sobota, 29 marca 2014

Rozdział 7


- Wracajmy, pada. – usłyszałam głos Oliwiera.
A teraz? Tak, też się lituje.
- Jak impreza? – tak, udaję, że mnie to obchodzi..
- Dobrze było. – roześmiał się. – A ty czemu tak wyprułaś? – pyta mocniej dociskając do ciebie kurtkę.
- Źle się poczułam. – zaczęłam kasłać.
- Nie chcesz jechać do Bełchatowa, prawda? – czemu on zawsze musi być wszechwiedzący? Taki idealny?
- Chcę. – spoglądam w dół.
- Rodziców możesz okłamywać, ale mnie nie. – uśmiechnął się. – Pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć. Zawsze będziesz moją małą siostrzyczką. – całuje mnie w policzek.
Może to i wygląda na kochające się rodzeństwo, ale tak nie jest. Nie z mojej strony. Nie wytrzymuję. Może coś we mnie pękło? Najpierw wtuliłam się w niego, a potem uciekam z płaczem. Sama siebie nie rozumiesz. Oliwier też osłupiał. Nawet mnie nie gonił. Teraz się pogubiłaś Julio…
Wracasz cała mokra do domu. Zdejmujesz buty i kurtkę swojego brata.
- Gdzie ty się podziewałaś? Już miałam dzwonić. Nikola czeka na górze. – informuje się mama.
Wbiegasz po schodach do swojego pokoju zostawiając krople deszczu za sobą. Otwierasz drzwi i widzisz Czarną. Od razu witasz ją uściskiem. Krzyczy na ciebie, że jesteś mokra, ale i tak cieszysz się, że ją widzisz. Tak, przyszła się ze mną pożegnać.
- No zróbmy coś, żebyś została. – jęknęła Nikola.
- Coś. – uśmiechnęłam się.
- A może zamieszkałabyś u mnie? Moi starzy na pewno się zgodzą.
- Czarna rusz mózgiem. – poker face..
Chyba nie da się nic zrobić. A ja muszę być przykładną córeczką.
- Ruda, weź czasem zadzwoń do mnie. – przytuliła mnie.
- Nie. – powiedziałam. – Codziennie będę dzwoniła. Będziemy się odwiedzać, prawda?
- Tak. – zaśmiała się przez łzy. – Mam coś dla ciebie. Z kieszeni wyjęła łańcuszek http://bizuteria-eshop.pl/4498-stalowe-zawieszki-best-friends-czarne-i-srebrne-serce-mis-cyrkonia.html po czym dała mi jedną połówkę. Po chwili na mojej szyi wisiał łańcuszek. Na jej szyi też, tylko że druga połówka.
Popłakałam się. To miłe z jej strony. Stawiałam bardziej na to, że nie będzie chciała mnie znać, po tym jak wyjadę.
Długo rozmawiałyśmy. Około 22.00 Nikola musiała już iść. Spakowałam się do szkoły, wykąpałam i położyłam do łóżka.
Wzięłam pamiętnik.
„ Przyjaźń jest cudowna! Serio. A coś ostatnio w to wątpiłam. Czarna mnie nie zostawiła na lodzie. Dostałam od niej łańcuszek. Rzecz, a tak cieszy <3
Sprawa z Oliwierem.. głupia sytuacja. Nie mogę się przecież rozczulać i wierzyć w to co mówi. Powiedział tak, bo wypadało.
We wtorek wyjeżdżam. Nie chcę..  Słyszałam rozmowę rodziców. Martwią się o Oliwiera, bo nie wiadomo, czy sobie poradzi..
Gdzie w tym wszystkim ja?
Dobranoc. ‘’
Rano wstałam i ubrałam się : http://allani.pl/zestaw/934532-jeansy-cheap-monday-trampki-vans Nie zjadłam śniadania, bo bardzo polał mnie brzuch. Ale to z nerwów. Jutro zaczynam nowe życie.. dziś jeszcze te pożegnania.
Razem z Czarną dotarłyśmy na 8.00 do szkoły. Chyba tylko moja wychowawczyni wiedziała o moim odejściu.
Czy było mi smutno? Tak, cholernie. Ostatni dzień szkoły, ostatnie spotkanie z moją klasą..
Na godzinie wychowawczej wszystko się ujawniło.
- Posłuchajcie, nie wiem czy wiecie, ale Julka jutro wyjeżdża. Nie będzie już uczniem naszego gimnazjum, więc miło by było, gdybyście się z nią pożegnali. – zabrała głos pani Kasia.
- Jak to? – spojrzał na mnie pytająco Mateusz.
Spuściłam głowę w dół. Tyle lat z nimi spędziłam. Teraz poznam inną klasę..
- Oj jaka szkoda. – odezwał się plastik Klaudia. Oczywiście powiedziała to pogardliwym głosem.
Kurde, nawet za nią będę tęskniła, za jej docinkami..
Wstał Mateusz. Zdziwiłam się, bo podszedł do mnie i przytulił mnie.
- Nie zapomnij o mnie i czasem się odezwij. – wyszeptał mi do ucha. Tak, bardzo go lubiłam. Był chyba jedynym chłopakiem, z którym rozmowa nie kończyła się na dupie i cyckach.
Potem po kolei wszyscy do mnie podchodzili, aby się pożegnać. Została tylko Klaudia..
- Klaudia.. – spojrzała na nią pani Kasia.
- No dobra. – podeszła z wielkim politowaniem i poklepała mnie po ramieniu, a następnie odeszła.
I tak miło z jej strony…
Po szkole musiała oczywiście iść do Oliwiera na trening. I znów oglądać tą głupią siatkówkę i swojego „kochanego” braciszka.
Głupią? Tak. Kiedyś była dla ciebie wszystkim, dziś ją nienawidzisz.
Pokazujesz plakietkę i wchodzisz na halę. Po zamknięciu drzwi wzrokiem szukasz swojego brata. Gdy go widzisz upewniasz się, czy zamknęłaś drzwi. Nagle dostajesz sms`a. Sięgasz po telefon do kieszeni i odczytujesz wiadomość. Po chwili czujesz ból głowy. Upadasz. Ktoś przypadkowo trafia cię piłką.
Otwierasz oczy. Słyszysz nad sobą jakieś głosy. Widzisz Oliwiera i kilku innych chłopaków.
- Nic ci nie jest? – pyta Oliwier.
I co znów wszystko przez mojego brata.. Okazuje się, że to on trafił we mnie. Czujesz, złość, nienawiść, lecz trzymasz go w sobie.
- Mógłbyś uważać. – łapię się za głowę.
- Oj przepraszam siostrzyczko. – Oli całuje mnie w policzek.
Jesteś sfrustrowana. Robi co chce. Nie możesz pozwolić mu wygrać.. Nie poddasz się tak łatwo.
Trener pogania chłopaków, żeby się ruszyli i grali dalej. Sam pyta czy jest ok. Mimowolnie odpowiadam z uśmiechem, że wszystko w porządku. Siadam na trybunach. W pewnym momencie przypominam sobie o sms`ie. To od Muzaja.
„ Julio, to twój Romeo. O której jutro będziesz?”
Nie wiem dlaczego, ale gdy pisałam z Muzajem zapominałam o całej złości.
NIE, NIE ZAKOCHAŁAM SIĘ.
„ O 17.00 ;) ‘’ – odpisałam.
Potem przyszedł cały spam sms`ów od Maćka..
Po treningu wyszłam na zewnątrz i usiadłam na ławkę, w oczekiwaniu na Oliwiera. Po pięciu minutach przyszedł.
- Idziemy? – wstałam.
- Siadaj. – westchnął.
Tak.. nie mam na nic ochoty.. tylko na rozmowy z tą gwiazdunią..
- Jutro wyjeżdżasz.. Ale pamiętaj, że wystarczy jeden telefon i jestem.. A.. i jak jakiś zjeb cię skrzywdzi.. zapłaci za to. – spojrzał na mnie.
- Ok. – pokiwałam głową. Wstałam i poszłam przed siebie.  
 ************
Tak, to był Oliwier ;)
Podoba wam się to wgl? ;D
Pozdrawiam ;*
Komentujesz = motywujesz ;3

