niedziela, 23 marca 2014

Rozdział 5


Usiadłam na asfalcie. I co z tego, że jestem w sukience? Wspomnienia wróciły. Nie możesz zebrać myśli, skleić sensownego zdania. Wiesz, że nie musisz mu mówić, ale może to ci pomoże? Nigdy nie byłaś z nikim szczera..
- Kiedyś Oliwier jechał samochodem z moim przyjacielem. Nie byliśmy ze sobą, ale cholernie go kochałam. On o tym nie wiedziałam. Nawet kiedyś chciałam mu to powiedzieć, ale nie miałam odwagi. Nasza przyjaźń trwała bardzo długo. On był starszy. Miał 18 lat. Nie chciałam spieprzyć przyjaźni. Uwielbiałam go. Był jak dla mnie idealnym przyjacielem.
I tu zabrakło mi tchu. Nigdy o tym nikomu nie mówiłam. Jedynie każdy słyszał o tym wypadku, a nie o moich uczuciach. Wolałam trzymać to w sobie, aż do dziś.
- Jeśli nie chcesz dalej mówić.. – przytulił mnie.
- I gdy jechali, Łukasz wypadł z drogi i uderzył w jakieś drzewo. Zmarł na miejscu. A Oliwier? Miał jedynie kilka zadrapań.. – wytarłam łzy, które spływały mi po policzkach.
- Nigdy mi o tym nie mówił.. – objął mnie jeszcze mocniej.
- Chyba nie ma się czym chwalić. – pociągnęłam nosem.
Tak. Za to też nienawidzę Oliwiera. Z całego serca. Gdyby tak przyjrzeć się dokładniej.. To najbardziej cierpię przez niego.. To on Łukaszowi kazał jechać po jakieś części do skutera… Tak obwiniam go za śmierć mojego przyjaciela. Długo się nie mogłam po tym pozbierać, ale może to dziwne.. Nienawiść do brata mi w tym pomogła.
To przez niego nie gram już w siatkówkę. Ciężko jest mi żyć bez gry, treningów, ale jak na razie sobie radzę.
- Dlatego uważaj na siebie. – lekko go odepchnęłam od siebie.
Kiedy któryś chłopak mnie przytulał, od razu przypominał mi się Łukasz. Uwielbiał to robić. Wtedy gdy płakałam, kiedy się cieszyłam a nawet bez okazji. W jego ramionach wszystko było inne. Pomyślicie sobie, że to głupie.. Ale gdybym wiedziała, że tak się skończy nasza znajomość.. Dowiedziałby się, że coś do niego czułam.
Przez chwilę panowała cisza. Stałam w osłupieniu. Tysiące myśli w głowie. Muzaj chyba bał się odezwać.
- Jedziemy? – spojrzałam na niego.
Nie zareagował, chyba był zamyślony.
- Muzaj.. – chrząknęłam.
- A tak. – otrząsnął się.
Wsiedliśmy do samochodu. Maciek wziął sobie do serca wolną jazdę, bo jechaliśmy chyba z 60 na godzinę… Może nie chciał mnie denerwować? To dobrze. Cały czas boję się mówić o swoich uczuciach.. To dziwne? Nie dla mnie. Po prostu jestem skryta.
Dojechaliśmy na miejsce. Wiem, że nikogo w domu nie zastanę. Wszyscy na pseudo imprezie. Rodziców to ja już nawet nie obchodzę. Nikogo nie obchodzę… Może czas wrócić do bycia miłą? Najlepiej ci to wychodzi. Jesteś urodzoną aktorką.
-Wiem, że już późno.. ale może chcesz  wejść na herbatę? – tak bardzo oryginalnie..
- Nie masz mnie jeszcze dość? – roześmiał się.
I to nie wiesz, jak bardzo..
- Nie. – uśmiechnęłam się mimowolnie.
- W takim razie wejdę na chwilę. – przytaknął i wyłączył silnik.
Otworzyłam drzwi i wpuściłam gościa do środka. Kazałam mu usiąść, a sama powędrowałam do kuchni zrobić herbatę.
Gdy była już gotowa, chwyciłam w dłonie dwa kubki herbaty i powędrowałam do salonu. Zobaczyłam Muzaja, jak stoi przy szafce i trzyma moje i Oliwiera zdjęcie w ręku.
Nie lubiłam, gdy ktoś oglądał to zdjęcie. Tak, akurat to. Zdjęcie przedstawiało nas grających w siatkówkę. To chyba było nasze jedyne, bo resztę spaliłam. Mama się uparła, żeby akurat TO zdjęcie stało na komodzie..
