzruszającego chcesz mi powiedzieć? – spojrzałam triumfalnie na atakującego. Ten wywrócił oczami.
Usiadłam miedzy Ignaczakiem, a Kurkiem. Gdy Krzysiek poszedł na chwilę na tył, razem z Kurkiem zaczęliśmy przeszukiwanie jego torby.
- Tylko jeden batonik? – spytał spanikowany Kuraś.
- On to wszystko zjadł? – spojrzałam na papierki, którymi była wypchana torba.
- I to Kinder bueno.. – Dobra, to weźmiemy po jednym batoniku i resztę mu zostawimy. – na te słowa wybuchłam śmiechem..
Przecież Kinder bueno ma tylko dwa batoniki.. No tak, reszta dla Ignaczaka…
- Wyglądacie podejrzanie.. – Krzysiek po swoim powrocie prześledził nas wzrokiem.
- Jak to? – spytał Kurek, a na jego ustach zauważyłam kawałek czekolady z batonika..
Dawałam mu znaki, żeby się wytarł, ale Ignaczak wywęszył całą sytuację.
- Zapłacicie mi za to! – wrzasnął z żalem.
- Igła to tylko jeden batonik.. – uśmiechnęłam się pokrzepiająco.
- JEDYNY batonik.. – podkreślił pierwsze słowo.
Ignaczak od razu poszedł do Anastaziego, aby uprosić go, by pójść do biedronki po „wodę”. Ten od razu się zgodził.
Zatrzymaliśmy się na parkingu i wzięliśmy koszyki. Ja wzięłam sobie sok. Że koszyk miałam z Kurkiem, to kładł do niego słodkości, aby potem zwalić, że to moje.. Gdyby Andrea się dowiedział.
- Czy Andrea o tym wie? – roześmiałam się do Kłosa, który stał przy kasie i upychał do kieszeni batoniki.
- Nie! – roześmiał się.. – I się nie dowie.. – Karol przyłożył palec do moich ust.
Wychodząc z biedronki natknęliśmy się na grupkę fanek. Oczywiście chciały autografy i zdjęcia.
- Kurek, a ze mną zdjęcia sobie nie zrobisz? – zaśmiałam się, widząc, że dość niechętnie rozdaje autografy.
- Przecież z Alkiem tyle zdjęć zrobiłaś.. – spojrzał mi prosto w oczy..
- Skąd wiesz? – uniosłam brew.
- Cały fejsbók wie. – powiedział, pokazując mi profil Atanasijević`a..
W sumie zdjęcie na fejsbuku, jeszcze nic nie oznacza. Ale ten opis :
„ Czemu ten czas leci tak szybko? Chcę wrócić do tych chwil..;/”
Trochę się na niego wkurzyłam.. Wiedziałam, ze przez to zdjęcie będę miała problemy..
************

Witajcie :)
Jesteście jeszcze ze mną?
Jakie plany na wakacje?
Czyta to ktoś? ;x
Miłych wakacji ;)                    