środa, 26 marca 2014

Rozdział 6


- Równie dobrze, mógłbyś go wziąć od Oliwiera. – spojrzałam na niego..
Tak, chcesz zyskać czas na przemyślenia.
- Nie jestem taki. – uśmiechnął się. – To jak? – podał mi swój telefon.
Westchnęłam i wpisałam mu swój numer. Po chwili zapisywałam już w swoim telefonie jego numer.
Nie wiem po co to wszystko. Naprawdę..
- Muszę już iść. – wstał z kanapy. – Jeśli będziesz czegoś potrzebowała to dzwoń, pisz. – powiedział z uśmiechem. Podszedł do mnie i chciał mnie pocałować w policzek. Odchyliłam się i wyciągnęłam dłoń w jego kierunku.
- Cześć. – spojrzałam na niego.
Uśmiechnął się i odwzajemnił mój gest. Po kilku sekundach zostałam sama. Postanowiłam iść pod prysznic. Tam najlepiej mi się myślało.. A miałam o czym. Przeprowadzka, szkoła.. Maciek.
Chciał cię pocałować.. a ty? Boisz się.. Boisz się, że się zakochasz, a przecież nie możesz, bo to sobie obiecałaś. Nastawiłaś się na omijanie chłopaków, niewchodzenie z nimi w bliższe relacje. Płeć przeciwna niszczy ci życie. Przykładem jest twój brat, który pewnie teraz bawi się w najlepsze. Podejrzewasz, że nawet nie zauważył twojej nieobecności. A rodzice? Oni tylko widzą swojego kochanego Oliwierka.
Przebrałam się w pidżamę i położyłam się na łóżku. Wzięłam swój pamiętnik i zaczęłam notować.
„ Nawet nie mam ochoty się dzisiaj z tobą witać. Niedługo wyjeżdżam. Wszyscy mają mnie gdzieś. Nikt się mnie nie spytał, czy chcę zacząć nowe życie w Bełchatowie.. Nikogo nie obchodzę.
Czy jestem zazdrosna o Oliwiera? Tak, całe życie. Nienawidzę go. Zniszczył i dalej niszczy moje życie. Bo mieszkania mu się zachciało? Czasami jest to śmieszne, jak bardzo rodzice mają mnie w dupie.
Maciek.. No tak.. Dziś wziął ode mnie numer telefonu. Musze go unikać, a on mi w tym nie pomaga. Przeciwnie.
Piłam dziś alkohol. No ładnie pani Julio. Czarna też się nawaliła.. Cały czas łaziła z jakimś Wojtkiem.
Nie chcę tego wspominać.. ale skoro mam być szczera.. to ta akcja w łazience.. Co za koleś.. Gdyby nie tamten.. nawet nie chcę myśleć co by było..
Ten wysoki brunet, był przystojny.. choć ten cały Konstantin też..
Nie pamiętniku. ! Nie zakochałam się! Wiem, że nie mogę i tego się trzymam. :)
Dobranoc”
Odłożyłam pamiętnik i nagle mój telefon zaczął wibrować. Dostałam sms`a.. I to od kogo? Tak, Muzaj.
„ Śpisz? ;3”
Gdy to przeczytałam uśmiechnęłam się. Zaczęłam odpisywać.. ale nagle przyszedł drugi sms..
„ Pewnie tak ;c I pewnie dopiero rano odczytasz moją wiadomość ;/ To miłego dnia księżniczko ;*”
Tak, Muzaj jest spamerem..
Głośno się roześmiałam i odłożyłam telefon. Muszę trzymać się planu..
Obudziłam się z wielkim kacem. Od razu pognałam do kuchni. Tam przy stole siedzieli rodzice. Chyba nad czym dyskutowali.
Wzięłam z lodówki wodę i chciałam wrócić do pokoju, ale mama zaczęła rozmowę.
- Julka.. czemu tak wcześnie wyszłaś? – spytała.
- Źle się poczułam. – tak, skłamałaś.
Po co być szczerym? Czy oni wobec ciebie tacy są?
- Cieszysz się z wyjazdu do Bełchatowa? Znalazłem świetną pracę. Już nawet zapisałem cię do dobrej szkoły.
Jak cholera..
- Tak.- uśmiechnęłam się i poszłam do pokoju.
Rzuciłam się na łóżko. Mam tak po prostu rozstać się ze szkołą, znajomymi.. Spałą? Bez sensu.
Spojrzałam na wyświetlacz telefonu. 22 nieodebrane wiadomości.. Wszystkie od Muzaja.
IDIOTA.
„ Muzaj, nie spamuj! ;D Haha żyję, ale kac jest ;c” – odpisałam.
Dziś niedziela. Zazwyczaj w ten dzień tygodnia nie wychodzę z łóżka.. Ale tak mnie głowa bolała..
Musiałam najpierw odrobić lekcje, potem trochę się pouczyć. Znów zachciało mi się pić. Zeszłam do kuchni.. Znaczy nie do końca.. bo usłyszałam rozmowę rodziców, więc zatrzymałam się na schodach.
- Musimy już wyjeżdżać we wtorek? Jula chyba nie jest zbytnio zachwycona.. Powinna pożegnać się z przyjaciółmi… - usłyszałam głos mamy.
- Cieszy się. No wiesz, nowe znajomości. Tam na pewno kogoś pozna. Nie martwmy się o nią. Bardziej boję się o Oliwiera.. No wiesz musi sam na siebie odkładać pieniądze.. – stwierdził ojciec.
No tak. I teraz mi powiedźcie, że oni nie mają mnie w dupie. Wszystko się kręci wokół Oliwiera.. Oli to, Oli tamto.. „A może potrzebujesz na coś jeszcze pieniędzy? ‘’
Zawsze dbali tylko o niego. Nawet gdy byłam chora zawsze zostawałam sama. Rodzice koniecznie musieli jechać do pracy. Czasami tylko Oliwier robił mi herbatę czy coś.. Ale to tylko z łaski. Pewnie litował się nade mną.
Nie mogłam w to uwierzyć.. Ich też mam znienawidzić? Uciekłam do pokoju. Schowałam twarz w poduszkę. Było mi po prostu smutno. Często przez nich płakałam. Czasem ze złości na samą siebie. To nie moja wina, że mają taką córkę.
Stwierdziłam, że wyjdę na dwór. Poszłam do parku. Usiadłam na jednej z ławek. Pewnie ostatni raz odwiedzam to miejsce. Starałam się zapamiętać każdy element. Ławki, każde drzewo. Nie mogłam tak po prostu patrzeć na to miejsce.. Ono było szczególne. Właśnie ta ławka. Zawsze tu przychodziłam gdy było mi źle.
Zaczął padać deszcz, a ty nawet nie drgnęłaś. Ale to dobrze, bo przynajmniej nie widać twoich łez. To smutne. Pożegnania są okropne. Chyba nikt ich nie lubi.
Patrzysz na spadające krople deszczu. Unosisz głowę do góry. Spoglądasz na swój telefon. Masz wiadomość od Muzaja.
„ Dowiedziałem się od Oliego, że we wtorek zawitasz do Bełchatowa. Nie mogę się doczekać :) ‘’
Wcale się nie cieszysz. Przeciwnie. Czujesz ból. Tyle tu przeżyłaś. Spała ma za sobą wiele wspomnień. Nie wyobrażasz sobie, że tak po prostu o nich zapomnisz. To tu poznałaś Łukasza, Czarną. No właśnie co z twoją przyjaciółką? Pewnie już nie będzie chciała się z Tobą przyjaźnić.
Pogrążasz się w przemyśleniach. Nagle z rozmyślań wyrywa cię głos jakiejś kobiety.
- Zmokniesz panienko. – mówi troskliwie i przechodzi z parasolem w dłoni.
To dziwne, że nawet obcy ludzie martwią się o ciebie bardziej, niż twoja rodzina.
Powracasz do swoich przemyśleń. Wolisz spędzić czas tutaj. Tu masz swój „lepszy świat.’’ Nagle ktoś siada obok ciebie i nakłada na twoje ramiona kurtkę..
*****************

Jak myslicie? Kto to? xD
Piszcie w kom ;3
Jesteście? Haaloo ;)
Dużo lekcji ;c chciałabym dodawać rozdziały codziennie, ale nie mam czasu ich pisać ;/
Egzaminy trzeciogimnazjalne ;c
Pozdrawiam ;)
Komentujesz = motywujesz ;*

niedziela, 23 marca 2014

Rozdział 5


Usiadłam na asfalcie. I co z tego, że jestem w sukience? Wspomnienia wróciły. Nie możesz zebrać myśli, skleić sensownego zdania. Wiesz, że nie musisz mu mówić, ale może to ci pomoże? Nigdy nie byłaś z nikim szczera..
- Kiedyś Oliwier jechał samochodem z moim przyjacielem. Nie byliśmy ze sobą, ale cholernie go kochałam. On o tym nie wiedziałam. Nawet kiedyś chciałam mu to powiedzieć, ale nie miałam odwagi. Nasza przyjaźń trwała bardzo długo. On był starszy. Miał 18 lat. Nie chciałam spieprzyć przyjaźni. Uwielbiałam go. Był jak dla mnie idealnym przyjacielem.
I tu zabrakło mi tchu. Nigdy o tym nikomu nie mówiłam. Jedynie każdy słyszał o tym wypadku, a nie o moich uczuciach. Wolałam trzymać to w sobie, aż do dziś.
- Jeśli nie chcesz dalej mówić.. – przytulił mnie.
- I gdy jechali, Łukasz wypadł z drogi i uderzył w jakieś drzewo. Zmarł na miejscu. A Oliwier? Miał jedynie kilka zadrapań.. – wytarłam łzy, które spływały mi po policzkach.
- Nigdy mi o tym nie mówił.. – objął mnie jeszcze mocniej.
- Chyba nie ma się czym chwalić. – pociągnęłam nosem.
Tak. Za to też nienawidzę Oliwiera. Z całego serca. Gdyby tak przyjrzeć się dokładniej.. To najbardziej cierpię przez niego.. To on Łukaszowi kazał jechać po jakieś części do skutera… Tak obwiniam go za śmierć mojego przyjaciela. Długo się nie mogłam po tym pozbierać, ale może to dziwne.. Nienawiść do brata mi w tym pomogła.
To przez niego nie gram już w siatkówkę. Ciężko jest mi żyć bez gry, treningów, ale jak na razie sobie radzę.
- Dlatego uważaj na siebie. – lekko go odepchnęłam od siebie.
Kiedy któryś chłopak mnie przytulał, od razu przypominał mi się Łukasz. Uwielbiał to robić. Wtedy gdy płakałam, kiedy się cieszyłam a nawet bez okazji. W jego ramionach wszystko było inne. Pomyślicie sobie, że to głupie.. Ale gdybym wiedziała, że tak się skończy nasza znajomość.. Dowiedziałby się, że coś do niego czułam.
Przez chwilę panowała cisza. Stałam w osłupieniu. Tysiące myśli w głowie. Muzaj chyba bał się odezwać.
- Jedziemy? – spojrzałam na niego.
Nie zareagował, chyba był zamyślony.
- Muzaj.. – chrząknęłam.
- A tak. – otrząsnął się.
Wsiedliśmy do samochodu. Maciek wziął sobie do serca wolną jazdę, bo jechaliśmy chyba z 60 na godzinę… Może nie chciał mnie denerwować? To dobrze. Cały czas boję się mówić o swoich uczuciach.. To dziwne? Nie dla mnie. Po prostu jestem skryta.
Dojechaliśmy na miejsce. Wiem, że nikogo w domu nie zastanę. Wszyscy na pseudo imprezie. Rodziców to ja już nawet nie obchodzę. Nikogo nie obchodzę… Może czas wrócić do bycia miłą? Najlepiej ci to wychodzi. Jesteś urodzoną aktorką.
-Wiem, że już późno.. ale może chcesz  wejść na herbatę? – tak bardzo oryginalnie..
- Nie masz mnie jeszcze dość? – roześmiał się.
I to nie wiesz, jak bardzo..
- Nie. – uśmiechnęłam się mimowolnie.
- W takim razie wejdę na chwilę. – przytaknął i wyłączył silnik.
Otworzyłam drzwi i wpuściłam gościa do środka. Kazałam mu usiąść, a sama powędrowałam do kuchni zrobić herbatę.
Gdy była już gotowa, chwyciłam w dłonie dwa kubki herbaty i powędrowałam do salonu. Zobaczyłam Muzaja, jak stoi przy szafce i trzyma moje i Oliwiera zdjęcie w ręku.
