czwartek, 31 lipca 2014

Rozdział 52

- Wszyscy są tacy sami. Cholerni egoiści. – powiedziałam rozdrażniona wsiadając do samochodu.
- Dzięki.  – roześmiał się.
- Ty nie. – pocałowałam go w policzek. – Najchętniej uciekłabym gdzieś daleko. Tam, gdzie nie spotkałabym nikogo znajomego. – zaczęłam głośno myśleć.
- Chciałbym cię zabrać kiedyś w takie jedno miejsce.. – złapał mnie za rękę.
- Możemy kiedyś jechać. – wzruszyłam ramionami. – Daleko to od Bełka?
- Za granicą. – uśmiechnął się. – Kiedyś cię tam zabiorę. – pocałował moją dłoń.
Aleks odwiózł mnie do domu, gdyż po `pierwszym` dniu szkoły, kompletnie nie miałam na nic ochoty. Aleks był kochany. Powoli się do niego przekonuję.
Gdy tylko weszłam do domu, mama wysłała mnie do sklepu. Oczywiście wybrałam supermarket. Wzięłam wózek i zaczęłam do niego wkładać potrzebne rzeczy. Gdy skręcałam przywaliłam komuś w wózek.
- Sorry. – powiedziałam nie patrząc na osobę przede mną. Myślałam, że spalę się ze wstydu.
- Cześć. – usłyszałam znajomy głos i dopiero wtedy pozwoliłam sobie spojrzeć na osobę, za którą tęskniłam.
- Cześć. – powiedziałam w stronę Muzaja.
Już nie jest tak jak dawniej. Nie uśmiechacie się na swój widok. Próbujecie zgubić swoje spojrzenia, tak aby na siebie nie patrzeć.
- Chciałaś pogadać. – powiedział po chwili.
- Za 20 minut w parku? – spytałam, a on przytaknął.
Gdy zrobiłam zakupy przebrałam się : http://allani.pl/zestaw/952944-952944-kolekcja-wiosna-lato-2014 i poszłam na umówione spotkanie.
Siedział na naszej ławce, bo chyba mogę tak jeszcze powiedzieć.
- Długo czekasz? – przysiadłam się.
- Nie.. – zaprzeczył.
- Dzięki, że usprawiedliwiłeś mnie przed Alkiem.. – spuściłam głowę w dół.
- Powiedziałem po prostu prawdę. – spojrzał na mnie.
Po dłuższej ciszy wstałam i chciałam iść, ale mnie zatrzymał.
- No przepraszam, nie idź. – złapał mnie za rękę. – Chcę żeby było jak dawniej.
- Nigdy tak nie będzie, choćbyśmy oboje chcieli… - oczy zaszły mi łzami.
Zauważył, że z oczu lecą mi łzy. Przytulił mnie. Czemu nie czułam tego, co przy Alku? To było coś innego. Jest dla mnie ważny, bardzo… Ale nie przyznasz się przecież.
- Nie płacz. – uśmiechnął się. – Przecież nie umarłem.
- Czemu mam właśnie takie uczucie? – pociągnęłam nosem.
Nagle zaczął dzwonić jego telefon. Przeprosił i odszedł na bok. Gdy odebrał, przywitał się z Czarną.
- Jesteś z nią? – zapytałam gdy powrócił na ławkę.
- Tak. – przytaknął i czekał na moją reakcję.
Moja reakcja skończyła się na tym, że powiedziałam, że muszę iść.. i poszłam.
I najgorsza jest ta głupia nadzieja. Uświadomiłaś sobie, że może coś by mogło być, ale on  cię nie kocha, albo nigdy nie kochał.
Wracasz do domu. Mama w pracy, ojciec gdzieś pojechał. Oliwier też poza domem. Zaczynasz się uczyć, ale i tak nic z tego nie będzie. Nie możesz się skupić.
Bierzesz album i zaczynasz oglądać zdjęcia. Za wiele ich nie ma, ale wspomnienia wracają.
- Wspominasz? – słyszysz głos Oliwiera, który od jakiegoś czasu jest w twoim pokoju.
- Zastanawia mnie jedno. Czemu nie ma moich zdjęć kiedy byłam mała? Takich do 2-3 lat? Twoich jest tutaj pełno. – zaczęłam przewracać kolejne strony z nadzieją, że może coś przeoczyłam.
- Nie wiem. – wzruszył ramionami.
- Wiesz, ale przecież mi nie powiesz, bo starzy ci zabronili. – patrzę mu w oczy.
- To prawda, że Maciek jest z Czarną? – zmienił temat.
- Taa.. – westchnęłam.
- Szmata.. – rzucił.
- Oliwier, ja nie wyzywam twoich kumpli… - podniosłam głos.
- No ale zobacz. Najpierw zarywała do mnie, potem do chłopaków, a na końcu do Maćka. – zaczął wymieniać.
- To jej życie…
- No ale jeszcze z Maćkiem, z moim szwagrem? – roześmiał się, a ja zmierzyłam go wzrokiem.
- Ja mam Alka i on mi wystarcza. – gdy to powiedziałam, to on się jeszcze bardziej roześmiał. – Coś śmiesznego powiedziałam?
- Znam cię, nie kochasz go. – zaprzeczył pewny siebie.
- Ty wiesz lepiej, pff.. – powiedziałam i wyszłam do kuchni zrobić sobie coś do jedzenia.
Rano ubrałam się : http://allani.pl/zestaw/933361-933361-kolekcja-wiosna-lato-2014 i po 30 minutach byłam już w szkole. Przywitałam się z Kaśką i usiadłyśmy pod klasą.
- Cały czas się na ciebie gapi. – szturchnęła mnie.
- Kto? – uniosłam brew.
- Fabian.
- Ajjj.. – złapałam się za głowę.
- Co ci?
- Boli, twoja głupota.- roześmiałam się.
Tak naprawdę patrzył się, ale ja po wczorajszym miałam go dość. Nagle dostałam sms`a.
„ Przyjdź do bufetu za 5 min”
To od Fabiana. I on serio myśli, że przyjdę?
Zaraz po dzwonku weszłam do klasy. Jego nie było. Widocznie naprawdę na mnie tam czekał. Mówi się trudno…
Nagle drzwi do sali się otworzyły i wszedł Fabian.
- Pani dyrektor kazała mi przyprowadzić do siebie Julę. – powiedział, a ja wiedziałam, że to kłamstwo z jego strony. Ale musiałam wyjść z nim…
- Po co to wszystko? Ta szopka? – spytałam wkurzona po wyjściu z klasy.
- Ciszej… Pogadajmy. – pociągnął mnie za sobą.
- Czekaj.. – zatrzymałam się. – Sprawdź czy kolegów twoich tutaj nie ma.. No co oni by sobie pomyśleli.. Stracił byś w ich oczach. – powiedziałam ironicznie.
- To nie tak.. – zaczął ale nie dokończył.
Nagle usłyszeliśmy czyjeś głosy. Rozpoznałam, że to pani dyrektor i nasza nauczycielka, z którą teraz mamy biologię.
- Szybko. – powiedział Fabian i wepchnął mnie do jakiegoś pomieszczenia ze szczotkami, a po chwili znalazł się obok mnie. Było tam tak ciasno, że staliśmy ramię w ramię. Mało tego, tam nie było oświetlenia.
Nauczycielki coś tam  między sobą pogadały, a następnie zrobiła się cisza.
- Możemy już wyjść. – powiedziałam szeptem.
- Czekaj jeszcze chwilkę. – czułam, że mnie obejmuje.
Znowu stałam zagubiona. Czy mi się to podobało? Tak.
- Czemu to robisz? – spytałam, kiedy mnie całował.
Nie odpowiedział. Po chwili zaczął zdejmować moją bluzkę, ale ja się opamiętałam.
Wyskoczyłam jak oparzona z tego pomieszczenia i od razu pokierowałam się do łazienki. Tam ledwo łapałam oddech. Czemu nie mogłam się powstrzymać? Czemu to takie trudne?
Muszę Alkowi o tym powiedzieć.. ale on mnie zostawi, tak bardzo się tego boję.
- Jula..  –wpadł za mną.
-Wyjdź, proszę.. – niemalże wypchnęłam Fabiana z łazienki.
- Przecież nic się nie stało. – przytulił mnie na siłę.
- Ale ja mam chłopaka… - w oczach miałam łzy.
- Przecież wiem, że na mnie lecisz, maleńka. – pogłaskał mnie po głowie, a następnie wyszedł.

