- Halo!
Ziemia do Julyy! – zaczął mi machać ręką Ignaczak przed twarzą.
- Co? –
oderwałam wzrok od Muzaja.
- Za
godzinę gramy mecz.. I miło by było, gdybyś nam kibicowała. – powiedział Karol,
a Ignaczak zaczął grzebać w swojej maleńkiej torbie..
- Możesz ją
założyć.. – z torby Ignaczak wyjął swoją
meczową koszulkę.
- A nawet
musisz. – poparł go Kurek.
Przytuliłam
Ignaczaka.. Niby mały gest a jak wiele znaczy. Od razu poszłam do łazienki, aby
przymierzyć górną część garderoby. Oczywiście koszulka była długa.. jak
siatkarze.. I tak Ignaczak był w miarę niski..
Gdy
wychodziłam z toalety, natknęłam się na „Włodka”.
-
Włodzimierzu.. pytanie mam.. – powiedziałam dość nieśmiało.
- Julio,
ależ słucham. – po tych słowach roześmieliśmy się, jak to mięliśmy w zwyczaju.
- Ona i
Maciek… No wiesz..? – za bardzo nie wiedziałam jak o to zapytać. Jeszcze sobie
pomyśli, że Muzaj coś dla mnie znaczy..
- Że niby
Karolina? – roześmiał się, a ja w tym momencie zamieniłam się w mordercę.. – To
jego siostra.. Jula czy ty…?
- Włodzimierzu,
a tak w ogóle co tu robi Muzaj? Przecież trener go chyba nie powołał.. –
powiedziałam do niego szeptem.
- Konar ma
kontuzję, Boćkowi się dzieciak narodził.. A Zbyszek nie może zostać sam.. – gdy
mi to wyjaśnił, zaczęłam kierować się na halę, gdzie powoli zbierali się
kibice.
Jego
odpowiedź cię zadowoliła. To tylko jego siostra. Na razie możesz być spokojna.
Zajęłam
swój sektor i zaczęłam przyglądać się rozgrzewającym siatkarzom. Wzrokiem
wypatrzyłam Aleksa. W tym samym momencie zaczął się rozglądać po Sali.. A
przecież mu nie pisałam, że będę.. Gdy natknął się na mnie, szeroko się
uśmiechnął i puścił mi oczko. Zaczęłam się śmiać sama do siebie, przypominając
sobie wszystkie przygody, które razem przeżyliśmy.
Zaczął się
mecz. Polska – Serbia. Mimo tego że Serbowie mieli Aleksa, to kibicowałam
Polsce. Z koszulką Ignaczaka na swoich plecach czułam się dziwnie.. Mało tego
nasz drużyna przegrała pierwszego seta. Kurek spojrzał na mnie załamany.
Posłałam mu pocieszające spojrzenie. Co ja więcej mogłam?
Zaczął się
drugi set. Gra nam się nie układała. Patrzyłam bezradnie raz na kibiców, raz na
siatkarzy. Kibiców mięliśmy wspaniałych. Dopingowali naszych z całych sił. Mimo
że drugi set też łupem dla Serbii, trzeci set zaczęliśmy z przytupem.
Seria Kurka
na serwach zrobiła swoje. Nawet Bartmana nam nie blokowali. Gra zaczęła się
układać. Mięliśmy w końcu swoje akcje.
Trzeci set
dla nas. Niestety czwarty set to znowu przewaga Serbii. Tak o to w całym
spotkaniu przegraliśmy 3:1. Chłopaki byli przygnębieni. Aleks ręką wywołał mnie
do band reklamowych.
- Cześć. –
przywitał mnie buziakiem, a ja rozejrzałam się w około, czy nikt tego nie
widział.. niestety.. grupka kibiców, patrzyła na mnie jak na idiotkę, co lata
za siatkarzami.
- Hej. –
uśmiechnęłam się mimowolnie.
-
Przejmujesz się nimi? – spojrzał mi prosto w oczy.
- Przecież
to nic nie znaczyło. To tylko przywitanie. – chyba sama sobie zaczęłaś to
wmawiać.
- No tak… -
zmieszał się. – Tęskniłem. – przycisnął mnie do siebie.
- Ja też..
– roześmiałam się. – Gratuluje wygranej. – posłałam mu serdeczne spojrzenie.
- Nie
kibicowałaś nam.. – posmutniał, widząc koszulkę Ignaczaka.
- Wam nie,
Tobie tak. – roześmiałam się.
Natknęłam
się na groźne spojrzenia siatkarzy z Polski. Niektórzy chyba nie byli za tym,
żebym rozmawiała z ich przeciwnikami.
Przeprosiłam
Aleksa i udałam się do nich. Po drodze usłyszałam głos Alka, że za 5 minut mam
czekać pod ich szatnią. Uśmiechnęłam się do niego, a następnie podeszłam do
Kurka, Pita, Karola i Igły.
- Dobrze
było.. – lekko się do nich uśmiechnęłam.
- Zdradzasz
nas. – powiedział Ignaczak, głosem bliskim płaczu.
Gdybym go
nie znała, pewnie bym się załamała, a tak roześmiałam się, a on za mną.
- To co
chłopaki, w niedzielę wygramy.. – podszedł do nas Zibi, ale gdy mnie zobaczył,
od razu się poprawił.. – I dziewczyny, znaczy… - podrapał się po głowie.
- To co
może jedziemy na jakiegoś dobrego kebsa? – podszedł do nas Wrona i poklepał
Karola po plecach.