Nie lubiłam, gdy ktoś oglądał to zdjęcie. Tak, akurat to. Zdjęcie przedstawiało nas grających w siatkówkę. To chyba było nasze jedyne, bo resztę spaliłam. Mama się uparła, żeby akurat TO zdjęcie stało na komodzie..
- Kto ci pozwolił to ruszać? – postawiłam herbatę na stoliku.. pół rozlałam, ale to szczegół.
Podeszłam do Maćka i wyrwałam mu fotografię z rąk. Był zszokowany całą tą sytuacją. Ja też. Nie jestem taka na co dzień..
- Przepraszam, nie wiedziałem.. – zaczął się tłumaczyć. – Może już pójdę.. – zaczął.
- Nie.. ! Siadaj i pij tą cholerną herbatę.. – syknęłam.
Hamuj Jula..
Posłuchał. Usiadł i wziął do rąk herbatę.
- Przepraszam. – westchnęłam. – Nie chciałam cię urazić..
- Spoko. – uśmiechnął się. – Nie wiedziałem, że to zdjęcie jest dla ciebie takie ważne. – upił łyk herbaty.
- Bo nie jest. .. – zaczęłam ale w porę ugryzłam się w język.
- Dlaczego raz jesteś miła, raz wredna.. To jaka naprawdę jesteś? – spytał intensywnie myśląc.
- Po co tyle chcesz o mnie wiedzieć? – rozłożyłam się na kanapie.
- Bo cię polubiłem. – uśmiechnął się.
Odpowiedzią na to było głośne westchnięcie. Jak można lubić taką osobą jaką ja jestem? Ciekawe.
Odpuścił. I tak nic by ze mnie nie wyciągnął. Wystarczająco dużo mu nagadałam.. Aż nadto.
Muzaj stwierdził, że jest głodny.. Godzina 3 nad ranem.. No ale ok. Podeszłam do lodówki, żeby dać wielkoludowi coś sensownego do jedzenia.
No tak.. zakupów to już nikt nie zrobił.
- Może pizzę zamówimy? – stanął za mną, podziwiając pustą lodówkę.
- Pizza jest niezdrowa. – zamknęłam lodówkę.
- Poczekaj. – przeszedł przede mnie i ponownie otworzył lodówkę, zamknął ją i znowu ją otworzył.
- Yyy? – popatrzyłam na niego pytająco.
- No ja zawsze tak robię. Otwieram, zamykam i znowu otwieram z nadzieją, że może coś jednak będzie. – uśmiechnął się.
Oliwier to idiota.. ale Muzaj to już przesada..
- Dobra, zrobimy jajecznicę..- w tych pustkach tylko jajka zauważyłam.
- Nie umiem gotować. – pokiwał głową.
- Muzaj.. to tylko jajecznica.. Tu nawet nie ma mowy o gotowaniu.  – roześmiałam się. Odwzajemnił mój gest.
Wzięłam wszystko potrzebne do jajecznicy. Kazałam Muzajowi rozbić jajka. Pierwsze rozbił… Drugie też. Trzecie wyślizgnęło mu się z rąk i wylądowało na podłodze.
- Muzaj.. – poker face.
- Ups? – spojrzał na mnie pytająco.
- Idź sobie do salonu. – skarciłam go wzrokiem.
Zrobił smutną minę, ale posłuchał. Po 5 minutach zajadaliśmy się już jajecznicą. Maciek dużo mi opowiadał o jego treningach. Stwierdził, że jak już przyjadę do Bełchatowa, to muszę iść na jego trening.
- Dasz mi swój numer telefonu? – spytał wycierając naczynia.
- Po co ? – zapytałam, aby wymigać się od odpowiedzi.
Nie o to chodzi, że nie chciałam z nim utrzymywać kontaktu. Po prostu boję się wchodzić z kimś w jakieś bliższe relacje. Po śmierci Łukasza.. tak, omijałam chłopaków jak ognia.
- No na przykład, żebym ci czasem napisał dobranoc, albo np. zapytał, czy umówisz się ze mną. – uśmiechnął się.
Tak, tego się najbardziej bałam. Muszę go odciąć od swojego świata. I tak jest za już za blisko. Gdy będę w Bełchatowie nie może się dowiedzieć, gdzie mieszkam.
Czasem czuję się jak Alicja, zagubiona w świecie trudnych dorosłych spraw. momentami chciałabym uciec w inny zaczarowany świat, ale to nie takie proste. trzeba walczyć, walczyć o wspaniałe życie, mimo przeciwności i kłód rzucanych pod nogi. może mnie to kosztować wiele ale znajdę swoje zaczarowane miejsce i złapię tego białego królika zwanego szczęściem, i będę królową zamku zwanego życiem.
*************************