- Kto ci pozwolił to ruszać? – postawiłam herbatę na stoliku.. pół rozlałam, ale to szczegół.
Podeszłam do Maćka i wyrwałam mu fotografię z rąk. Był zszokowany całą tą sytuacją. Ja też. Nie jestem taka na co dzień..
- Przepraszam, nie wiedziałem.. – zaczął się tłumaczyć. – Może już pójdę.. – zaczął.
- Nie.. ! Siadaj i pij tą cholerną herbatę.. – syknęłam.
Hamuj Jula..
Posłuchał. Usiadł i wziął do rąk herbatę.
- Przepraszam. – westchnęłam. – Nie chciałam cię urazić..
- Spoko. – uśmiechnął się. – Nie wiedziałem, że to zdjęcie jest dla ciebie takie ważne. – upił łyk herbaty.
- Bo nie jest. .. – zaczęłam ale w porę ugryzłam się w język.
- Dlaczego raz jesteś miła, raz wredna.. To jaka naprawdę jesteś? – spytał intensywnie myśląc.
- Po co tyle chcesz o mnie wiedzieć? – rozłożyłam się na kanapie.
- Bo cię polubiłem. – uśmiechnął się.
Odpowiedzią na to było głośne westchnięcie. Jak można lubić taką osobą jaką ja jestem? Ciekawe.
Odpuścił. I tak nic by ze mnie nie wyciągnął. Wystarczająco dużo mu nagadałam.. Aż nadto.
Muzaj stwierdził, że jest głodny.. Godzina 3 nad ranem.. No ale ok. Podeszłam do lodówki, żeby dać wielkoludowi coś sensownego do jedzenia.
No tak.. zakupów to już nikt nie zrobił.
- Może pizzę zamówimy? – stanął za mną, podziwiając pustą lodówkę.
- Pizza jest niezdrowa. – zamknęłam lodówkę.
- Poczekaj. – przeszedł przede mnie i ponownie otworzył lodówkę, zamknął ją i znowu ją otworzył.
- Yyy? – popatrzyłam na niego pytająco.
- No ja zawsze tak robię. Otwieram, zamykam i znowu otwieram z nadzieją, że może coś jednak będzie. – uśmiechnął się.
Oliwier to idiota.. ale Muzaj to już przesada..
- Dobra, zrobimy jajecznicę..- w tych pustkach tylko jajka zauważyłam.
- Nie umiem gotować. – pokiwał głową.
- Muzaj.. to tylko jajecznica.. Tu nawet nie ma mowy o gotowaniu.  – roześmiałam się. Odwzajemnił mój gest.
Wzięłam wszystko potrzebne do jajecznicy. Kazałam Muzajowi rozbić jajka. Pierwsze rozbił… Drugie też. Trzecie wyślizgnęło mu się z rąk i wylądowało na podłodze.
- Muzaj.. – poker face.
- Ups? – spojrzał na mnie pytająco.
- Idź sobie do salonu. – skarciłam go wzrokiem.
Zrobił smutną minę, ale posłuchał. Po 5 minutach zajadaliśmy się już jajecznicą. Maciek dużo mi opowiadał o jego treningach. Stwierdził, że jak już przyjadę do Bełchatowa, to muszę iść na jego trening.
- Dasz mi swój numer telefonu? – spytał wycierając naczynia.
- Po co ? – zapytałam, aby wymigać się od odpowiedzi.
Nie o to chodzi, że nie chciałam z nim utrzymywać kontaktu. Po prostu boję się wchodzić z kimś w jakieś bliższe relacje. Po śmierci Łukasza.. tak, omijałam chłopaków jak ognia.
- No na przykład, żebym ci czasem napisał dobranoc, albo np. zapytał, czy umówisz się ze mną. – uśmiechnął się.
Tak, tego się najbardziej bałam. Muszę go odciąć od swojego świata. I tak jest za już za blisko. Gdy będę w Bełchatowie nie może się dowiedzieć, gdzie mieszkam.
Czasem czuję się jak Alicja, zagubiona w świecie trudnych dorosłych spraw. momentami chciałabym uciec w inny zaczarowany świat, ale to nie takie proste. trzeba walczyć, walczyć o wspaniałe życie, mimo przeciwności i kłód rzucanych pod nogi. może mnie to kosztować wiele ale znajdę swoje zaczarowane miejsce i złapię tego białego królika zwanego szczęściem, i będę królową zamku zwanego życiem.
*************************