- Żaden
kebs panowie.. wracamy do hotelu i udajemy się na relację błędów w meczu. – od
razu zgasił ich zapał Anastazi.
Chłopaki
byli niepocieszeni, ale musieli się słuchać trenera. Zatrzymałam na chwilę pana
Andreę. Spytałam, czy poczekają na mnie 5 minut. Oczywiście, zgodził się, bez
problemu.
Udałam się
pod Serbską szatnię. Nikogo tam nie było.. Po kilku sekundach, poczułam jak
ktoś mi zakrywa oczy. Roześmiałam się, bo wiedziałam , że to Anatasijević.
- Debil. –
powitałam go uśmiechem.
- Kochany
debil. – pogłaskał mnie kciukiem po policzku. Chyba się zaczerwieniłam, bo się
roześmiał. – Jesteś z Maćkiem? - zapytał
tak nagle.
- Nie.. –
pokręciłam głową i się roześmiałam. – Nigdy nic nie było i nie będzie.. – nie
wiem po co mu to powiedziałam.
- Jula.. –
położył ręce na moich biodrach. – Podobasz mi się.. – spojrzał mi prosto w
oczy..
- Ja nie wiem..
– zaczęłam, ale nagle usłyszałam głos za sobą.
- Jula..
przepraszam, że przeszkadzam. – chrząknął Ignaczak – ale musimy iść.. –
spojrzał na mnie.
Długo nie
czekałam i od razu wymknęłam się z jego objęć. Igła przyszedł w dobrym
momencie. Serce mi biło jak oszalałe..
- Wy coś..
że on chce, że coś? – Ignaczak sam się zaplątał w tym pytaniu.
- Że niby
my coś? To on chyba chce coś… - wzruszyłam ramionami.
- Nie lubię
go. –skrzywił się. – Ale jeżeli masz być z nim szczęśliwa, to chyba wiesz co
robisz. – przytaknął i wszedł do autobusu.
Tym razem
zobaczyłam, że Kurek siedzi na tyle, a Ignaczak, który idzie przede mną,
również się tam kieruje. Po chwili słyszę wołanie Bartka, który każe mi siadać
obok nich. Niestety, po drodze napotykam się na Bartmana.
- No
wreszcie się księżniczka zjawiła. Ile można czekać? – powiedział zirytowany.
- Zbyszek
odpuść. – usłyszałam Możdżonka.
- Coś
jeszcze wzruszającego chcesz mi powiedzieć? – spojrzałam triumfalnie na
atakującego. Ten wywrócił oczami.
Usiadłam
miedzy Ignaczakiem, a Kurkiem. Gdy Krzysiek poszedł na chwilę na tył, razem z
Kurkiem zaczęliśmy przeszukiwanie jego torby.
- Tylko
jeden batonik? – spytał spanikowany Kuraś.
- On to
wszystko zjadł? – spojrzałam na papierki, którymi była wypchana torba.
- I to Kinder
bueno.. – Dobra, to weźmiemy po jednym batoniku i resztę mu zostawimy. – na te
słowa wybuchłam śmiechem..
Przecież Kinder
bueno ma tylko dwa batoniki.. No tak, reszta dla Ignaczaka…
-
Wyglądacie podejrzanie.. – Krzysiek po swoim powrocie prześledził nas wzrokiem.
- Jak to? –
spytał Kurek, a na jego ustach zauważyłam kawałek czekolady z batonika..
Dawałam mu
znaki, żeby się wytarł, ale Ignaczak wywęszył całą sytuację.
-
Zapłacicie mi za to! – wrzasnął z żalem.
- Igła to
tylko jeden batonik.. – uśmiechnęłam się pokrzepiająco.
- JEDYNY
batonik.. – podkreślił pierwsze słowo.
Ignaczak od
razu poszedł do Anastaziego, aby uprosić go, by pójść do biedronki po „wodę”.
Ten od razu się zgodził.
Zatrzymaliśmy
się na parkingu i wzięliśmy koszyki. Ja wzięłam sobie sok. Że koszyk miałam z
Kurkiem, to kładł do niego słodkości, aby potem zwalić, że to moje.. Gdyby
Andrea się dowiedział.
- Czy
Andrea o tym wie? – roześmiałam się do Kłosa, który stał przy kasie i upychał
do kieszeni batoniki.
- Nie! –
roześmiał się.. – I się nie dowie.. – Karol przyłożył palec do moich ust.
Wychodząc z
biedronki natknęliśmy się na grupkę fanek. Oczywiście chciały autografy i
zdjęcia.
- Kurek, a
ze mną zdjęcia sobie nie zrobisz? – zaśmiałam się, widząc, że dość niechętnie
rozdaje autografy.
- Przecież
z Alkiem tyle zdjęć zrobiłaś.. – spojrzał mi prosto w oczy..
- Skąd
wiesz? – uniosłam brew.
- Cały
fejsbók wie. – powiedział, pokazując mi profil Atanasijević`a..
W sumie
zdjęcie na fejsbuku, jeszcze nic nie oznacza. Ale ten opis :
„ Czemu ten
czas leci tak szybko? Chcę wrócić do tych chwil..;/”
Trochę się
na niego wkurzyłam.. Wiedziałam, ze przez to zdjęcie będę miała problemy..
************Witajcie :)
Jesteście jeszcze ze mną?
Jakie plany na wakacje?
Czyta to ktoś? ;x
Miłych wakacji ;)