Podoba się? ;D
Jesteście? Bo mało komentarzy.. ;/
Pozdrawiam ;*

czwartek, 20 marca 2014

Rozdział 4


- Zwariowałaś? – zaczął iść za mną.
- Ja? Nie.. To ty za mną łazisz. – powiedziałam trochę podirytowana.
Tak.. stwierdzam, że gdy człowiek jest pijany, język sam mu się rozwiązuje..
- Bo nie chcę, żebyś zrobiła coś głupiego.. Np. tego co w tej chwili. – zaszedł mi drogę.
- I co? Powiesz moim rodzicom? Proszę, droga wolna. – roześmiałam mu się w twarz.
Szłam a on cały czas za mną. Nie odpuszczał. Po co on to robi? Przecież prawie się nie znamy..
- Możesz sobie iść. Idę do domu. – odwróciłam się w tył aby mu to powiedzieć, gdy przechodziłam przez jezdnię.
- Uważaj! – krzyknął.
Odwróciłam się i zobaczyłam światła samochodu tuż przed sobą. Potem poczułam upadek.. I że ktoś na mnie leży..
Tak, Muzaj uratował ci dupę. Nie byłaś w stanie nic powiedzieć. Serce waliło ci jak oszalałe. Byłaś w szoku. On też. Patrzył na ciebie, obserwował każdą część twojego ciała, sprawdzając czy nic ci się nie stało.
- I ty chcesz uciec? Ty dobrze przez drogę nie umiesz przejść. – podał mi rękę.
- Dziękuję. – spojrzałam na niego. Wiem, że co bym teraz nie powiedziała lub zrobiła, to i tak na mnie nakrzyczy.
- Wracajmy na salę. – pociągnął mnie za sobą.
- Po co to robisz? Ratujesz mnie, dbasz o mnie. Jest tyle lasek, co na pewno poleci na twoją urodę.. – zaczęłam.
- Czyli mnie można pokochać jedynie za urodę? – zasmucił się.
- Nie wiem. Nigdy jeszcze nikogo nie kochałam. – tak Jula, jeszcze jesteś pijana.
Jedyne, komu o takich rzeczach mówisz, to swojemu pamiętnikowi. Nikt nie ma prawa dowiedzieć się tego co czujesz. Ludzie mogliby cię zniszczyć, zmieszać z błotem. Dlatego wolisz trzymać się z daleka.
- Jeśli ze mną wrócisz, to potem dam ci spokój. Obiecuję. – uśmiechnął się do mnie.
Zaufałam mu… A może jedynie chciałam żeby się ode mnie odczepił..?
- Jula, gdzie ty się podziewałaś? – nawet nie zdążyłam przekroczyć progu, bo usłyszałam Oliwiera.
I znów wróciła ta skryta w sobie, nienawidząca ludzi a przede wszystkim swojego brata Jula. Tak Tokarska, wytrzeźwiałaś. Dobrze ci zrobił ten spacer.
Boisz się, że za dużo powiedziałaś temu Maćkowi. Boisz się co będzie dalej. Jesteś zła na rodziców.. Obrażona na cały świat. Ale tylko ty o tym wiesz.
- Nigdzie. – lekko się do niego uśmiechnęłam.
- Ej mała, będziemy się odwiedzać. Przecież do Bełchatowa jest godzina drogi. – rozłożył ręce i wtulił mnie w swój tors.
Dlaczego on zawsze zachowuje się tak beztrosko? Zna wyjście z każdej sytuacji. Wszystko mu się układa.. Kariera.. Gra w siatkówkę…
- Tak, wiem. Nie przejmuj się mną, idź się bawić. – oderwałam się od niego.. znaczy odsunęłam, bo nigdy nie reagowałam na jego tulenie, a następnie go minęłam.
Usiadłam przy wolnym stoliku. Muzaj dał mi spokój, tak jak obiecał. Zauważyłam Czarną jak idzie w moim kierunku z jakimś chłopakiem.
- Witaj Ruda.. – ona chyba jeszcze pod wpływem alkoholu.. – To jest Wojtuś. – przedstawiła nas sobie. Ja jedynie uśmiechnęłam się w jego kierunku. Wiedziałam, że to siatkarz, ponieważ zawsze kibicowałam zespołom z Plus ligi.
To nie jest dobry czas na nawiązywanie znajomości. Próbujesz wszystkich od siebie odsunąć, zniechęcić.
Przysiadają się do ciebie. Gdy Czarna cię o coś pyta, odpowiadasz, jedynie kiwając głową. Nikola dobrze dogaduje się z tym całym Włodarczykiem. Starasz się na niego nie patrzeć, choć kątem oka dostrzegasz, że co chwila spogląda na ciebie. Czujesz się niekomfortowo. Peszy cię jego zachowanie. Nie wytrzymujesz. Przepraszasz i wychodzisz do łazienki pod pretekstem poprawienia makijażu.
Nikola patrzy na ciebie jak na idiotkę, przecież nie mam na sobie ani grama fluidu. Wchodzisz do łazienki, w środku są jakieś dwie puste idiotki.
To koleżanki mojego brata, serio? – patrząc na nie chce ci się rzygać.
Gdy wychodzą obmywasz twarz zimną wodą. Następnie wycierasz twarz chusteczką. Nagle słyszysz śmiech. Ktoś wchodzi do łazienki. Odwracasz się i widzisz twarz jakiś dwóch mężczyzn. No tak, o oddzielnej łazience, to już Oliwier nie pomyślał..
Gdy mężczyźni mnie zauważają przestają się śmiać ,ale nadal pozostają w dobrych nastrojach.
- Przepraszamy. – mówi jeden z nich po angielsku. Chłopak miał krótkie kręcone włosy. Obaj byli bardzo wysocy.
- Jak masz na imię piękna ? – pyta ten drugi łamaną polszczyzną. Widać, że jest nieźle wcięty.
- Muszę iść. – nerwowo spoglądam w jego stronę i kieruję się do wyjścia.
Ten łapie mnie za rękę i przyciąga do siebie. Wyrywam się, aż reaguje chłopak z loczkami.
- Konstantin zostaw ją. – odpycha swojego kolegę ode mnie. Ze łzami w oczach patrzę na nich obu, a następnie wybiegam z łazienki. Dziwnym trafem wpadam na Muzaja.
- Co się stało? – łapie za mój podbródek i wyciera łzy.
- Nic. – lekko go odpycham i kieruję się na zewnątrz. Starczy mi już tej imprezy..
- Jeśli myślisz, że tak łatwo się mnie pozbędziesz. – dogonił mnie. – Powiedz, co się stało. – staje przede mną.
- Przepraszam, ale to nie twoja sprawa. – mam ochotę na niego nakrzyczeć, zbesztać go, chodź sama nie wiem dlaczego akurat jego.
- Nie bądź dziecinna. Martwię się o ciebie. – łapie mnie za rękę. – Nikt się o tym nie dowie, obiecuję.
Przekonujący, nieprawdaż? Nie dałaś się namówić. Masz swoją zasadę, z którą nigdy się nie rozstajesz : Nie ufaj nikomu.
Udajesz, że nie słyszysz, tego co do ciebie mówi. Przymykasz oczy i widzisz spojrzenie chłopaka, który próbował się do ciebie dobrać w łazience.
Czy faceci to nie świnie? Zawsze można sobie tłumaczyć, że to przez alkohol.. Z resztą trochę tak. Gdyby nie procenty, Muzaj nie wiedziałby nic o tobie i tak się nad tobą nie litował.
- Chodź, odwiozę cię. – okrył mnie swoją bluzą.
Posłuchałam go. Wsiadłam i zapięłam pasy. Odpalił silnik.. Nie zapiął pasów..
- Pasy zapnij. – spojrzałam na niego.
- Nie martw się, nic mi nie będzie. – uśmiechnął się. – Nie lubisz jak ktoś szybko jeździ i nie przestrzega zasad, tak? – zamyślił się.
- Zapnij. – syknęłam.
Popatrzył na mnie i znów się uśmiechnął. Przycisnął na gaz i zaczął bardzo szybko jechać.
- Normalny jesteś? – spytałam.
- Przestań, nic nam nie będzie. – zaczął jechać jeszcze szybciej.
Byłam na niego zła. Co on sobie myśli?
- Zatrzymaj się.. Chcę wysiąść. – powiedziałam ale nie zareagował. – Ok, zaraz sama wyskoczę. – powiedziałam spokojnie.
Tak, to było na poważnie..
Zahamował z piskiem. Z całej tej złości zaczęły mi lecieć łzy. Wysiadłam z samochodu, trzasnęłam drzwiami i zaczęłam iść.
- Oj przepraszam.. Każdy facet jara się prędkością. – zaczął się tłumaczyć.
- Czy ja ci kurwa wyglądam na faceta? – jeszcze bardziej zaczęłam płakać.
Jula.. starczy tego.. Zawsze ukazujesz, że jesteś miłą dziewczyną, a tak naprawdę nie jest. Jednak tylko ty o tym wiesz..
- Przepraszam.. Ale czemu tak reagujesz ? Przecież nic złego nie zrobiłem. – widziałam, że się waha z tym pytaniem..
I tu wspomnienia wróciły. Bardzo bolesne wspomnienia.
 ***********
I jest kolejny :)
Czy chcecie, żebym zmieniła coś w tym blogu? :) Jesli tak piszcie w komentarzach ;p
KOMENTUJESZ= MOTYWUJESZ ;**