Po szkole postanowiłam pogadać z Alkiem. Nie umiałabym tego przede nim ukryć. Umówiłam się z nim w parku. Sama byłam tam jakąś godzinę przed czasem. Kupiłam alkohol i postanowiłam na odwagę wypić łyk - dwa, góra pół butelki..
********************
Ojejejej ale się dzieje w tym blogu ;D
Nie nudzi Was jeszcze? ;)
Mało Was ale zostali najlepsi :D
Komentujcie, bo to motywuje :)
Pozdrawiam ♥

niedziela, 27 lipca 2014

Rozdział 51

Siedziałam przy fontannie. Sama nie wiem czy miałam na niego czekać. Nic nie odpisał. Może w ogóle nie przeczytał tej wiadomości? Ale jak nie on, to kto ma mi teraz pomóc…?
- Wsiadaj. – podjechał jakiś samochód. Tak, to Aleks.
Wsiadłam i zapięłam pasy. Otarłam łzy, bo ledwo co widziałam Atanasijević`a.
- Gdzie jedziemy? – pociągam nosem.
- Zobaczysz. – uśmiechnął się i złapał mnie za rękę. Kciukiem, delikatnie po niej przejechał.
- Nie pytasz co się stało?
- Wszystko w swoim czasie. Jak będziesz chciała to sama mi powiesz, prawda słońce? – zaśmiał się.
Droga się nie kończyła. Zauważyłam, że wyjechaliśmy z Bełchatowa. Przez połowę drogi pytałam, gdzie my w ogóle jedziemy, ale Aleks był nieugięty.
- Gdzie jesteśmy? – gdy wysiadłam przed sobą zobaczyłam jakiś duży budynek.
- W domu dziecka.  – gdy to powiedział, chciałam się zawrócić do samochodu, ale on mnie powstrzymał. – Nie lubisz dzieci?
- Ogólnie lubię.. ale nie mam nastroju do bawienia się w niańkę. – skrzywiłam się.
- Im wystarczy twoja obecność. Ucieszą się. Pomóż mi wyjąć zabawki z samochodu. – powiedział i skierował się do bagażnika.
- Alek, po co my tu jesteśmy? Nie rozumiem.. – wzruszyłam ramionami.
- Musisz zapomnieć o problemach. Inni mają większe problemy… Na przykład dzieci z sierocińca. One nawet rodziców nie mają… - pogłaskał mnie po policzku, a następnie w niego pocałował.
- Przecież wiem.. Czyli uważasz mnie za rozpieszczoną dziewuchę, tak?
- Nie. Chodź. Jak ci się nie spodoba, to wyjdziemy, obiecuję. – położył ręce na moich biodrach.
Przystałam na ten układ. Wyciągnęłam duży worek z zabawkami, a Aleks drugi, a następnie weszliśmy do środka.
Na widok Alka wszystkie dzieci niemalże rzuciły się na niego. A ja? Stałam skrępowana z boku i patrzyłam na niego z uśmiechem.
- Dzień dobry Alku, cieszymy się, że przyjechałeś. – powiedziała jakaś starsza kobieta, wyłaniając się z zza rogu.
- Też się cieszę. To jest moja dziewczyna – Julka. – podszedł do mnie i złapał mnie za rękę.
- Dzień dobry. – uśmiechnęłam się.
- Uuuu Aleks ma dziewczynę.. – powiedział jakiś chłopiec, a dzieci od razu zaczęły się cieszyć, śmiać i nie wiem co tam jeszcze..
Aleks zaczął się śmiać. Potem poszliśmy pobawić się z dzieciakami. Chyba mój nastrój się poprawił. Aleks miał rację, inni mają gorzej a i tak na pierwszy rzut oka są szczęśliwi. Nawet małe gesty wywoływały uśmiech na ich twarzy.
Pożegnaliśmy się ze wszystkimi. Z powrotem wsiedliśmy do samochodu.
- Dziękuję. – pocałowałam go w policzek.
- To jeszcze nie koniec. – zaśmiał się. Odpalił silnik i zaczęliśmy gdzieś jechać.
Tym razem już po 10 minutach byliśmy na miejscu. Był tam mały wodospad, a obok kamienie. Miejsce było cudowne.
- Jak znalazłeś takie miejsce? Tu jest ślicznie. – zaczęłam rozglądać się dookoła.
- Gdy przyjechałem do Bełka miałem zły okres w życiu. Cały czas chciałem być sam, jak najdalej od wszystkiego. I natrafiłem na to miejsce. Chociaż dawno tu nie byłem. Obiecałem sobie, że o tym miejscu powiem tylko wyjątkowej osobie. – gdy to powiedział, znów zrobiło mi się smutno. Ja nawet nie wiem czy go kocham…
- Dziękuję. Chociaż, ile razy można dziękować. – roześmiałam się dla niepoznaki i go przytuliłam.
Usiedliśmy na kamieniach. Zaczęliśmy się oblewać wodą. Aleks dużo opowiedział mi o swoim dzieciństwie. Gdy chciał żebym ja coś opowiedziała, zmieniałam temat.
- Nie odbierzesz? – zapytał, gdy zaczął dzwonić mój telefon. To mama..
- Nie. – schowałam go z powrotem do kieszeni.
- To jak, powiesz mi co się dziś stało? – objął mnie ramieniem.
- W sumie to nie wiem.. Rodzicie coś przede mną ukrywają, Oliwier chodzi wkurzony… - gdy przypomniałam sobie Oliwiera, jak płakał, to głos mi się załamał.
- Z czasem na pewno się dowiesz. Nawet jeśli coś przed tobą ukrywają. – powiedział i wstał.
- Gdzie idziesz? Musimy już iść? – uśmiech zniknął z mojej twarzy.
- Nie musimy. – powiedział i wziął mnie na ręce. – Lepiej wyciągnij telefon. – zaśmiał się, a ja domyśliłam się co planuje…
- Atanasijević pożałujesz tego! – roześmiałam się, kiedy wrzucił mnie w strumień rzeczki.
- Czekam na karę.  – powiedział i wszedł do wody.
- Ciesz się, że jestem łaskawa i wybaczam ci ten wybryk. – chrząknęłam.
- Jak to dobrze, że mam taką wspaniałą dziewczynę. – zbliżył się do mnie żeby mnie pocałować.
Po 30 minutach byliśmy już z powrotem w Bełchatowie. Wykąpałam się i poszłam spać. Rano ubrałam się : http://allani.pl/zestaw/945927-945927-kolekcja-wiosna-lato-2014 i zaczęłam ogarniać do szkoły.
Gdy szłam do kuchni usłyszałam dziwną rozmowę rodziców…
- Może dziś jej powiemy? – zapytał ojciec.
- Daj spokój.. Znienawidzi nas. Zresztą ciszej, bo usłyszy i co wtedy będzie? – uciszyła go.
- Spokojnie, udawajcie, że mnie nie ma… - przeszłam obok nich. Założyłam buty i wyszłam do szkoły. Postanowiłam jechać autobusem.
Od rana miałam zły humor. Nie żebym się nie przejmowała, że rodzice mają jakieś tajemnice… Teraz nie wiem czy na pewno chcę wiedzieć co oni ukrywają…
- Cześć.. – usłyszałam za sobą, ale dość niewyraźnie. Pomyślałam, że to nie do mnie.
- Już mnie nie znasz? Czy może ten twój siatkarzyna kazał ci z nikim nie rozmawiać? – tak, to był Fabian. Tylko jego brakowało… a tak naprawdę zapomniałam o jego istnieniu…
- Cześć. – odkręciłam się do niego mimowolnie…
No tak, pierwszy dzień w szkole i jakieś konflikty? Muszę się powstrzymać..
- Dzisiaj idziemy na w-fie na basen.. – powiedział, a ja ledwo co się nie udusiłam.
-To już dziś? – no tak, kiedyś nauczycielka mówiła nam, że będziemy chodzić na basen.. Nawet stroje kąpielowe wcześniej zostawiliśmy w swoich szafkach.
- Jakiś problem? – uśmiechnął się najbardziej irytująco, jak tylko potrafił.
- Nie, nic. – zaprzeczyłam.
- Fabianku popływaj dziś ze mną. – powiedziała jakaś dziewczyna biegnąc w jego stronę, a za nią jeszcze kilka.
- Nie, to on ze mną będzie pływał.. – zaczęły się kłócić pomiędzy sobą, a ja stałam i po prostu śmiałam im się w twarz.
- Ej, dziewczyny… już, cisza! – próbował załagodzić konflikt. – Przykro mi, ale ja dziś pływam z Julą. – gdy to usłyszałam zaczęłam kasłać.
- No chyba nie.. – roześmiałam się.
Wiem, że zrobiłam z niego debila, ale wkurzał mnie ten pewny siebie idiota. Był jeszcze jeden problem… Nie umiem pływać.. ale przecież nie muszę pływać.. posiedzę sobie w jakuzii.
Nadszedł w-f. Do basenu mięliśmy kilka kroków. Przebrałam się w strój : http://www.strojevenus.pl/informacje/276833095_courtney i zamknęłam swoją szafkę.
Trochę dziwnie się czułam, bo wszyscy chłopacy się na mnie gapili. Oczywiście wszystkie dziewczyny się uganiały za Fabianem. Myślałam, że już im przeszło…
- A ty nie pływasz? – zapytał Kamil.
- Niee… nie lubię.. – uśmiechnęłam się.
- Jak chcesz. – wzruszył ramionami.
Nagle poczułam, że ktoś mnie popchnął iż hukiem zaczęłam lecieć do wody. Kątem oka zauważyłam Fabiana.
- Ona nie umie pływać, zróbcie coś! – krzyknęła Kaśka.
Prawie się dusiłam wodą, spadałam na dno.
Nagle ktoś wskoczył do wody i mnie z niej wyciągnął. To Fabian.. Położył mnie na płytkach i zaczął do mnie mówić.
- Sztuczne oddychanie jej zrób. – usłyszałam śmiech kolegów.
On to wziął za poważnie.. bo po chwili poczułam jego usta. To nie było do końca sztuczne oddychanie, bo on mnie pocałował.. i to namiętnie.
Nie wiedziałam, co się ze mną dzieje.. Otworzyłam oczy. Zobaczyłam, że wszyscy nade mną stoją.
- W porządku? – zapytała nauczycielka od w-fu.
- Tak, chyba tak.. – powiedziałam lekko oszołomiona i od razu poszłam do łazienki. Nauczycielka kazała komuś iść ze mną, ale ja powiedziałam, że sobie poradzę.
Okryłam się ręcznikiem. Byłam cała roztrzęsiona.
- Nie wiedziałem, że nie umiesz pływać. – usłyszałam Fabiana.
Odwróciłam się w jego stronę.. Kompletnie nie wiedziałam, jak się zachować.. po tym pocałunku.
- Spoko. – powiedziałam przelotnie i chciałam wyjść z łazienki, ale mnie zatrzymał.
- Nie żałuję, że cię pocałowałem. – pogłaskał mnie po policzku, a ja popatrzyłam na niego z żalem i bez słowa wyszłam.
Czułam się źle.. w stosunku do Alka najbardziej. Mogłam zareagować.
Gdy wyszłam ze szkoły, znowu natknęłam się na Fabiana. Czy on się nie odczepi?
- Oj no dobra, przepraszam.  – dogonił mnie.
- Nie rób tak nigdy… - spojrzałam na niego.
- Fabian idziesz? – podbiegli jego koledzy.
- Czekaj, szanowna księżniczka Julia, chce ode mnie lekcje, niedoczekanie jej.  – roześmiał się, a jego koledzy zaraz za nim.
Bez słowa odeszłam. On chyba lubił upokarzać dziewczyny..
Nagle podjechał jakiś samochód. Poznałam, że to Alek. Od razu do niego wsiadłam.
 ****************
Taki trochę romantyczny ten rozdział ;D
Czytacie? ;)
Komentujcie, bo chcę zobaczyć ile was jest, bo mam pewien pomysł ;D

środa, 23 lipca 2014

Rozdział 50

- A czemu ty nie jesteś na zgrupowaniu? – zmieniłam temat i podniosłam się z łóżka.
- Mam kontuzję. Wracam do Bełchatowa. – powiedział i założył koszulkę. – Nie chcę o tym mówić.. – przerwał mi, kiedy zapytałam co się stało.
- Jasne… - zmieszałam się.
- Połóż się spać. Jutro wcześnie wyjeżdżamy. – nakazał Aleks.
- A ty gdzie będziesz spał?  - spojrzałam na niego.
- Nie wiem.. – wzruszył ramionami. – O, na przykład tu. – pokazał na obszar podłogi i usiadł na niej.
- Zwariowałeś. – roześmiałam się. – Łóżko jest duże…
- Obiecuję, że nie zrobię nic.. Chyba, że za twoją zgodą. – roześmiał się i położył obok mnie. – Cieszę się, że cię mam przy sobie. – pogłaskał mnie po policzku. – Jula? – zapytał tak nagle.
- Hm? – zaśmiałam się.
- Ty się mnie boisz? – objął mnie.
- Nie.. tylko nigdy nie miałam chłopaka. Bałam się związków. Kiedyś byłam blisko z jednym chłopakiem… To znaczy wiesz… Po prostu dobrze się dogadywaliśmy.. Ale nigdy nie myślałam o związku. Nie wiedziałam, czy będę umiała się zachować.. Trochę się zmieniłam. – uśmiechnęłam się.
- Ok, rozumiem. Nie będę naciskał. Tylko mam nadzieję, że przekonam cię do siebie… - zaczął mnie łaskotać.
- Głupek. – zaczęłam się śmiać.
Nagle usłyszałam jakieś szmery za drzwiami. Pomyślałam, że mi się wydaje.. Nawet nic nie mówiłam Alkowi. Nagle głosy stały się głośniejsze.
- No daj mi tą szklankę, też chcę posłuchać.
- Zostaw to kretynie!
- Alek.. – po cichu się zaśmiałam, a on wstał. Podszedł do drzwi i szybkim ruchem je otworzył, tak, że wszyscy co tam stali, runęli na ziemię.
- Ignaczak tłumacz się. – powiedziałam surowym tonem.
- Bo ja miałem koszmar, bałem się, tak bardzo. – Igła wpadł w teatralny rozpacz.
- Co? – Karol spojrzał na Igłę jak na idiotę.
- No co co? Siadajcie to wam opowiem. – Krzysiek wepchnął nas wszystkich do środka.
Usiedliśmy na łóżku. Ja oczywiście wtulona w Alka. Ignaczak zmierzył go wzrokiem, po czym zaczął swoją historię.
- No nie uwierzycie. – nadal rozpaczał. Śnił mi się Przedpełski. – przełknął ślinę.
- Tylko nie on. – Wrona udał przestraszonego, a ja wybuchłam śmiechem.
Kiedy spotkałam się ze srogim spojrzeniem Krzysztofa, od razu umilkłam.
- Nie przerywaj, nie w takiej chwili… - Igła złożył ręce do Boga. – To było straszne…
- I w czym to było straszne? – spytał Aleks.
- Sama osoba tej.. osoby. – pogubił się Ignaczak. – Tak czy siak to na tyle, my już uciekamy.
- Nie tak szybko… - zatrzymałam ich. – Mama nie nauczyła, że nie ładnie podsłuchiwać?
- Ale wiesz, że my to wszystko dla ciebie. – przytulił mnie Karol.
Potem wyściskali mnie wszyscy tam obecni. Gdy już zostałam sama z Alkiem, to z powrotem wróciliśmy do łóżka.
Rano wstałam pierwsza. Wiadome, że dziewczyna potrzebuje więcej czasu na ogarnięcie sytuacji.
Poszłam do łazienki. Przebrałam się : http://allani.pl/zestaw/948360-948360-kolekcja-wiosna-lato-2014 i zaczęłam pakować swoje rzeczy. Gdy już to zrobiłam, postanowiłam obudzić Alka.
Usiadłam obok niego i lekko pocałowałam go w usta. Po tym wszystkim zobaczyłam, jak się uśmiecha, choć ma zamknięte oczy.
- Idiota. – roześmiałam się i zaczęłam go bić poduszką.
- Powtórz. – roześmiał się.
 - Idiota. – walnęłam go w łeb.
- Niee, to wcześniejsze. – domyśliłam się, że chodzi o pocałunek.
- Atanasijević rusz ten tyłek, bo autokar odjedzie bez nas. – wstałam, ale szybko runęłam na łóżko, gdyż mnie obezwładnił. Teraz znajdowałam się nad nim.
- Kocham cię. – złapał mnie za biodra i zaczął całować.
Gdy się od siebie oderwaliśmy, bez słowa wzięłam swoją walizkę i wyszłam na zewnątrz. Tam jeszcze raz pożegnałam się ze wszystkimi. Dziewczyny już siedziały w autokarze.
- Czyli jednak Rosja? – spytałam Kurka, gdy się z nim żegnałam.
- Nie wiem. Plany mi się skomplikowały. Jak na razie to Bełchatów, potem zobaczymy. – uścisnął mnie.
- Trzymaj się Kurek. – pocałowałam go w policzek.
- Za co to? – zapytał z uśmiechem.
- Bo cię lubię? – roześmiałam się.
- Ja ciebie też. – przybiłam z nim żółwika.
Wzięłam walizkę i skierowałam się do autokaru. Tam usiadłam oczywiście z Alkiem.
Przez jego towarzystwo droga minęła mi szybko. Z nim nie można się nudzić… Czasem się zastanawiam, czy on nie jest trochę psychiczny. Ale tak pozytywnie.
Od razu razem z tatą pojechaliśmy do domu. Tam czekał już na mnie Oliwier. Nie był w nastroju. W ogóle był dla mnie niemiły.
Jutro do szkoły. Na samą myśl o szkole, o mojej wspaniałej klasie chciało mi się wymiotować.
Zeszłam na kolację. Udawana kochana rodzinka – przedstawienie czas zacząć.
- Kochanie podaj mi masło. – powiedziała mama do Oliwiera.
- To sama sobie weź. – zignorował ją.
Nastała cisza. Nie wiedziałam o co chodzi.
- Przeproś mamę. – odezwał się tata.
- Nie mam zamiaru. – roześmiał się chamsko. Wstał od stołu i poszedł do swojego pokoju.
- Dziękuję za miłą, jak zwykle kolację. – zrobiłam to samo co Oliwier.
Poszłam do swojego pokoju. Spakowałam się do szkoły. Potem postanowiłam odwiedzić Oliwiera i dowiedzieć się czemu tak się zachowuje.
- Mogę? – zajrzałam do pokoju, w którym grała głośna muzyka.
- Nie mogę mieć trochę prywatności w tym domu? – wrzasnął na mnie.
- Dobra nie unoś się. Przeginasz… Nie musiałeś tak na nią naskakiwać. – weszłam do jego pokoju.
- Bo? To chyba moje życie.. A ona sobie zasłużyła, w ogóle sobie zasłużyli na takie traktowanie. – po tych słowach umilkłam. – Nie mam czasu.. Później pogadamy. – podgłosił muzykę i czekał aż ja wyjdę.
- O co chodzi… Stało się coś, jak mnie nie było? – przełknęłam ślinę.
- Nic... – odkręcił się do mnie tyłem.
Miał żal do nich, tylko za co? Nie ogarniałam tej rodziny. W ogóle miałam z nimi słaby kontakt. Z Oliwierem przed wyjazdem było ok.
- Powiedz, czy to chodzi o to, że nie będziesz mógł grać? – wpadłam do jego pokoju, ale trochę mi się głupio zrobiło, bo zobaczyłam jak płacze…
- Będę mógł. – momentalnie się odwrócił.
- Oli… co jest? – podeszłam i go przytuliłam.
- Nic, nie ważne, nie pytaj, proszę. – wtulił się we mnie.
- Chodzi o rodziców? – wyszeptałam, ale odpowiedzi nie dostałam.
Byłam przerażona. Ostatni raz widziałam go takiego, jak się dowiedział, że nie będzie mógł grać. Coś było nie tak. Czemu tu nikt nie chce mi nic powiedzieć? A właśnie, może spróbuję pogadać z rodzicami..
Zeszłam do kuchni, gdzie oboje zmywali talerze.
- Czemu Oliwier tak się do was zwraca? Przecież zawsze to on był waszym pupilkiem.. – zaczęłam, a mamie wypadł talerz z rąk.
- Przechodzi trudny okres, przejdzie mu. – mruknął tata i wziął się za zbieranie szkła.
- Mamo? – zwróciłam się do niej.
- Tata ma rację, przejdzie mu. – w jej oczach zobaczyłam łzy.

Sytuacja jest nie do wytrzymania. Łapię telefon i wybiegam z domu. Postanawiam zadzwonić do Alka, żeby mnie stąd zabrał. To chyba jedyna osoba z którą mogę pogadać… Bo przecież chłopaki jeszcze w Spale…
*********************
Rozdział intrygujący ;p
Będzie się działo, ojjj ^^
Czytacie? 
Kto jest jeszcze ze mną?
Bo blog nie będzie długi.. już to mówiłam chyba :)
Komentujemyy ;*

sobota, 19 lipca 2014

Rozdział 49


- Niespodzianka! – dobiegły mnie głosy siatkarzy.
Na hali zobaczyłam sprzęt do muzyki, a po chwili rozległa się już po całej hali. Z boku stał stolik z alkoholem i przekąskami.
- Nie musieliście. – przytulałam wszystkich po kolei.
Niektórych już pewnie nie zobaczę… A przywiązałam się do nich, do ich stylu życia, nawet do nadal dla mnie dziwnego Zagumnego…
- Wasze zdrowie. – Zibi uniósł kieliszek szampana w górę.
Widziałam, że był już wcięty. Ale chyba każdy ma swój rozum, prawda?
- Chciałabym wam podziękować za te 7 dni. Polubiłam was… - powiedziała Kaśka.
- Cieszę się, że przynajmniej z kilkoma będę mogła się widywać, bo przecież też z Bełchatowa. – mówiłam i nagle odwróciłam się, by wytrzeć łzy.
- Nie płacz.. jeszcze nie raz ze sobą zagramy. – przytulił mnie Kurek.
- Przecież my często jesteśmy u was.. często wam spuszczamy lanie… - Igła zaśmiał się w stronę Kłosa.
- Haha, pomarzyć możesz.. Za marzenia nic nie płacisz.. – wyśmiał go Andrzej.
Na hali zobaczyłam Czarną.. Dopiero teraz? Chyba przed chwilą przyszła… Nie sama.. Z Mackiem.
Ale wiecie co? Nie będę się nikim dziś przejmowała. Po prostu ten ostatni dzień tutaj chcę się zabawić.
Od razu zaczęłam tańczyć z Włodarczykiem. Mało co nie płakałam ze śmiechu. Potem tańczyliśmy w kółku, gdyż ze względu, że było tylu chłopaków, a tylko 3 dziewczyny…
Podczas gdy świetnie się bawiłam i gdy nalewałam sobie soku podszedł do mnie Zibi kompletnie zalany.
- Pomóż mi, źle się czuję. – wybełkotał.
- Nie dziwi mnie to, tyle w siebie już wlałeś.. – zaczęłam mówić, ale moje słowa do niego nie docierały. – Dobra chodź. – chwyciłam go pod ramię i wyprowadziłam na zewnątrz.
- Już mi lepiej…. Jesteś kochana.. – przytulił mnie, a raczej próbował udusić…
- Nie pij więcej.. Alkohol ci szkodzi. – oderwałam go od siebie.
- Obiecuję, - położył dłoń na sercu. – Dzięki, że się o mnie troszczysz. – zbliżył się do mnie. Odsunęłam się, ale objął mnie w pasie.
- Zibi..- zaczęłam, ale za późno, bo zaczął mnie całować w usta.
Nie oderwałam się, bo byłam pijana? Po części…
- Weź się dziewczyno ode mnie odwal. To, że tu jesteś nie znaczy, że mi się podobasz.-  nagle mnie odepchnął.
Stałam jak wryta. O co tu chodzi? Odwróciłam się w tył, bo właśnie tam Bartman zerkał. Ujrzałam tam osobę, której teraz nie chciałabym widzieć.. nie w tym momencie.
- Alek to nie tak.. – pokręciłam głową. – Zaplanowałeś to.. – odwróciłam się do Bartmana i dałam mu w twarz.
Aleks gdzieś wybiegł. Ja ze łzami w oczach pobiegłam za nim. Błagałam żeby poczekał ale on mnie nie słuchał.
- Chyba wysłuchać mnie możesz.. Przynajmniej tyle dla mnie zrób. – ustałam przed nim.
- I co? Samotna byłaś? Nie chciałaś? Dzięki, ale gdzieś to już słyszałem. – Muszę ochłonąć. – niemalże przesunął mnie i poszedł przed siebie.
Czułam się okropnie. Siedzę pod drzewem i próbuję sobie to wszystko wytłumaczyć. Czemu Bartman to zrobił? Co ja mu zrobiłam?
- Tu jesteś, wszędzie cię szukam. – przed sobą ujrzałam Czarną.
- Chcę zostać sama. – skuliłam się.
- Przestań wreszcie udawać dorosłą. Bartmanowi za to co zrobił należy się nauczka.
- Skąd wiesz co zrobił? – spojrzałam na nią zaniepokojona.
Czyli już wszyscy wiedzą?
- Bartman chodzi i się chwali, dlatego trzeba mu dać w kość… - zaczęła obmyślać plan. – Już wiem! – krzyknęła z radości.
- Tylko nie przesadzaj.. – nie wiadomo co ona wymyśli…
- To on przesadził, tępy idiota. – powiedziała oddalając się.
Siedziałam tu dobre kilka minut. Ani śladu Nikoli. Zaczęłam się trochę o nią martwić. I po zemście…
- Już.. – powiedziała zdyszana, a w ręku trzymała jakąś płytę.
- Co to?
- Kiedyś Maciek mi opowiadał, że Bartman śpiewa pod prysznicem.. a raczej drze się… - zaśmiała się, a ja razem z nią. – No i Maciek kiedyś go nagrał..
- Nie niemów, że…
- Tak, tu jest nagranie… - przybiła ze mną piątkę.
Po drodze do hali powiedziała mi ostateczny plan.
- Jula.. nie przejmuj się Bartmanem.. – na wejściu powitał mnie Ignaczak.
- Spokojnie.. – uśmiechnęłam się. – To może jakieś karaoke? – zapytałam a wszyscy włącznie z Bartmanem się zgodzili.
Chłopaki przynieśli sprzęt, a ja powiedziałam, że na płycie są fajne piosenki i ją uruchomiłam.
Po chwili każdy słuchał śpiewu Bartmana. Nigdy jeszcze nie widziałam go takiego wkurzonego. Każdy cisnął z niego bekę.
- Chyba mi się płyty pomyliły.. – podrapałam się po głowie i z triumfem na niego popatrzyłam.
On wybiegł z hali, a ja przybiłam z Nikolą piątkę. Potem zaczęliśmy tańczyć. Darowaliśmy sobie to całe karaoke.
- Ale z ciebie wredota. – zaśmiał się Karol, gdy razem tańczyliśmy.
- Powinien się cieszyć, że tak to się skończyło dla niego. – uśmiechnęłam się.
Potem nie miałam już siły na tańczenie i na zabawę… Podziękowałam chłopakom za to, że mnie tak miło pożegnali i skierowałam się do pokoju. Gdy byłam już za zakrętem hali, nagle ktoś pociągnął mnie za rękę.
-  Sama zaczęłaś tą wojnę.. – powiedział wkurzony Bartman.
- Puść. – syknęłam.
- Ośmieszyłaś mnie, ale spokojnie, odpłacę się. – szarpnął mnie za rękę.
- No chyba nie… - usłyszałam głos za sobą, a potem ktoś uderzył Bartmana.
Przyjrzałam mu się bliżej. To Aleks. Poczułam ulgę, że jednak został i może w końcu da mi wyjaśnić całą sytuację, ale nie musiał od razu go bić…
- Aleks proszę, zostaw go… - próbowałam go od niego odciągnąć…
- Spróbuj jej dotknąć, to cię zabiję.. – jeszcze nigdy nie widziałam go tak wkurzonego.
Zobaczyłam, że Aleks ma rozciętą wargę. W końcu dał spokój. Bartman też ucichł. Razem z Atanasijević`em skierowaliśmy się do mojego pokoju.
- Pokaż, trzeba to opatrzeć. – wzięłam gazę i wodę utlenioną. Zaczęłam wycierać jego usta.
- Nie wiem jak mogłem mu uwierzyć… - delikatnie złapał mnie za rękę.
- Ja też nie wiem.. – uśmiechnęłam się. – Ale zaraz… Skąd wiesz, że to on to wszystko wymyślił?
- Maciek mi powiedział. Podobno to widział.. A ja mu wierzę. – na te słowa aż z rąk wypadła mi woda utleniona.
- Muszę mu podziękować.. – przytaknęłam. – Dziękuję. – pocałowałam go w policzek.
Poczułam się dziwnie… Jakoś tak inaczej. Chyba zaczynam się przekonywać do Alka…
- Kocham cię.. – wziął ode mnie rzeczy do opatrzenia jego wargi i rzucił w kąt. Następnie zaczął całować w usta.
- Idiota. – zaczęłam się śmiać kiedy wziął mnie na ręce.
Położył mnie na łóżku, a następnie znalazł się obok mnie. Chyba czekał na moją reakcję.. Ja wiem do czego takie coś prowadzi.. Trochę się tego obawiałam.
Nie wiem czemu tak miałam, ale gdy na niego patrzyłam, od razu pojawiał się uśmiech na mojej twarzy.
Po chwili spojrzał na mnie jak jeszcze nigdy… Następnie zaczął delikatnie całować. Potem „położył się” na mnie.
Nie wiedziałam co mam robić. To było miłe, ale chyba to na tyle.
Gdy zaczął zdejmować moją koszulkę, nie wiedziałam, jak mam się zachować. Odwróciłam głowę w bok zmuszając go do zaprzestania tego co robi…
- Ja.. nie jestem gotowa.. – powiedziałam jąkając się.
- Przepraszam.. Poczekam.  –pocałował mnie w czoło i zszedł ze mnie.
*************

Witajcie! ;)
Jak wam mijają wakacje?
Jest ktoś, kto po wakacjach idzie do nowej sql? Np po gim? ;)
Widzę, że jest Was co raz mniej ;/
Ale to pewnie przez wakacje, więc odpoczywajcie :)
Pozdrawiam kochani ;*

wtorek, 15 lipca 2014

Rozdział 48


- Szybko, schowajcie mnie.. – zaczęłam panikować.
Wzięłam od Gumy gazetę i schowałam się za nią.
- Lubisz się chować za znanymi osobami, co? – zaśmiał się Włodi, pokazując Tuska na okładce czasopisma.
- Przed kim się chowasz? – zajrzał z do mnie z góry Możdżon.
- Przed tym chłopakiem. – kiwnęłam głową, w jego stronę. – Co on tu robi? – szczerze to nie wiedziałam kim on jest.
- Maciek? Może trenuje idiotko.. – dogryzł mi Zbyszek.
- Zamknij się.. – syknęłam, a on uśmiechnął się z triumfem.
- Zibi przeginasz. – stanął w mojej obronie Winiarski.
- To ona ma wiecznie jakieś problemy. – powiedział Bartman i z wielkim oburzeniem wyszedł, zwracając uwagę wszystkich, na nasz stolik.
- O nie, zauważył mnie.. – wyszeptałam, kiedy ten od sukienki zaczął iść w naszą stronę.
Chłopaki zaczęli się ze mnie śmiać i stwierdzili, że panikuję. Ale skąd ja mogłam wiedzieć, że to sportowiec? I że akurat tu w Spale się pojawi..
- Cześć. – zaśmiał się, gdy mnie zobaczył. – Pogadamy?
- Jasne. – uśmiechnęłam się i razem z nim skierowałam się na zewnątrz.
Usiedliśmy na ławce, która znajduje się przed Spałą.
- To przypadek, że się spotkaliśmy? – poruszył charakterystycznie brwiami.
- Nie sondzę. – roześmiałam się, a on za mną.
- Co tu robisz? Znaczy.. nie chcę być wścibski. – powiedział zmieszany.
- Trenuję trochę. Długa historia.. Przyjechałam ze szkoły. Nie tylko ja, są tu jeszcze dwie moje koleżanki.. Znaczy jedna koleżanka, bo do tej drugiej się nie przyznaję. – roześmiałam się. – A ty?
- Trenuję. Niedługo sezon się zacznie..
- A co ty w ogóle trenujesz? Piłka nożna? – zaczęłam zgadywać.
- Wyglądam ci na piłkarza? – zaśmiał się. – Za mało zer na koncie. – uśmiechnął się. – Skoki narciarskie. Co roku tu jesteśmy.
- Rozumiem. – przytaknęłam.
- To co z tą kawą? Obiecałaś mi.. – zrobił smutną minę.
- Ale tylko kawa i nic więcej… - powiedziałam trochę speszona.
- Dokładnie. – uśmiechnął się.
Umówiliśmy się, że po siłowni, na której musiałam się stawić, pójdziemy razem na kawę. To chyba nic złego…
Gdy wracałam z powrotem do swojego pokoju, ktoś wyszedł z za ściany.
- Śledzisz mnie Bartman? – uniosłam brew. Nawet nie wiecie, jak ten facet mnie wkurzał.
- Chciałabyś. – fuknął.
- No to miłego dnia. – minęłam go.
- Nie pogrywaj sobie tak ze mną. – złapał mnie za rękę.
- Jak? – weź go człowieku ogarnij…
- Nie udawaj.. – roześmiał się. – Jesteś żałosna słonko. – puścił mnie i sobie poszedł.
Weszłam do pokoju. Dziewczyn nie było. Gdzie one się podziewają? Cały czas gdzieś łażą.. Położyłam się na łóżku. Nagle usłyszałam jakiś szmer. To chyba dobiegało z szafy.
Podeszłam tam. Trochę się bałam.. Nagle z szafy wyskoczył Igła.
- Buu! – nastraszył mnie.. a raczej próbował mnie nastraszyć.
- Ignaczak powiedz ty mi jedno.. Jak ta twoja żona z tobą wytrzymuje? – pokręciłam z niedowierzaniem głową.
- Jak kocha to wytrzymnie. – zaśmiał się. – Czego chciał ten Maciek?
- Niczego. – wzruszyłam ramionami. – Nie martw się, nie zdradzam Alka.
- Ja tego nie powiedziałem. – uniósł ręce w geście poddania się.
Razem z Igłą udałam się na siłownię. Przebrałam się w coś wygodnego, a następnie zaczęłam ćwiczyć. Zmęczyłam się od samego patrzenia na chłopaków, jak ciężko trenują.
Po siłowni wzięłam prysznic i ubrałam się : http://allani.pl/zestaw/962763-962763-kolekcja-wiosna-lato-2014 i wyszłam przed Spałę. Tam czekał na m nie Maciek.
- Ładnie wyglądasz. – uśmiechnął się.
- Dzień jak co dzień.. – roześmiałam się.
Nagle zobaczyłam dwóch spacerujących się siatkarzy. Gdy nas zauważyli od razu do nas podeszli.
- Oba, Julcia jaka wystrojona. – powiedział Włodi.
- Może Aleks przyjeżdża w odwiedziny? – zaśmiał się Karol.
- Wojciech policzymy się później… - syknęłam.
- Dobra, dobra, czekaj, tylko niech Aleks przyjedzie. – powiedział Włodarczyk i razem z Kłosem poszli z powrotem do ośrodka.
Przez chwilę szliśmy w ciszy, aż dotarliśmy do jakiejś kawiarni.
- Nie mówiłaś, że masz chłopaka. – powiedział upijając łyk kawy.
- Nie pytałeś. – zaśmiałam się.
- No tak. – uśmiechnął się pod nosem.
Potem rozmowa szła nam lepiej. Rozmowa szła na luzie. Dowiedziałam się w końcu kim on tak naprawdę jest. Maciek Kot – skoczek narciarski, trenuje w Spale do sezonu i jutro przyjeżdża reszta skoczków.
Wróciliśmy do ośrodka. Idąc korytarzem na kanapie przy recepcji siedział Muzaj, a obok niego Nikola… Byłam w szoku, bo widać było, że już się znają, a nawet bardzo dobrze znają.
- Cześć. – zdefiłam ich.
- O cześć. – powiedziała Czarna. Nawet nie zauważyłam kiedy Kot się zmył. – Byłam u ciebie, ale cię nie było.
- Ale był Maciek, tak? Rozumiem. – zaśmiałam się i skierowałam się do swojego pokoju.
Nie umiem udawać. Byłam zazdrosna, dlatego tak się zachowałam. Trochę się pogubiłam. Przecież i wyłącznie Aleks powinien mnie teraz interesować. A propo niego… postanowiłam napisać mu sms`a.
„ Kiedy wracasz do Bełchatowa? Tęsknię :( Całuję mocno, mocno ;*”
Na odpowiedź długo nie musiałam czekać.
„ Za kilka dni będę już trenował. Kocham cię. Cały czas o tobie myślę ;*”
Pomyślałam, że już starczy tych miłych słów… Postanowiłam zejść na kolację.
- O, a któż tu zawitał ? – przed sobą zobaczyłam Szczęsnego, Lewego i Piszczka.
- Też się cieszę, że Was widzę.. – zaśmiałam się.
W sumie to ich pobyt w Spale był mi obojętny. Ja nic do nich nie miałam, ale siatkarze ich niecierpili.
- Kiedy wyjeżdżasz? – zapytał Robert.
- Jutro. – na samą myśl o tym robiło mi się smutno. Przywiązałam się do chłopaków.
- Szkoda. – podsumował Wojtek.
Wróciłam do pokoju. Zaczęłam rozmawiać z dziewczynami o naszym wyjeździe ze Spały. Przecież to już jutro rano. Zdziwiło mnie, że żaden siatkarz do nas nie przyszedł.. Nie chcą się pożegnać?
- Padam.. – powiedziała Klaudia, kiedy wyszła z łazienki.
- Chyba dziś nie zasnę. – pokręciłam głowa.
Nagle pod drzwiami zauważyłam jakąś kopertę. Zerwałam się na równe nogi. Podeszłam i przeczytałam zawartość kartki.
- „ O 20.00 czekajcie na hali. Proszę się ładnie ubrać” – przeczytałam na głos.
- O Boże! Co ja założę? – Plastik podbiegł do szafy.
- Otrząśnij się pustaku, ktoś sobie jaja z nas robi… - zaśmiała się Kaśka.
- Też tak myślę, ale można dla beki iść sprawdzić, kto jest tym debilem. – wzruszyłam ramionami.
Poszłam do łazienki. Przebrałam się : http://allani.pl/zestaw/957001-957001-kolekcja-wiosna-lato-2014 i razem z dziewczynami poszłyśmy pod halę.
Jako, że Kaśka była najbardziej odważna, to ona otworzyła drzwi. Wszędzie było ciemno. Cisza.
- Wracajmy, mówiłam, że to żart. – zawróciłam, ale nagle światło się zapaliło.
************************

Jest nowy rozdział :D
Podoba się? ;p
Troszkę mnie nie było xd
Czytacie? :)