piątek, 27 czerwca 2014

Rozdział 42


Po treningu przebrałam się w swoje rzeczy i ruszyłam w stronę pokoju. Nagle z tyłu doszły mnie jakieś głosy.
- Jula? – spytał dla upewnienia Anastazi, a ja powitałam go uśmiechem. – Jutro wyjeżdżamy o 5.00. – poinformował mnie, a ja kompletnie nie wiedziałam o co chodzi..
- Ale przecież dziewczyny nie jadą..
- Chłopaki cię polubili, nalegali, sama wiesz jak to jest. – powiedział po angielsku.
- Dziękuję. – pożegnałam go i wróciłam do pokoju.
Nie chciałam zostawiać dziewczyn. Bo jak to by wyglądało? Kaśka nalegała, żebym jednak jechała.
- Jedź, to dla ciebie szansa.. – powiedziała Kaśka. Klaudia milczała.. widać było, że jest zazdrosna.
- Oj przestań… - pokręciłam głową.
- Jedziesz i tyle! – wrzasnęła.
- Jedziesz! – nagle z za ściany dobiegł nas głos Gumy, a my wybuchłyśmy śmiechem… Jeszcze nie ogarnęłam tego człowieka..
Ostatecznie się zgodziłam. Tym bardziej, że gramy z Serbią… Stęskniłam się za Alkiem… Pewnie chcecie wiedzieć co z Maćkiem.. No właśnie.. Od rana się do mnie nie odezwał. Może nie chciał wczoraj się tak zachować? Może sam był pijany? Niech pomyśli jak ja się teraz czuję.. Winna? Trochę tak..
- Ej mała co jest? – na obiedzie przysiadł się do mnie Włodi, gdy usiadłam sama przy stoliku.
- Nie pytaj. – głośno westchnęłam.
- Muzaj? Co debil narobił? A właśnie, jak było wczoraj? Jesteście ze sobą czy nie? – nagle zaczął zadawać milion pytań na minutę.
- Dość Wojtku, dość. – uniosłam się. – Nigdy niczego nie było i nigdy nie będzie, kapujesz? – zmrużyłam oczy.
- Ej Wojtulo, wiesz jak przytrzymać debila w niepewności? – pyta Igła i przysiada się do mojego, a raczej już NASZEGO stolika…
- No jak? – wzrusza ramionami.
Zaczynam się śmiać i przybijam z Igłą piątkę. Chyba jako jedyna zrozumiałam żart. Wojtek patrzył na nas jak na debili.
Anastazi wysłał nas wszystkich na spacer przed siłownią, abyśmy się dotlenili.
- Ej Igła! – krzyknął Winiar. – Chodź tu… - zaczął i wziął do rąk dwa kamienie.
- No co, że niby? – popatrzył na niego nie spodziewając się zupełnie niczego.
Michał zaczął pocierać kamień o kamień..
- Dotknij. – nakazał Krzyśkowi, kiedy skończył „trzeć”. Igła posłusznie wykonał polecenie. – Czujesz?
- Ale co? – Ignaczak popatrzył na kamienie z każdej strony.
- Nie czujesz? To jeszcze raz dotknij. – powiedział, powtarzając poprzednią czynność. – Czujesz?
- Boże Winiarski kretynie o co ci chodzi? – fuknął Igła.
- Nie czujesz jak cię w chuja robię? – gdy to powiedział Winiarski wszyscy wybuchliśmy śmiechem, nawet Ignaczak..
- Tu tak zawsze.. – obok mnie pojawił się Kurek.
- Zazdro. – roześmiałam się, a on za mną.
 Po długim spacerze pełnym przygód poszliśmy na siłownię. Ja obijałam się, a chłopaki zaczęli trening siłowy.
- Czyli jednak z nami jedziesz. – podszedł Bartman biorąc ręcznik, który znajdował się obok mnie.
- Nie myśl sobie, że dzięki tobie.. – pokręciłam palcem.
- A byś się zdziwiła. – spojrzał na mnie z tym swoim cwaniackim uśmiechem.
Zignorowałam to. Siedziałyśmy obok we trzy: Ja, Kaśka i Klaudia. Zobaczyłam, że w naszą stronę zaczął się kierować Maciek. Na samą myśl o nim i wczorajszej sytuacji uśmiechnęłam się pod nosem.
- Podasz mi wodę? Proszę.. – te słowa z uśmiechem skierował do Klaudii…
Nie wspomnę już, że woda leżała tuż obok mnie i równie dobrze mogłam ją podać ja..
- Proszę. – uśmiechnęła się do niego, a on odwzajemnił gest.
- Może pójdziemy jutro wieczorem na spacer? I tak nie gram w 12 tce. – zwrócił się do Klaudii.
A ten plastik co? Był wniebowzięty.. Długo Muzaj nie musiał oczekiwać na odpowiedź.
Wstałam z miejsca i udałam się do Kurka.. O nie panie Muzaj, tak to ty sobie ze mną pogrywać nie będziesz.
- Cześć. – uśmiechnęłam się do niego, a on rozejrzał się w około.
- Czyli to było do mnie? Do Bartusia, tak? – powiedział ze śmiechem.
- Nie, do Kurka.. – rzuciłam mu wodę.
- Jeśli chcesz, jutro możesz usiąść ze mną w autokarze.. No już trudno, przygarnę cię.. – nawet nie wiedziałam jakie ten człowiek ma zajebiste poczucie humoru…
- Łaskawy jesteś. – zaśmiałam się i sama zaczęłam podnosić jakieś ciężarki.
- Kurwa.. – nawet nie zdążyłam ich podnieść, bo od razu opadły mi na dół… Były bardzo ciężkie.. A Kurek? Zaczął ze mnie cisnąć bekę.
- Lepiej to zostaw i idź na rowerek.. – nakazał mi ze śmiechem.
Gdy chłopaki skończyli trening poszłam wziąć prysznic i przebrałam się w pidżamę. Następnie zaczęłam się pakować. Jedziemy na 2 dni.. Nigdy nie wiadomo, co może mi się przydać..
Wybrałam swoją ulubioną listę odtwarzania, podłączyłam słuchawki do telefonu i położyłam się spać.
Budzik zadzwonił punktualnie o 4.00. Wzięłam prysznic i przebrałam się : http://allani.pl/zestaw/957431-trampki-converse-jeansy-river-island i wzięłam swoja walizkę. Wyszłam na zewnątrz. Przed Spałą stał autokar. Przez szybę dostrzegłam część siatkarzy. Gdy odwróciłam się za siebie, zobaczyłam, że kilku idzie za mną. Gdy zobaczył mnie Kurek od razu do mnie podbiegł. Dla zabawy zaczęłam przed nim uciekać. Wyglądało to dość zabawnie..
- Haa! Nie uciekniesz mi! – szybko mnie dogonił i wręcz wyrwał mi z rąk moją małą walizkę.
- Kurek, to jest lekkie… - zmrużyłam oczy.
Nigdy nie lubiłam, gdy chłopak hm.. jak to nazwać? Ma dobre maniery? A wręcz wyręcza dziewczynę we wszystkim..
- Jak chcesz to możemy się wymienić. – podszedł do mnie Igła i wręczył mi swoją małą.. torbę.
- Czy ta torba ma jakąś zawartość? – pytam ze śmiechem, ponieważ tą torbę można było nosić na jednym palcu.
- Tak.. żelki, czekolada, dwa batoniki.. ej.. zaraz, czy ja ci właśnie powiedziałem, że mam moje ukochane słodycze w tej oto torebce? – powiedział zszokowany.
- Tak Igła, tak.. – powiedział ze śmiechem Wrona.
- Jestem.. – zaczął Ignaczak, ale Kłos mu przerwał.
- Tak Igła, tak, jesteś kretynem. – powiedział, po czym wszyscy się roześmialiśmy. Ignaczak posmutniał.. co wywołało u mnie gromadę śmiechu..
Weszliśmy do autokaru. Jak obiecałam wczoraj, usiadłam z Kurkiem.. Cały czas czułam na sobie wzrok Muzaja.. Unikał mnie.. Tak się nie robi..
- Nie stresujesz się? – zaczynam z Kurkiem rozmowę, ponieważ strasznie mi się nudzi.
- Dziewczyno, ja nie wiem co to stres. – roześmiał się.
- Kurek, ty to masz nasrane w tej bani. – roześmiała się.
- Miło. – ukuł mnie w żebro.
Po 2 h jazdy. Dotarliśmy na miejsce. Najpierw zostawiliśmy rzeczy w hotelu, a potem pojechaliśmy na halę. Chłopaki mieli krótki trening. Nagle przeżyłam szok.. Na halę weszła jakaś dziewczyna… I przytuliła się do Muzaja… A nawet on dał jej całusa…
„W środku złość, na zewnątrz obojętność” Zabolało? Cholernie.
***********

Tęskniliście?
Bardzo przepraszam. ;(
Komentujemy ;) Zobaczę czy czytacie :)
A...http://ask.fm/Melodyjna15/answer/114967825164 - spójrz.
BARDZO DZIĘKUJĘ ZA SZACUNEK, DLA MOJEJ OSOBY.

niedziela, 22 czerwca 2014

Rozdział 41


PERSPEKTYWA MAĆKA:
Będąc w pokoju i oglądając telewizję, usłyszałem jakiś hałas, który dobiegał z korytarza. Momentalnie podniosłem się i otworzyłem drzwi. Przede mną stała Jula.. Dziwne, bo słyszałem więcej głosów.
- Cześć. – roześmiała się.
Była pijana.. Rozejrzałem się po korytarzu czy nie ma tutaj nikogo z kadry.. Bo potem Jula mogłaby mieć przypał. Nikogo nie zauważyłem. Zaprosiłem ją do środka.
Gdy szła, potknęła się o swoje nogi.. Dobrze, że przed nią było łóżko.
- Połóż się. – uśmiechnąłem się do niej.
Powinienem być na nią zły. Ona ma dopiero 16 lat. Chociaż, gdy przypomnę sobie co ja wyprawiałem w tym wieku..
- Chciałeś mi coś powiedzieć. – na moment spoważniała i rozłożyła się na całym łóżku.
- Dziś nie. – usiadłem obok niej.
- Dziś tak. Jak nie teraz to kiedy? Niedługo wyjeżdżam ze Spały… - mówi szeptem.
Przez chwilę jej się przyglądałem. Była taka słodka.
- Jak sobie pomyślę o Bartmanie, to mi nie dobrze.. – zatkała usta.
- Cii. – zaśmiałem się. – On ma pokój obok.
- Bartman ty suko! Rozwaliłeś mi nogę! – wrzasnęła na całą Spałę, a ja zakryłem jej usta ręką.
- Już.. – zaśmiałem się.
- Przytul mnie.. – powiedziała robiąc smutną minę.
Bez wahania to zrobiłem. Sam jestem zbyt nieśmiały, aby zrobić coś takiego.. Wtuliła się w moje ramiona. Leżeliśmy tak przez kilkanaście minut. Zacząłem jej składać pocałunki.
- A co będzie jutro? – pyta uśmiechając się do mnie.
- Hm.. będziemy rozmawiać.. rozmawiać.. – odpowiedziałem sam nie wiedząc.
Nagle zaczął dzwonić jej telefon. Nie chciała odebrać, ale kazałem jej przynajmniej zobaczyć kto to.
To jej ojciec. Nie odebrała. Po chwili przyszedł sms, że za chwile przyjdzie do jej pokoju. Jula zerwała się z łóżka.
- Muszę iść. – powiedziała patrząc mi prosto w oczy.
- Pa pa słodka. – pocałowałem ją w usta a następnie przytuliłem.
PERSPEKTYWA JULI:
Szybko pognałam do swojego pokoju. Byłam szybsza, bo tata przyszedł dopiero po jakieś minucie, po moim powrocie.
- Jak noga?
- Już mniej boli. – uf.. dobrze, że nie poznał, że jestem nawalona..
- Przyłóż to sobie. – podał mi bandaż z jakąś maścią.
- Jasne. – przytaknęłam.
Jeszcze tylko prawienie kazań i zostaję sama. Od razu kładę się do łóżka. Zasypiam.
Nagle budzi mnie czyiś krzyk. Po głosie poznałam że to Klaudia.
- Zamknij się.. – syknęła Kaśka.
- Ale tu jest mysz.. – nie przestawała piszczeć.
Podniosłam się z łóżka. Może i jej się to nie przyśniło?
Na korytarzy usłyszałam jakiś śmich. Otworzyłam drzwi. A tam kto? Igła, Ziomek, Dziku i Kuraś.
- Śmieszne w chuj. – wywróciłam oczami.
- Weźcie to stąd! – ten plastik nawet na chwilę nie był cicho..
- Przecież ta mysz jest taka słodka.  – powiedziała Kaśka biorąc ja do rąk. Ja momentalnie schowałam się na Kurka.
- Dobra, wieżę na słowo. – skrzywił się Igła, gdy Kaśka zaczęła iść z nią w jego stronę.
- No Krzysiu, zobacz. – położyła mu ją na ramię. Igła momentalnie odskoczył i wtulił się w Łukasza.
- Igła.. bo ten.. – zaczął Ziomek, a kiedy Ignaczak zobaczył do kogo się przytula skrzywił się.
- Jeszcze macie jakieś atrakcje? – spytałam kładąc się do łóżka.
- Zostawimy je na jutro. – zatarł ręce Igła.
Po chwili zostałyśmy same. Położyłam się do łóżka. Przypomniałam sobie chwile z Maćkiem.. Tak, to nie był sen. Na same wspomnienia uśmiechnęłam się pod nosem.. W końcu zasnęłam.
Gdy się obudziłam, ubrałam się : http://allani.pl/zestaw/957001-957001-kolekcja-wiosna-lato-2014 i razem z dziewczynami zeszłam na śniadanie. Ta maść taty chyba była jakaś magiczna, bo ból ustał.
Wchodząc na stołówkę zauważyłam siatkarzy, którzy siedzieli przy największym stoliku. Przy stoliku obok siedzieli piłkarze. Wzięłam swój posiłek i usiadłam do siatkarzy.
- Cześć. – uśmiechnęłam się do nich. Napotkałam wzrok Maćka. Ten odwzajemnił gest.
- Nieźle was nastraszyliśmy. – roześmiał się złowieszczo Ignaczak.
- Ciekawe kto sikał po nogach. – roześmiała się Kaśka, a my za nią.
Ignaczak ucichł. W końcu mogłam się wziąć za jedzenie posiłku, bo przy tekstach siatkarzy było to niemożliwe..
- Ej mam żarta, żarcika. – zatarł ręce Winiar.
- Dajesz.. – dopingował go Ignaczak.
- Gdzie Ziomek spędza swoje urodziny? – zapytał Michał, a Łukasz spojrzał na niego zdezorientowany.
- Oświeć mnie. – roześmiał się po chwili.
- Urodziny.. – odpowiedział Michał i nastała cisza.
Spojrzałam się na Marcina. Dałam mu dyskretny znak i po chwili wybuchliśmy śmiechem.
- Ja też coś mam. – odezwał się Bartman. – Co robią piłkarze na drodze? – spytał, a piłkarze momentalnie to słysząc, odwrócili się w naszą stronę.
- Pewnie nic, tak jak w reprezentacji. – wzruszył ramionami Guma.
- Stoją w korkach. – powiedział i przybił piątkę z Dzikiem.
- No wiecie… Nawałka nie Dżepetto, drewna nie ożywi. – roześmiałam się, a siatkarze za mną.
Postanowiłam iść dolać sobie soku. Wstałam i ruszyłam w stronę „okienka”. Miła pani dolała mi soku, a po chwili kierowałam się do stolika.
Gdy szłam, niefortunnie potknęłam się i wylałam sok… Na Szczęsnego.. Moja wina, że usiadł z brzegu?
- Kurwa no.. – wstał z miejsca, nie spodziewając się takiego zwrotu wydarzeń. Gdy spojrzał na mnie lekko się uśmiechnął.
- Nie chciałam. Przepraszam. – wzięłam serwetki i zaczęłam przykładać je do plamy.
- Nie szkodzi. – powiedział i zdjął koszulkę.
Widziałam wzrok Klaudii.. Gdyby mogła… rzuciła by się na niego.
- Wypiorę ją. – zaproponowałam.
- Myślałem, że gówna nie tykasz. – wstał Zibi i ustał przede mną.
- Problem jakiś siatkarzyno? – od razu wstał Błaszczykowski.
- Zibi… - odwróciłam się w jego stronę.. i posłałam mu takie spojrzenie.. że gdyby mogło zabijać, on by już leżał trupem.
- Chodźcie idziemy na trening. – wstał Lewy i odciągnął ich na boisko.
- No co? Widziałaś jak się do ciebie ślinił? – Zbyszek wyskoczył z zarzutami.
- Daj spokój.. – wywróciłam oczami.
- Dobra załoga, chodźcie na trening. – zza drzwi od stołówki wyłonił się Anastazi.
Na początku krótka rozgrzewka. Potem zaczęliśmy się rozciągać. Następnie 5 kółek wokół hali. Jak zwykle towarzyszył mi w tym Ignaczak.
- A mówiłem ci, uważaj na nich. – roześmiał się.
- Przecież to nie było specjalnie..
- Jasne. – roześmiał się nie dając szansy, abym dokończyła swoją wypowiedź.
Anastazii stwierdził, że podzieli nas w pary. I wtedy będziemy przez siatkę ćwiczyć grę 1:1.
Oczywiście kto mógł mi się trafić? Tak, Bartman…
- Tylko uważaj księżniczko.. – roześmiał się widząc moją minę.
- Już raz tak powiedziałeś, więc te słowa nie wróża niczego dobrego. – na te słowa Zbyszek się roześmiał.
Zaczęliśmy od kiwek, potem plasy i obijanie bloku. Chłopaki jutro mają mecz w Bydgoszczy, więc dziś wieczorem wyjeżdżają.. A my zostajemy tutaj..
- Ał.. – syknął Bartman, gdy go zablokowałam, a piłka odbiła się o jego ramię.
- Co ci? – od razu przeszłam do niego pod siatką.
- Nic. – roześmiał się po chwili.. Gdy chciałam odejść zatrzymał mnie.
- Coś jeszcze? – uśmiechnęłam się sztucznie.
- Załatwiłem Ci bilet. Jedziesz jutro z nami. – roześmiał się, a ja spojrzałam na niego z politowaniem i wróciłam do gry.
********************

A rozdziały miały być rzadziej.... :)
Ale dobra, póki wena jest, będę pisała :D
Dziś meczyk, kibicujemy <3
Komentujesz = motywujesz :)
Pozdrawiam ↨♥

piątek, 20 czerwca 2014

Rozdział 40


- Halo? – odebrałam.
W słuchawce cisza. Zerknęłam na telefon, czy przypadkiem się nie rozłączyłam. Połączenie trwało.
- Halo, Aleks? – powtórzyłam.
- No cześć, cześć. – wreszcie usłyszałam odpowiedź.
- Czemu nic nie mówiłeś?
- Bo chciałem nacieszyć się twoim głosem. – na te słowa roześmiałam się.
- To trzeba było częściej dzwonić. – udałam obrażoną.
- Oj no wiem.. przepraszam, nie miałem czasu. Nawet teraz muszę już kończyć. Zadzwonię niedługo. Tęsknię. – gdy to powiedział uśmiechnęłam się pod nosem.
- Ja też.. – westchnęłam.
- Wytrzymaj jeszcze trochę.. – powiedział i się rozłączył.
Alek zrobił się tajemniczy i to bardzo…
Wróciłam do Kaśki i Klaudii. Rozmawiały z piłkarzami. Osobiście nic mi nie zrobili.. ale ta ich gadka powoli mnie wkurzała.
- Bo wiecie, dziś mamy trening, jak chcecie to możemy pokazać wam kilka trików. – zaproponował Błaszczykowski.
- O tak! Uwielbiam piłkę nożną. – podjarała się Klaudia.
Spojrzałam na Kaśkę, a po sekundzie wybuchłyśmy śmiechem. Ona i piłka nożna?
- Muszę iść. – wstałam i utykając zaczęłam iść do swojego pokoju.
- Odprowadzę cię. – od razu zareagował Szczęsny.
Szliśmy ścieżką. Nie czułam się najlepiej. Noga bolała coraz mocniej.
- Zatrzymajmy się na chwilę. – powiedziałam i usiadłam na jednej z ławek. Zaczęłam masować swoją kostkę.
- Poczekaj. – przykucnął. – Boli? – zaczął naciskać kostkę.
- Taak. – syknęłam.
- Nie macie tutaj fizjoterapeuty?
- Mamy. – wzruszyłam ramionami.
- Kostka powinna być usztywniona. Czy ten fizjoterapeuta coś robi? Ewidentnie nie zna się na rzeczy. No tak.. nie dziwi mnie to.. w końcu lekarz siatkarzy… - mówi pewny siebie.
- Ten fizjoterapeuta to mój tata. – mówię obojętna i czuję, że go zdefiłam, bo nic już nie powiedział.
Po kilku minutach przerwy zaczęliśmy iść. Gdy doszliśmy do swojego pokoju podziękowałam Wojtkowi. Wydawało mi się, że ktoś nas „podgląda”, ale gdy odwracałam się postać za ścianą chowała się. Nie miałam na to siły, żeby zobaczyć kto jest tym debilem.
Gdy otwierałam kluczem drzwi, za sobą usłyszałam chrząknięcie.
- Igła debilu, nie strasz. – powiedziałam widząc jego postać za sobą.
- Milcz, gdyż nic nie masz na swoją obronę. – skrzyżował ręce.
- No dobra.. ale to Guma wcisnął mi te twoje żelki.. – zaczęłam się bronić.
- Jak to moje kochane żelki? Teraz to już się nie wyplączesz… - pogroził mi palcem.
- A więc o co chodzi? – weszłam do środka.
- Co ty z tym piłkarzyną robiłaś? – zaczął śledztwo.
- Szłam?
- Nie lubimy ich.. – usiadł na łóżku.
- Oni was chyba też. – roześmiałam się, ale gdy zobaczyłam groźną minę Igły, od razu się opanowałam.
- Uważaj na tych debili… - uprzedził mnie.
- Igła… Ja też ich nie polubiłam.  – uśmiechnęłam się.
- Sztama?
- Sztama. – ze śmiechem przybiłam z nim piątkę.
Gdy Ignaczak opuścił mój pokój, a raczej, gdy go z niego wypchnęłam, poszłam wziąć kąpiel. Byłam zmęczona, a kostka nie pomagała…
- Jula chodź tutaj! – usłyszałam Kaśkę.
- Kąpiel biorę! – odkrzyknęłam.
- Oj chodź! – nalegała.
Wiedziałam, że nie odpuści. Owinęłam się ręcznikiem i z mokrymi włosami wyszłam z łazienki. Trochę się zdefiłam, gdy zobaczyłam, że w pokoju jest też Kurek, Igła, Karol i Wrona.
- Co się stało? – zapytałam Bartka który uśmiechał się pod nosem.
- Idziemy patrzeć na gwiazdy, chodźcie z nami.. – wyrwał się Igła.
- Jak chcecie to idźcie, nie czuję się najlepiej. – powiedziałam.
- Tokarska.. – popatrzył na mnie złowieszczo Karol.
- A tylko spróbuj nie iść. – przyłączył się do niego Wrona.
- Dobraa… 10 minut mi dajcie. – roześmiałam się.
Weszłam z powrotem do łazienki. Wysuszyłam włosy i przebrałam się : http://allani.pl/zestaw/946498-t-shirt-new-look        Po kilkunastu minutach dołączyłam do obserwowania gwiazd przez teleskop. Byli tam: Igla, Kurek, Dziku, Zibi, Wrona, Kłos, Maciek i Wojtek, no i ja z dziewczynami.
Jakoś zbytnio nie zaciekawiły mnie te gwiazdy. Gdy raz podeszłam do teleskopu rozejrzałam się po niebie. Jak wrażenia? Żadne.
Chłopaki fascynowali się tym. Powiedzieli, że co roku oglądają gwiazdy. Ustałam z boku.
- Nie podoba ci się? – ustał obok mnie Muzaj.
- Jakoś to mnie nie wciągnęło. – powiedziałam trzęsąc się z zimna.
- Zimno ci? – jaki on jest spostrzegawczy…
- Nie.. – zaprzeczyłam. Nigdy nie lubiłam takich sytuacji.
W tym momencie zdjął z siebie bluzę i okrył mnie nią. Po chwili objął mnie ramieniem. Nic nie mówiłam. Wszyscy siatkarze szeptali między sobą. I w tym momencie podeszła Klaudia… Wiedziałam, że coś odwali..
- Maciek.. zimno mi.. – wtuliła się z niego.
A Maciuś co? Przytulił ją. Nawet zapomniał, że ja stoją obok. Zrzuciłam z siebie bluzę i pognałam do pokoju.
- Julcia, czekaj!-usłyszałam za sobą.
Gdybym mogła , to bym uciekła…ale kostka..
- Czemu uciekłaś? – spytał Włodarczyk.
- Żelazko zostawiłam podłączone do prądu. – zironizowałam.
- Nią się przejmujesz? – roześmiał się Wojtek, a ja walnęłam go dla żartu w łeb.
Może czas odpuścić? Mieć wyjebane?
Zaprosiłam go do swojego pokoju. Ten powiedział, że za chwilę do mnie dołączy i gdzieś pognał. Gdy wygodnie ułożyłam się na kanapie Wojtek wrócił..
- Wojtek.. nie.. – pokręciłam głową, gdy zobaczyłam, że w ręku trzyma wino.
- Po jednej lampce.. znaczy po jednym łyku.. bo nie mam żadnych szklanek. – podrapał się po głowie.
Ostatecznie po długich naleganiach się zgodziłam.. Nie uważacie, że w tej Spale szerzy się alkoholizm?
- Jula, nie odpuszczaj.. musisz coś zrobić.. – zaczął mamrotać.
- Ale co? – roześmiałam się. – Z resztą ja mam wyjebane. Za życie singla! – upiłam trochę wina.
- Wiem, pójdziesz do niego… - powiedział a ja zaczęłam się głośno śmiać.
- Nie. – powiedziałam z powagą.
- Tak. – poruszył charakterystycznie brwiami.
Wypchnął mnie z pokoju i podprowadził do jego pokoju. Przez całą drogę śmiałam się jak opętana.. a raczej jak pijana…
*************

Taki troche śmeiszny rozdział :)
ZOSTAJĘ...
Ale rozdziały będą rzadziej...
Czytacie? ;)

wtorek, 17 czerwca 2014

Rozdział 39


Kaśka podeszła do drzwi. Otworzyła je. W środku stał Muzaj. Bez słowa wszedł do pomieszczenia.
- Zostawicie nas samych? – pyta.
- Nie.. – mówi Klaudia..
- Tak. – potwierdza Kaśka i ciągnie naszą lokatorkę za rękę. Gdy opuszczają pomieszczenie, Maciek siada na moim łóżku.
- Jak noga? – widać, że nie wie od czego zacząć.
- Przecież wiem, że nie o tym chciałeś rozmawiać. – lekko się uśmiecham.
- No tak.. przynajmniej mi teraz nie uciekniesz. – zaśmiał się.
Trochę mnie to skrępowało. Wiem, że się zmieniłam. Nie jestem taką szarą myszką. Myślę, że to otoczenie mnie zmieniło. Nie żałuję, że wyjechałam do Bełchatowa.
- To o czym będziemy rozmawiać? – przerywam ciszę.
- Milczenie też jest fajne. – wzrusza ramionami. – A tak na serio… Nie wierzysz mi, że jestem o ciebie zazdrosny? – unosi brew.
- Jakoś nie mogę w to uwierzyć.. I nie ma o co.. Przecież przyjaźnimy się. – zaakcentowałam ostatnie słowa.
 - No tak.. – głęboko wzdycha. – Ale gdybym ci powiedział, że… - zaczął, ale ktoś wparował do środka. Zobaczyłam, że to Bartman. – Nie ważne. – powiedział Muzaj z uśmiechem, wstał i wyszedł.
- Witaj księżniczko, jak noga? – pyta Zbyszkoo.
- A w domu drzwi to się nie ma? – pytam jak zwykle miło mojego ulubionego kolegę, przez którego nie mogę grać na 2-3 dni.
- Nie no.. przecież przez nie weszłem… - spojrzał na  mnie tępo i podrapał się po głowie.
- Wszedłem. – poprawiłam go.
- Chyba wiem lepiej co zrobiłem. – powiedział zirytowany. – Chociaż.. – zaczął rozmyślać.
- Nie było tematu. – mruknęłam.
- To jak noga?
- Tą którą tak perfidnie zdeptałeś? Ma się cudownie. – odpowiedziałam z ironią. Nie wiem czemu, ale nie umiem z tym człowiekiem inaczej rozmawiać.
- Tak, ta sama. Ale przeprosiłem. – zaczął się bronić.
- Boli. – odpowiadam krótko.
- No dziwne gdyby nie bolało. Poboli, poboli i przestanie. – zapewnił mnie.
- Niemożliwe. – pokręciłam głową.
- Czemu jesteś dla mnie taka wredna? – opiera się o drzwi.
- Mogłeś ze mną nie zaczynać całej tej wojny. – wzruszam ramionami.
- Ja zacząłem? To ty przyjechałaś i zaczęłaś wszystkimi rządzić. – powiedział oburzony.
- No tak, tak.. a teraz wyjdź. – powiedziałam uśmiechając się ironicznie.
Posłuchał i opuścił moje pomieszczenie. W tym momencie przypomniałam sobie o Maćku. Chciał pogadać, a Bartman wszystko popsuł. Za każdym razem nasza rozmowa kończy się tym, że ktoś nam przerywa, a Maciek speszony wychodzi. Mimo tego że byłam na niego zła, za jego zachowanie, chciałam się dowiedzieć o co mu chodzi. Podskakując na jednej nodze jakoś dotarłam. Zapukałam do jego pokoju. Drzwi otworzył sam zainteresowany.
- Chciałeś mi coś powiedzieć. – mówię spoglądając na niego z uśmiechem. Ten człowiek miał coś takiego że przyciągał.
Zaprasza mnie do środka. Siadam na jego łóżku. On sam chodzi po pomieszczeniu, ponieważ nie wie jak ma zacząć rozmowę.
- Normalnie, tak jak kiedyś. Pamiętasz? Gdy nam coś nie pasowało, to sobie o tym mówiliśmy.. – odpowiadam.
- Ale teraz to co innego. – siada obok mnie.
- Mów. – mówię zirytowana.
- Przestań spotykać się z Alkiem.. – na te słowa wybucham śmiechem.
- Zapomnij. – wstaję i kręcę głową.
- Proszę..-  wstaje i łapie mnie za rękę.
- Kim ty jesteś, że możesz mi zabronić spotykać się z kim kolwiek? – pytam i oczekuję jego reakcji.. Nic nie mówi. Otwieram drzwi i wychodzę.
Byłam na niego zła. Chciałam się pogodzić.. ale jak na razie to on wszystko komplikuje.
Gdy podskakiwałam źle ustałam na nogę. Upadłam na ziemię z wielkim hukiem. Z pokoju obok Maćka wyszedł Bartman i Kubiak.
- O proszę.. Długo na nas czekasz? – pyta, widząc że upadłam na wycieraczkę pod jego a raczej ich pokojem.
- Daj spokój, lepiej jej pomóżmy.. – mówi Kubiak i pomaga mi wstać. – Przenieś ją do pokoju. – wydaje rozkaz Zbyszkowi.
- Czemu ja?
- Czemu on? – pytam oburzona, chociaż wiem.. że sama sobie nie poradzę.
-  A kto ją poturbował? – mówi do Zbyszka szeptem.
Ten głęboko wzdycha i zaczyna iść do mojego pokoju. Przez całą drogę narzeka, że mam pokój tak daleko, że boli go ręka…
Gdy docieramy do pokoju, Bartman wchodzi do środka. Kładzie mnie na łóżku.
- Nagroda. – pokazuje palcem na swój policzek.
- Czyli? – udałam głupią.. co w moim przypadku nie było czymś wyjątkowym a także niemożliwym…
- No pocałunek. – pokazał swoje białe zęby.
- Chyba pięścią.. – skrzywiłam się.
- Oj maleńka.. To może jakieś dziękuję? – nie daje z wygraną.
- Nie ma za co. – odpowiadam a on zaczyna się ponownie śmiać. Wie, że ze mną nie wygra…
Noga boli, ale gdy smaruję ją maścią, to mogę się nawet indywidualnie poruszać po pokoju… Razem z Kaśką postanawiamy się przejść po Spale. Trochę kuleję, ale nie jest źle.
Wychodzimy pod parasole, które znajdują się za ośrodkiem. Rozmawiamy o wszystkim.. o relacjach z siatkarzami, o klimacie o treningach. Nagle naszą konwersację przerywają jakieś głosy.
- No mówię ci stary jaka dupa tu rano była. – mówi jeden z nich. Gdy nas widzą zaczynają iść w naszą stronę.
- Można? – pyta nie wyczekując odpowiedzi, ponieważ siada obok mnie.
- No proszę, myślałem że tu będą siedzieć te debilee. – krzywi się jeden z nich.
- Kto? – dopytuje Kaśka.
- Siatkarze.. uhhh… - robią miny niczym plastiki z gimbazy.
- A tak w ogóle to ja jestem Kuba.  – podał mi rękę i zaczął przedstawiać kolejno swoich kolegów. – A to Robert, Wojtek i Łukasz..
Nie przepadałam za piłką nożną.. ale kto by nie znał Lewego?
Nagle na horyzoncie zobaczyłam Klaudię, która szła w naszą stronę. Gdy zobaczyła piłkarzy o mało co nie zaczęła piszczeć.
- O boże! Prawy, czy mogę prosić o autograf? – zapytała zwracając się do Roberta.
A JEDNAK, MOŻNA NIE ZNAĆ LEWEGO…
- Jasne słodka. – mówi uśmiechając się do niej.
Nagle dzwoni mój telefon.
*****************

Nie podoba mi się ;(
Wgl nic nie jest dobrze..
Nie nudzi was ten blog?
Przepraszam.. ale myślę o zakończeniu lub zawieszeniu bloga. I tak nie mam na niego czasu ;/
Pozdawiam :c

piątek, 13 czerwca 2014

Rozdział 38


Obudziły mnie głosy chłopaków. Jak na razie miałam zamknięte oczy. Sama nie wiem czemu nie przerwałam tej rozmowy.
- Co na to Maciek? – usłyszałam głos Karola.
- Przecież nic złego nie robię. – odpowiada szeptem Włodarczyk. - Cicho, bo ją obudzisz. – kończy rozmowę.
Nagle słyszę jakieś kroki, a następnie ktoś wparowuje do środka.
- Pobudkaa! – słyszę Ignaczaka, który wrzeszczy jak opętany. – Dzisiaj się zacznie, heh. – kończy.
- Igła.. – mówi Włodarczyk i patrzy na niego z politowaniem.
W tym momencie podnoszę się z łóżka i bez słowa kieruję się do wyjścia.
- A pani co tu robi, hę? – Igła z założonymi rękami zaczął śledztwo.
- Ich łóżko wygodniejsze. – roześmiałam się.
- Taak? – to pytanie skierował do Włodarczyka, na co oni pokiwali głową. – To ja tu się przenoszę! – powiedział z wrzaskiem i wyszedł.
Niestety wychodząc na kogoś wpadłam. Oczywiście miałam ze sobą w ręku poduszkę… Przed sobą zauważyłam Muzaja. Zmierzył mnie od dołu do góry.
- Pierwszy dzień w Spale, a ty już z siatkarzami w łóżku wylądowałaś? Gratuluje. – wiedziałam że nie zostawi tego bez komentarza. Powiedział i zawrócił.
- A co nie chciałeś dołączyć do reszty? Przynajmniej byś sobie poruchał. – mówiłam z ironią… Nie odwracał się, szedł cały czas przed siebie. – Pewnie, idź przed siebie.. Po chuj rozmawiać… - powiedziałam nadal idąc. Nagle się zatrzymał, tak że na niego wpadłam. Nie spodziewałam się, że akurat po tych słowach zrobi postój..
Nie zdążyłam nic powiedzieć, bo mnie pocałował, w usta. Pocałunek trwał ułamek sekundy. Zdążył jedynie zwilżyć moje usta. Po raz pierwszy to zrobił. On sam chyba nie był pewny tego co robi. Potem oderwał się ode mnie. Staliśmy w osłupieniu. Cofnęłam się na kilka kroków.
- Nie widzisz tego, że jestem zazdrosny? Tak cholernie. – spojrzał na mnie i nie wykonał żadnego ruchu.
- O co? – unoszę brew.
- O kogo raczej.. – uśmiecha się.
 - O ile mi się zdaje, Klaudia z nikim nie jest więc.. –mówię obojętnie i przechodzę, aby dostać się do swojego pokoju.
- Przecież wiesz, że chodzi o ciebie.. – mówi i zagradza mi drogę. – Nie będę dłużej tego ukrywał. Wkurza mnie każdy kto się obok ciebie kręci. – patrzy mi prosto w oczy.
- Szmaty tak mają. – mówię i mijam go.
Musiałaś tak postąpić. Serce waliło ci jak oszalałe. Ambicja nie pozwoliła ci powiedzieć, że ty również jesteś zazdrosna. Lubisz go, a nawet bardzo.
Wpadasz do pokoju. Tam już nikogo nie ma. Domyślasz się, ze dziewczyny są już na śniadaniu. Opierasz się o drzwi i zjeżdżasz w dół. Zakrywasz twarz dłońmi. Sama już nie wiesz czy masz się cieszyć.. Przecież marzyłaś o tej chwili. Ale skoro on cię rani..
- Jula.. otwórz. – słyszysz głos i pukanie Maćka.
Nie reagujesz. Starasz się nawet nie oddychać, aby nie spowodować hałasu i nie wydać żadnego dźwięku. Gdy po kilkunastu sekundach pukanie ustało, wyglądasz zza drzwi, aby sprawdzić, czy na pewno sobie poszedł. Na szczęście tak. Szybko przebierasz się tak jak na trening http://allani.pl/zestaw/955006-955006-kolekcja-wiosna-lato-2014  i schodzisz na stołówkę. Nakładasz swoją porcję i od razu zostajesz przywołana do stolika przez siatkarzy. Widzisz, że siedzą tam też dziewczyny.
- Jak się spało? – pyta Ignaczak charakterystycznie poruszając brwiami.
- Super. – mruknęłam.
- Ale że jak i że niby co? – dopytuje Dziku.
- No Jula spała w pokoju u Włodka i Karolla. – dodaje Igła.
- Zazdro. – dosiada się Wrona, po czym wszyscy wpadają w śmiech.
- I ciekaw jestem, kto w tym pokoju miał jaja.. – dodaje Bartman, ujawniając, że chyba nie przepada za Włodarczykiem i Karolem.
- Na pewno nie ty Zbyszku. – mówię upijając sok.
- Uuu.. – słyszę ze strony siatkarzy.
- Zobaczymy kochanie, jak poradzisz sobie na hali. – mówi wkurzony i wychodzi ze stołówki.
- Zabolało.. – śmieje się Winiar.
- Męska duma. – dodaje Możdżon.
- Czyli coś, co nie występuje u Zbyszka. – dodaje ze śmiechem Karol.
Po śniadaniu wszyscy skierowaliśmy się na halę. Przez chwilę pogadałam z Kaśką. Klaudia jak zwykle zaczęła się popisywać przed siatkarzami.
- Klaudia, nie możesz grać w tej bransoletce. Możesz sobie zrobić krzywdę. – powiedział Anastazi.
- Krzywdę to wyrządzili jej rodzice… Bo ją spłodzili. – powiedział do mnie szeptem Igła, a ja zaczęłam się śmiać. Igła za mną. Wszystkie oczy siatkarzy skierowane były na nas…
- Okay, zaczynamy trening, od krótkiej rozgrzewki. Na początek 10 okrążeń wokół hali. – zarządził trener.
Po chwili każdy wziął się za bieg. Ja biegłam obok Igły. Wszystkie 10 kółek przebiegliśmy śmiejąc się, rozmawiając. Maciek cały czas na mnie patrzył. Czasami i ja nie wytrzymałam i zerkałam w jego stronę. Gdy wyłapywał moje spojrzenie momentalnie odwracałam wzrok.
- Ah ta miłość. – zaśmiał się Igła, po czym dostał ode mnie w łeb.
Potem zaczęliśmy się rozciągać. Oczywiście Andrea zrobił nam lżejszy trening niż chłopakom. Przez 30 minut chłopaki ćwiczyli przyjęcie, a my siedziałyśmy na krzesłach, obserwując ich grę.
Po chwili zobaczyłam jak Bartman kieruje się do „wodopoju”, który znajdował się niedaleko nas.
- Szykuj się maleńka. – powiedział z cwaniackim uśmiechem.
- I wzajemnie. – uśmiechnęłam się sztucznie.
Ten człowiek mnie wkurzał. Wiem, że on jest siatkarzem, starszym.. no i należy mu się szacunek, ale BEZPRZESADYZMU.
Potem trener kazał nam się podzielić na dwie drużyny. Ja byłam z : Kurkiem, Pitem, Żygadło, Igłą, Grzegorzem Boćkiem, a nasi przeciwnicy to: Bartman, Zatii, Karol, Wronka, Włodi, Winiar i Maciek.
Zaczęliśmy grać. Czy się obawiałam Bartmana? Ani trochę. W sumie to chyba nic mi nie może zrobić.  
I zaczęło się. Wszystkie ataki, zagrywki, a nawet przebicia Bartmana były kierowane na mnie. Ręce mnie piekły cholernie.. ale nie mogłam pokazać, że wygrał. Cierpliwie znosiłam ból rąk. Podczas jednej akcji zaczaiłam się na Bartmana, bo wiedziałam, że to on będzie atakował. Po prostu wyczułam to. Skoczyłam do bloku, jako jedyna. Zamknęłam oczy i ustawiłam ręce do bloku. Po sekundzie je zobaczyłam, a także piłkę, która była obok moich rąk. Udało mi się go przyblokować! Tak, pojedynczy blok. Ale nie do końca wszystko było idealnie.. Podczas tego gdy Bartman opadał w dół, nadepnął mi na nogę… Przewróciłam się. Czułam ból. Leżąc aż zgięłam się w pół. Wszyscy od razu do mnie podbiegli.
- Boli? – spytał zmartwiony Igła.
- Nie, łaskocze.. – zironizowałam.
- Przepraszam. – zobaczyłam nad sobą Bartmana. –Nie chciałem. – powiedział, a ja nie zdążyłam nic odpowiedzieć, bo Kurek wziął mnie na ręce. Skierował się do ich fizjoterapeuty.
Po kilku minutach wszystko się wyjaśniło. Mój tata powiedział że mam skręconą kostkę..
- Ał.. – aż syknęłam.
- Julcia, jeszcze trochę. – powiedział Kurek, łapiąc mnie za rękę.
Po wizycie u fizjoterapeuty Bartek przeniósł mnie do pokoju. Oczywiście mój ojciec kazał mi smarować kostkę jakąś maścią. Z każdą minutą czułam jak ból ustaje. Czasem się tylko nasilał. Bartek został ze mną do momentu aż przyszły dziewczyny.
- Jezu, ale było super. – Klaudia wpadła do pokoju.
- Przestań.. – ochrzaniła ją Kaśka.
- Aaa… chodzi ci o nią? – spytała, patrząc w moją stronę. – Mogła się nie pchać Zbysiowi pod nogi. – dodała.
W tym momencie zaczęłam się śmiać. Co innego odpowiedzieć na taką głupotę? Taak, specjalnie wpierdzieliłam mu się pod nogi, żeby mnie nadepnął, by móc zamiast grać poleżeć sobie w łóżku…
Nagle rozległo się pukanie.
*****************
Ah, wyczułam moment kiedy skończyć :D
Jak taaam? Oceny poprawione? U mnie już prawie ;p Niedługo wakacje, ale to potem.. Teraz coś o blogu.
Czyli Maciek coś czuję do Juli :D
#Bartmanniepomaga..
#Julaposzkodowana
Podoba się? ;D
Jeju już dziś meczyk ;D Oglądacie? ;)
Kibicujemy <3
Pozdrawiam ;*
Pokażcie mi że jesteście! :)