poniedziałek, 17 marca 2014

Rozdział 3


- To gdzie idziemy? – spytał radośnie Oliwier.
- Ja spadam. Ale ty Nikola możesz zostać. – lekko się do niej uśmiechnęłam, a ona się zarumieniła.
Jak powiedziałam tak zrobiłam. Po 20 minutach byłam już w domu. Od razu wzięłam prysznic i położyłam się do łóżka.
„ Kochany pamiętniku!
Coś ostatnio dużo kłamię. Tylko z tobą jestem szczera. Dziś graliśmy z siatkarzami.. To znaczy inni grali, bo ja jestem zbyt dumna, żeby pogodzić się z tym, że ktoś mnie wystawił i zniszczył marzenia.
Nawet Nikola kocha się w tym bez mózgu. Nie rozumiem tych dziewczyn.. Przecież to kompletny kretyn.. Ale wiadome, że lecą tylko na jego urodę, nic poza tym.
I jeszcze ta Klaudia.. Plastiki są uciążliwe..
Na dziś to tyle.. Jutro pewnie będę wysłuchiwała opowiadać Nikoli, jaki to wspaniały jest mój brat.
Dobranoc”.
Minęło kilka dni. Dziś będziemy świętować urodziny Oliwiera. Rodzice pozwolili mu wynająć jakiś klub. Ten idiota pozapraszał tylu gości.. Ech.
Dobrze, że dziś sobota.. Nie miałabym głowy na naukę. Musiałam od rana pomagać stroić salę.
Rodzice kupili Oliwierowi samochód.. Ja uważam, że to przesada.. No dobra.. nic nie mówię, bo zaraz będzie, że jestem zazdrosna…
Ja kupiłam mu maszynkę do golenia i pełen kosz słodyczy. Wolałabym dać mu ten prezent i nie iść na tą imprezę.. Ale, że to mój brat..
Na tą całą imprezę najchętniej poszłabym w dresach.. ale, że rodzice uparli się.. Musiałam włożyć to : http://allani.pl/zestaw/930133-kopertowka-menbur
W tych szpilkach czułam się jak.. Tak naprawdę to w ogóle się nie czułam.. Ale oczywiście muszę to zrobić „dla swojego kochanego braciszka.”
Około 19.00 zaczęliśmy się zbierać. Nikola czekała na mnie przed klubem.
- Chodź.. – pociągnęła mnie za sobą. Znalazłyśmy się w jakiś krzakach. Czarna z torby wyjęła wódkę, sok i jakieś plastikowe kubki.
- O nie.. ja nie piję.. – chciałam już  stamtąd iść, ale Nikola mnie zatrzymała.
Nigdy nie piłam, nie paliłam. Starałam się trzymać od takich rzeczy z daleka.
- I co, tak na trzeźwo będziesz się bawiła? No masz.. – podała mi kubek z alkoholem. – Łyczek przynajmniej.. – do drugiej ręki podała mi kubek z sokiem.
Przecież raz.. nikomu jeszcze nie zaszkodziło.. Duszkiem wypiłam alkohol i od razu go popiłam sokiem. To było takie gorzkie.. Prawie się zadławiłam. Potem Czarna zrobiła to samo..
Nikola chyba nie zna słów.. „Więcej nie piję.” Dałam się namówić. Opróżniłyśmy całą butelkę. Gdy wstałam od razu się przewróciłam.. Czułam się bardziej odważna. I humor mi się poprawił. Wzięłyśmy prezenty i powoli skierowałyśmy się na halę.
PERSPEKTYWA MUZAJA:
Wszyscy byli już na sali.. Tylko nigdzie nie widziałem Julki. Nie żeby mi zależało, czy coś.. No jest fajna.. Chciałbym ją bliżej poznać, skoro to siostra mojego kumpla.
Grała głośna muzyka. Nagle zauważyłem, że wchodzą jakieś dwie dziewczyny. Jedna to Jula.. a druga to pewnie jej koleżanka. Tokarska aż się przewracała. Ledwo szła. Obie były roześmiane. Akurat stałem obok Oliwiera, więc spytałem kto to ta dziewczyna obok Juli.. To podobno Nikola, jej przyjaciółka. Spojrzałem na Oliwiera.. był zmartwiony wizerunkiem Rudej.
- Kochany ty mój! Najlepszego! – rzuciła się na jubilata jego siostra.
- Jula.. co ty ze sobą zrobiłaś? – gdyby jej nie złapał, od razu przywitałaby się z podłogą.
- Bierz ten prezent i spieprzaj. – roześmiała się i odeszła na bok..
Oliwier spojrzał na mnie zdezorientowany. Postanowiłem zareagować.. kto wie, jak to mogłoby się skończyć..
- Jula.. chodź się przewietrzymy. – złapałem ją pod rękę.
- Oo.. Maciuś. – powiedziała i zrobiła jeden krok, po czym zdjęła swoje szpilki i wzięła je do rąk.
Pomogłem jej wyjść na zewnątrz. Po kilkunastu metrach puściła się mojej ręki i położyła się na drodze..
- Nie mam siły. – wymamrotała.
- Wstań. – uśmiechnąłem się.. Nie żeby mnie to bawiło..
- Idziemy wypić razem? – usiłowała wstać.
- Tobie już starczy. – podałem jej rękę. Odbiła się od ziemi i wylądowała w moich ramionach. – Nie pij już. – kciukiem przejechałem po jej policzku.
- Przestań. – odsunęła moją rękę i chwiejąc się wparowała do środka.
Nie rozumiałem jej. Przecież nie zamierzałem nic złego..
Wszedłem do środka. Akurat śpiewali sto lat. Ujrzałem ją, jak siedziała obok Nikoli. Chyba dobrze się bawiła.
Nagle na środek wyszli państwo Tokarscy.
- Chcielibyśmy prosić o chwilę uwagi. – zaczął jego ojciec.
Na sali zapanowała cisza… Tylko słychać było śmiech Juli.
- Oliwier.. mamy dla ciebie dwa prezenty. Pierwszy to .. samochód.. Tu są kluczyki do niego. – wręczyła je mama jubilata.
- A drugi.. to mieszkanie. Ja, mama i Jula wyprowadzamy się do Bełchatowa, bo tam dostałem pracę jako fizjoterapeuta, więc mieszkanie i tak będzie stało puste. – po tych słowach zapanowały brawa..
To może dlatego Jula tak zareagowała.. Może nie chce wyjeżdżać, czy co? Nigdy nie zrozumiem dziewczyn.
Spojrzałem na Julę.. o dziwo była zdezorientowana. Zobaczyłem jak wybiega na zewnątrz.
PERSPEKTYWA JULII :  
Jak to.. „Ja, mama i Jula wyjeżdżamy”? To chyba jakieś kpiny.. Mam nadzieję, że to jeden, wielki żart. Czy ktoś się mnie pytał o zdanie? Nie.. Wszystko działo się za moimi plecami. Ja to się już nie liczę?! I znów wszystko przez niego. Przez tego cholernego Oliwiera… Paniczowi trzeba jeszcze mieszkanie oddać… Nienawidzę go coraz bardziej..
Ojciec znalazł nową pracę? Jakoś na starą nie narzekał..
- Jula! – usłyszałam głos Maćka.
Siedziałam na ławce. On usiadł obok mnie. Byłam załamana tą wiadomością.. Tu mam szkołę, przyjaciół.. Nie chcę wyjeżdżać..
- Nie cieszysz się? – spytał patrząc w moją stronę.
- Raduję się.. Nie widać? – hamuj Jula..
- Przepraszam. – westchnął.
- Ja też. Po prostu to dzieje się za szybko. Dlaczego nie spytali się mnie o zdanie? – z oczu poleciała mi pojedyncza łza.
- Nie płacz.. Może nie będzie tak źle.. Wiem, że to kiepskie pocieszenie.. Ale ja mieszkam w Bełku.. więc zawsze możesz na mnie liczyć. – uśmiechnął się do mnie.
- Nie pojadę tam. – wstałam pewna swego.
- Co zamierzasz? – poderwał się z ławki.
- Ucieknę. – powiedziałam patrząc na Muzaja.
Może mówić co chce.. jego zdanie nie ma dla mnie znaczenia.
************

Ten rozdział chyba bardziej udany :)
Gratulacje dla Zaksy, choź byłam za Jastrzębskim ;3
CZYTASZ = KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ!
;*

sobota, 15 marca 2014

Rozdział 2


Wyłączam budzik i wędruję do łazienki, gdzie ubieram się : http://allani.pl/zestaw/929559-jeansy-vero-moda-trampki-pepe-jeans i schodzę do kuchni. Przy stole siedzi Oliwier oraz mama. Witam się z nimi i zasiadam do stołu. Po śniadaniu wędruję do szkoły. Dowiaduję się, że mają do nas przyjechać siatkarze z Bełchatowa, aby z nami trochę pograć. Prawie wszystkie dziewczyny jarały się z tego powodu.. No właśnie. Prawie. Bo ja nie.
Weszłam na halę, gdzie z daleka dało się ujrzeć kilkunastu wysokich mężczyzn.. I co Julia..? Nagle jakby niby nic wejdziesz i zagrasz? Nie. W głowie już masz plan.
Twoje koleżanki otoczyły siatkarzy. Tylko nie ty i czarna. Obie usiadłyście na środku parkietu. Opowiadałaś o wczorajszym spotkaniu. Odruchowo odwracasz się w tył, aby zobaczyć czy długo jeszcze potrwa to całe zamieszanie. Widzisz, jak typowe plastiki przymilają się do siatkarzy. Cenią ich tylko za urodę, za nic więcej.
Nagle spotykam wzrok osoby mi znajomej. Nie tak dobrze, ale w sumie się znacie. Muzaj widząc, że na niego patrzę od razu posyła mi uśmiech i do mnie macha. Nie zdążyłaś odmachać, bo zauważasz wściekły i zazdrosny wzrok twojej koleżanki z klasy – Klaudii.
- Maciek, nauczysz mnie serwować? – próbuje odciągnąć jego uwagę ode mnie.
Ten od razu się zgadza. Nauczycielka od w-fu wzywa nas na zbiórkę, po czym każe wziąć piłkę i zacząć ją odbijać.
- Proszę pani.. strasznie boli mnie noga. – od razu zaczynam wdrążać swój plan.
- Hm… To usiądź sobie na trybunach. – mówi tak, że chyba wszyscy na hali to usłyszeli.
- Noga cię boli, tak? Cały czas unikasz siatkówki… - dało się usłyszeć głos Klaudii. – Przyznaj się, że nie umiesz grać i tyle.. Ha! – powiedziała mi prosto w twarz.
Wszyscy zgromadzili się w około, nawet siatkarze z Bełchatowa. Cisza..
- Dziewczyno.. kup sobie mózg. Jesteś żałosna. – stanęła w mojej obronie Czarna.
- Daj spokój. – spojrzałam na Nikolę.. – Tak, nie umiem grać. Masz rację. – pokiwałam głową. Odwróciłam się i poszłam usiąść.
Po co mam się wdawać w jakieś kłótnie z tą idiotką?
Przez około dwie godziny obserwowałam ich grę. Gdy skończyli mecz zobaczyłam, że Muzaj wzrokiem szuka mnie na trybunach. Gdy już mnie zobaczył, zaczął iść w moją stronę.
- Cześć. – uśmiechnął się i usiadł obok mnie.
- Hej. – powiedziałam zachrypniętym głosem.
- Dlaczego nie grałaś?
- Nie umiem. – odpowiedziałam.
Tak, oszukujesz i nie uchodzi ci to na sucho.
- Kłamiesz. Oliwier mówił, że grałaś kiedyś. – lekko się uśmiecha.
Głośno wzdycham. Jedyne co teraz mnie ratuje.. a raczej kto.. to jego koledzy.
- U stary, widzę, że nie marnujesz czasu. – zaśmiał się chyba Kłos. Nie wiem, nie znam ich dobrze..
- Spadaj idioto.. – Muzaj z uśmiechem lekko uderza go w ramię. Po chwili zapoznaję nowego kolegę. Tak, to Karol Kłos.
Żegnam się z siatkarzami i wędruję do szatni. Razem z Czarną wychodzimy z hali na kolejną lekcję.
Po całym dniu wędruję do domu. Dziś Oliwier ma późniejszy trening. Gdy docieram do domu, zastaję tam tatę. Witam się z nim, a następnie odgrzewam sobie obiad. Zamykam się w pokoju. Postanawiam się zdrzemnąć.
Nagle budzi mnie dźwięk dzwonka mojego telefonu. Leniwie otwieram oczy i odbieram. To Czarna.
- Siema Ruda. Za 5 minut widzę cię przed klatką schodową. – powiedziała i się rozłączyła..
TYPOWA CZARNA.
Chcąc, czy nie chcąc założyłam buty i kurtkę, a następnie wyszłam na dwór. Tam czekała już na mnie Nikola.
- Czego chcesz? – roześmiałam się na sam jej widok.
- Kiedyś mi coś obiecałaś. – lekko się uśmiechnęła.
- Niby co? – uniosłam brew.
- Powiedziałaś, że będę mogła iść z tobą na trening twojego brata. – powiedziała błagalnym tonem.
No tak.. Czarna kochała się w moim „kochanym” braciszku. Z resztą chyba połowa damskiej części klasy darzyła go takim uczuciem. Ale Nikoli byłam w stanie to jeszcze wybaczyć.
Przez kilka minut błagała mnie, abym ją tam zabrała. Mi oczywiście nie uśmiechało się iść na jego trening. Ale skoro obiecałam…
Po dziesięciu minutach spaceru byliśmy już przed ośrodkiem.
- Cholera, nie wzięłam plakietki.. – złapałam się za głowę.
- Ruda.. – westchnęła..
- Wracajmy. – zawróciłam się, ale ona mnie zatrzymała.
- E e.. Nie.. Zaraz coś wymyślę. – zaczęła się zastanawiać.
Tylko nie ona i jej pomysły..
- Wiem! Chodź. – pociągnęła mnie za rękę i po drodze zaczęła opowiadać swój genialny plan.
Musiałam się zgodzić.. Nie miałam wyjścia.
- Dzień dobry. – przywitałam się z ochroniarzem. – Ostatnio jak tu byłam, zapodział mi się gdzieś zegarek. Pomoże nam.. To znaczy mi go znaleźć?
- Jula daj mi spokój nie mam czasu.. Poszukam potem.. a jak znajdę dam go Oliwierowi.. – zmierzył  mnie wzrokiem.
Ups. Plan nie wypalił.. Musiałam coś dodać od siebie..
- Ał.. – ukucnęłam i złapałam się za głowę.
- Co ci? – spytał przerażony ochroniarz.
- Boli.. – syknęłam.
- Pójdę po wodę.. – od razu popędził do jakiegoś najbliższego automatu, a w tym samym czasie Nikola zdążyła wtargnąć na halę.
Przyszedł ochroniarz. Dał mi wodę, którą wypiłam. Pozwolił mi iść do mojego brata. Gdy weszłam na halę zobaczyłam jak Czarna gada z Oliwierem i kilkoma innymi chłopakami. Co jak co.. ale powodzenie wśród chłopaków to ona miała.
Gdy przyszedł trener Nikola dołączyła do mnie i z trybun zaczęłyśmy obserwować trening.
- Nie chciałaś iść w ślady brata? – wypaliła nagle.
- Nie. – odpowiedziałam bez namysłu.
Jasne, że zawsze o tym marzyłam. Kiedyś dzień bez siatkówki, był dniem straconym. Zawsze się cieszyłam, gdy mogłam choć pięć minut poodbijać piłkę. Teraz nienawidzę tego sportu.
- Jutro mam trening.. Przyjdziesz? – spytała zmieniając temat.
- Tylko nie każ mi grać. – jęknęłam.
- No dobra. – zaśmiała się.
Po treningu poszłyśmy pod szatnię. Gdy mijałyśmy pana Nawrockiego, ten przywitał się z nami.
- Dawno cię nie widziałem. – roześmiał się pan Jacek.
- Oj tak.. aż 24 godziny. –odwzajemniłam jego gest.
- Oliwier dużo mi o tobie opowiadał. – stwierdził.
- Co takiego? – zapytałam zaciekawiona.
- Że jesteś bardzo ambitna, zdolna i mówił że bardzo cię kocha. – uśmiechnął się. – Muszę iść. Do widzenia dziewczęta. – pomachał nam.
Gdyby wiedział co o nim myślę.. znienawidziłby mnie..
Czekałyśmy kilka minut, po których z szatni wyszedł Oliwier.  
************
Eh.. wyjątkowo ciężko pisze mi się tego bloga. ;c 
Ale jest kolejny :)
Podoba się? :)
Komentujesz = motywujesz ;3