piątek, 11 lipca 2014

Rozdział 47


- Coś jeszcze chcesz Bartman? – westchnęłam, nie przejmując się jego docinkami. Są ludzie, których po prostu trzeba olać..
- Przecież ten wasz cały związek nie ma szans.. – zaśmiał się.
- Tak Zbyszku, masz rację. – powiedziałam na odczepne.
- Więc po co to wszystko? Bo siatkarz? Bogaty, sławny? – za to najchętniej dałabym mu w mordę. Spojrzałam na niego z niedowierzaniem i odeszłam.
Wybiegłam na zewnątrz. Wsiadłam do autokaru, który od razu kierował się do Spały. Gdy przyszli wszyscy siatkarze, ruszyliśmy w drogę.
Założyłam słuchawki i rozmyślałam, czy dobrze zrobiłam. Po 3h byliśmy już w Spale. Ja jakoś nie miałam ochoty z nikim gadać. Nagle dostałam sms`a.
„ Jak się czuje moja księżniczka?” – Aleks.
Ja wiem, że związki na tym polegają, ale dla mnie to jest bez sensu. Oczywiście także, odpisałam mu jakieś miłe słowa. Trochę razem popisaliśmy, a następie zeszłam na kolację. Humor mi się trochę poprawił.
Zeszłam na kolację. Byłam tam pierwsza. Po mnie, zaczęli gromadzić się siatkarze.
- Igła ty znowu gadasz sam do siebie? – spytał ze śmiechem Łukasz.
- No wiesz, lubię sobie czasem pogadać z kimś inteligentnym. – Ignaczak przeczesał ręką włosy.
Nagle mój telefon zaczął wibrować… Sms od Wojtka :
„ Przyjdź pod Spałę, teraz.”
Dziwny sms… Od razu wstałam i poszłam na spotkanie z Włodarczykiem. Domyślałam się, że głównym tematem będzie Alek.
- Jesteś ostatnio bardzo tajemniczy..- zaśmiałam się, widząc go siedzącego na ławce.
- Jesteś z Alkiem? – wstał.
- Tak, a to jakiś problem? Ludzie, za bardzo się interesujecie czyiś życiem.. – podniosłam głos.
- Jako twój przyjaciel powinienem pierwszy o tym wiedzieć… - spojrzał na mnie.
- I tak nikomu o nas nie mówiłam.. – pokręciłam głową.
- A co z Maćkiem?
Usiadłam na ławce… Pewnie Muzaj go wysłał, by się o mnie czegoś dowiedział.
- Przecież możesz zapytać Maćka. – wzruszyłam ramionami.     
- On nie chce o Tobie rozmawiać… Ale nie mogę patrzeć jak się męczy. Cały czas chodzi wkurzony…
- Żadna nowość. – przerwałam mu.
- Coś się wydarzyło między wami, tak? – próbował coś ze mnie wyciągnąć.
- Wojtek… jakby Maciek chciał, to na pewno by ci o tym powiedział. Nie mam zamiaru nikomu opowiadać o takich sprawach. Nie mam prawa żeby o tym rozmawiać… - wstałam i ustałam obok niego. – Przeszkadza ci, że jestem z Alkiem?
- Mi nie.. ale chłopaki gadają. Wiesz jacy oni są.. Ja tylko chcę, żebyś była szczęśliwa. – przytulił mnie.
- Wiem Wojtuś.. – zaśmiałam się. – I bardzo się cieszę, że mnie wspierasz.. Ale nic na siłę. – skrzywiłam się.
- To co, sztama?
- Sztama. – przybiliśmy sobie piątkę.
Razem z Włodarczykiem weszłam na stołówkę. Usiedliśmy obok reszty. Nie dawało mi spokoju, to co powiedział Wojtek.. że siatkarze gadają. Postanowiłam to wyjaśnić.
- Nie lubicie Alka… - zaczęłam.
- Lubimy… - powiedział nieprzekonująco Winiar.
- Szczerze.. – zmrużyłam oczy.
- Maksymalnie nie.. – powiedział Drzyzga.
- Spokojnie, jeszcze 3 dni męczarni ze mną, a potem luzik.. – lekko się uśmiechnęłam i poszłam do swojego pokoju.
Chyba zrobiło im się głupio. Zatrzymywali mnie, ale ja wolałam być sama. Było mi przykro, że nikt nie akceptuje tego związku.. Hm.. a czy ja sama go akceptuję?                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                      
Gdy weszłam do pokoju zastałam tam dziewczyny. Kaśkę, Klaudię i jeszcze kogoś, kogo bym się nie spodziewała..
- Czarna? – zaśmiałam się i ją przytuliłam.
- Nie kurwa, sierotka Marysia. – zaśmiała się i odwzajemniła mój gest.
Z pozostałymi dziewczynami również się przywitałam. One gdzieś poszły, tym samym zostawiając nas same.
- Jestem z Alkiem.. – powiedziałam, a ona nic.
- Wiem.. Cała Spała o tym huczy. – uśmiechnęła się.
- Idioci.. – zmrużyłam oczy, przypominając sobie o siatkarzach.
- Czyli ty i Maciek… nic, tak? – to pytanie było dziwne, dość dziwne.
Znałam Nikolę bardzo długo. Ona z chłopakami miała niezły kontakt. Niczego się nie krępowała. Co mam powiedzieć, że mi zależy na nim i że ma się od niego trzymać z daleka?
- Nic. – powiedziałam krótko, a następnie zmieniłam temat. – Na długo przyszłaś?
- Na trochę. Przyszłam cię tylko przywitać. Jutro przyjdę. Uciekam. – uściskała mnie.
- Pa. – odprowadziłam ją do drzwi.
PERSPEKTYWA MUZAJA:
- Uważaj. – powiedziałem, gdy ktoś na mnie wpadł.
Była to dziewczyna. Miała czarne włosy, wysoka, ładna…
- To ty uważaj kretynie.. – syknęła upadając na podłogę.
- My się czasem kiedyś nie poznaliśmy? – podałem jej rękę.
- Poradzę sobie. – powiedziała i wstała. – Ty jesteś Maciek, tak?
- A ty nie jesteś koleżanką Julki? – wiedziałem, że to ona.. ale wolałem się upewnić.
- Jestem. – ziewnęła. – Muszę iść.
- Spotkamy się kiedyś? – w tych sprawach jestem kretynem i idiotą, ale muszę… W głowie mam już plan.
- Może. – powiedziała z uśmiechem i bez pożegnania wyszła.
Coś czuję, że z nią będzie ciężko.. Ale to dobrze, że zna się z Julką.
PERSPEKTYWA JULII:
Nad ranem usłyszałam pukanie do drzwi i jakiś hałas.
- Jula wstawaj. – ktoś wparował do mojego pokoju.
- Ignaczak.. frajerze.. – wymamrotałam.
- Idziemy na ryby, no już wstawaj.. – ściągnął ze mnie kołdrę.
- Po co ja tam?
- Oj dawaj, będzie fajnie… - zaśmiał się.
Wstałam.. Najchętniej rozszarpałabym tego człowieka. Nie wiedziałam co mam na siebie włożyć.. Jeżeli nad jeziorem to będą komary. Ubrałam się cieplej.
- To jak brygado, ruszamy? – spytał Winiar, a obok nas pojawiła się jeszcze Kaśka i Klaudia.
- A ty w tych butach? – Karol popatrzył na Klaudię.
- Tam są komary, pogryzą cię. – spojrzał na nią Andrzej.
- Ah te baby… - zaśmiał się Fabian, po czym dostał ode mnie po głowie.
Gdy doszliśmy na miejsce, chłopaki wyciągnęli wędki i zaczęli łowić ryby. Nie rozumiałam tego. Ja wiem, że każdy ma swoje pasje, ale to już jest przegięcie.
- Emocje jak na grzybobraniu… - powiedziała Kaśka, a ja zaczęłam się z niej śmiać.
- Zamilcz dziewczyno, bo rybki płoszysz! – skarcił ją Igła.
- Boże tu są żaby! – wrzasnęła Klaudia.
- Jeżeli są komary, to żaby tym bardziej. – powiedział jak zwykle spokojny Możdżon.
- Patrz jaka ładna żabka. – Bartman zaczął torturować Klaudię.
- Weź to.. – zaczęła piszczeć.
- Noż kurwa mać, cisza! – wrzasnął Guma.
Wszyscy spojrzeli na siebie. Oj chyba lepiej z Pawełkiem nie zaczynać..
Wróciliśmy do ośrodka. Przebrałam się : http://allani.pl/zestaw/945953-945953-kolekcja-wiosna-lato-2014 i zeszłam na śniadanie.
Usiadłam przy stoliku razem z chłopakami. Nigdzie nie widziałam Muzaja. Może to i lepiej… Zaczęłam się rozglądać, czy na pewno go nie ma. Nagle dostrzegłam kogoś, kogo bym się tutaj nie spodziewała…