Podoba się? ;D
Jesteście? Bo mało komentarzy.. ;/
Pozdrawiam ;*

14 komentarzy:

  1. Ty to mi sie nie przejmuj iloscia komentarzy! Nie. Liczy sie ilosc tylko jakosc xd
    No prosze, Mazi jaki bezposredni ;D
    Z kazdym kolejnym rozdzialem zadziwiasz mnie co raz bardziej.. Julka tyle w zyciu przeszla, a mimo tego dalej sie jakos trzyma.. mam tylko nadzieje, ze w Belchatowie Maciej wyciagnie od niej cos wiecej...
    Czekam na nastepny i pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  2. O matko. Po tym co przeszła Julka wcale nie dziwę się Jej zachowaniu. Wcale.
    Muzaj wali bez ogródek- uwielbiam Go!
    Oliwer to rzeczywiście typ w czepku urodzony i mający niesamowity dar przyciągania sobie osób, które mu we wszystkim pomogą, bądź wyreczą. taki królewicz.
    Mam nadzieje, ze w Bełchatowie będzie dalej utrzymany kontakt, a może przerodzi się to w coś więcej i Maciek przebije tą skorupę, jaką otoczyła się siostra przyjaciela.
    pozdrawaim

    OdpowiedzUsuń
  3. Kto by pomyślał, że taki jest powód niechęci do siatkówki. Super rozdział, a najbardziej podoba mi się końcówka i porównanie do Alicji. Sama to wymyśliłaś czy skądś zaczerpnełaś? Pozdrawiam i zapraszam czasem do mnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaczęrpnęłam z pewnego bloga opisowego. :)
      Taką poetką to ja nie jestem ;D
      Dziękuję i pozdrawiam ;*

      Usuń
  4. Dziewczyno , jesteś fenomenalna *.* Ty się nie przejmuj komentarzami :) Mogę tylko wiedzieć kd kolejna część ? Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeju, bardzo dziękuję ;D
      Kiedy kolejny rozdział...?
      Nie mam pojęcia. Postaram się jak najszybciej coś napisać. :)
      Pozdrawiam ;*

      Usuń
  5. Super. Czekam na kolejny :D
    Pozdrawiam Karola :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny jak zawsze. Julka się zwierzyła Maćkowi? Może jej to w czymś pomoże. Może stanie się milsza dla innych? Mniej skryta? Nie mam pojęcia.
    Jak już pewnie wiesz moim marzeniem jest, żeby Ruda zaczęła znów grać w siatkówkę :). Mam nadzieję, że kiedyś się spełni ;)
    Pozdrawiam i czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha "Marzenie mamy po to by spełniać je" :)
      Dziękuję i pozdrawiam ;*

      Usuń
  7. Otworzyłą się ? No cóż zobaczymy dalej . ;D DO następnego :D Zapraszam dos siebie ;Dhttp://onzawszebylprzymnie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń