- Kurek ty imbecylu! - wykrzyczałam goniąc go.
- Sama tego chciałaś! - powiedział Winiar śmiejąc się. - Trzeba było odmówić sobie patrzenia na nasze piękne ciałka.
- Winiar w samouwielbienie popadniesz. - roześmiał się Bartek. - No i co mi zrobisz? Nic nie zrobisz. - roześmiał się gdy go dogoniłam.
- Zdepczę cię. - walnęłam go w ramię krzywiąc się, bo mnie to zabolało, a on nawet nie drgnął. - Od małego lubiłam deptać takie glizdy jak ty. - roześmiałam się, a Kuraś zmrużył oczy.
- Grzczniej kolego! - krzyknął Karol wychodząc z hali.
- Że co niby? - uniosłam brew, odwracając się w jego stronę.
- No co ty? Nigdy nie oglądałaś W-11? - zapytał zakozony Kłos.
- Karollo cały sezon śledził. - poklepał mnie po plecach Andrzej.
- To dlatego taki podejrzliwy.. - pokiwałam głową.
- Ej, ej! - krzyknął Karol. - Posiedzisz trochę na pomorskiej.. - zaczął, ale wszyscy spojrzeliśmy na niego wzrokiem`zamilcz` i urwał w połowie.
Nagle z hali wyszedł Aleks i wziął mnie na bok.
- Załatwione. Pomieszkasz trochę u mnie.
- Nie jestem pełnoletnia, nie mogę. - pokręciłam głową, chodź ten powód był słaby... Sama nie wiem czemu nie byłam zachwycpna tym pomysłem.
- Załatwiłem to. Tak będzie lepiej miśku, - przytulił mnie. - Teraz pojedziemy po rzeczy.
- Nie wejdę tam. - spojrzałam na Alka.
- Spokojnie, Oliwier cię spakuje. - pogłaskał mnie po policzku.
Nie miałam wyjścia. Albo spanie u Alka, albo ulica.. Po 20 minutach dojechaliśmy pod `mój` dom.
- Poczekasz? Chcę pogadać z Olim.
- Poczekam. - pokiwał głową.
Stał przed bramą. Miał łzy w oczach.
- Dzięki. - powiedziałam oschle.
- Jula czekaj. - powiedział gdy chciałam odejść. Chyba nie miałam tyle odwagi, żeby z nim pogadać.
- Od kiedy wiedziałeś? - wykrzyczałam przez łzy.
- Chodź do parku, tam spokojnie pogadamy. - powiedział, a ja przystałam na jego propozycję.
Gdy szliśmy Oliwier okrył mnie bluzą. Od kiedy on taki dobry?
Usiedliśmy na ławce. On jak zwykle zaczął rozmowę.
- Miesiąc temu, może dwa sam dowiedziałem się przypadkiem. Chciałem ci powiedzieć od początku, ale wmówili mi, ze tak będzie lepiej dla naszej rodziny.
- Kpisz sobie? Naszej rodziny? To nigdy nie była rodzina. Nigdy z ojcem i matką nie miałam dobrych kontaktów.
- Wiem, zauważyłem. - przytaknął.
- Mogłeś mi powiedzieć.. - pociągnęłam nosem.
- Byłaś w Spale, musiałem sam się z tym pogodzić. Uwierz, mi też nie jest łatwo. Przykro mi, ale mam nadzieję, że nie urwiesz ze mną kontaktu?
- Zawsze będziesz moim bratem. - wtuliłam sie w niego i zaczęłam płakać.
Zapanowała cisza. Bałam się od niego oderwać. Nie wiedziałam, jak mam się po tym wszystkim zachowywać.
- Wiesz, chyba nigdy nie traktowałem cię jak siostrę.. - zaczął.
- Jako obcą osobę? - w końcu postanowiłam na niego spojrzeć.
- Nie to coś innego. - chyba nie umiał tego wytłumaczyć. - Byłaś dla mnie ważna.. Znaczy nadal jesteś. - zmieszał się.
- Do rzeczy. - powiedziałam poddenerwowana.
- Kocham cię, ale nie jak siostrę. - po tych słowach chciałam się odezwać, ale on kontynuował. - Czekaj. Potem ty. Gdy jeszcze nie wiedziałem, ze nie jesteś moją siostrą, a całkiem obcą mi osobą, radziłem z tym sobie. Tłumaczyłem sobie, że to tylko moja głupota, nic więcej. Że nie powinienem na ciebie patrzeć jak na kobietę, a po drugie jesteś z Alkiem. Przepraszam.
Po tym ja zamilkłam. Byłam w szoku. Chyba wolałabym o tym nie wiedzieć.
- Muszę iść. - wstałam i ruszyłam przed siebie.
- Jula, ale...
- Muszę..
- Tam zaparkował Alek. - na te słowa odwróciłam się i zobaczyłam, że Oliwier pokazuje ręką w przeciwnym kierunku niż szłam. Uśmiechnęłam się do niego i pognałam do mojego chłopaka.
Wsiadłam do samochodu i kazałam mu jechać. Nie pytał o nic i chyba to w nim było najlepsze. Wie, że jak będę chciała to i tak mu powiem. Po kilkunastu minutach drogi byliśmy już przed jego domem.
- Lepiej? - pyta gasząc silnik.
- Tak... - kiwam głową. - A Konstantin? Nie będzie zły, że zwalę wam się na głowę?
- On się ucieszył. Według niego w końcu w naszym mieszkaniu zapanuje porządek. - roześmiał się.
- Ejjj... - zaśmiałam się. - Może jeszcze mam wam gotować? - spytałam oburzona.
- Do tego pranie, poranna kawa... -zaczął wyliczać.
- A tak serio?
- Żaden problem. Serio się ucieszył. Przynajmniej nie będzie czuł się samotny, bo ma kontuzję. Całymi dniami siedzi w domu...
Po tych słowach weszliśmy do środka. Aleks pokierował mnie do wolnego pokoju. Tam rozpakowałam się, a następnie po wołaniach Alka zeszłam do kochni.
Mieszkanie było małe, ale przytulne. Wnętrze dość przestronne. Wszędzie panował bałagan.. Ja rozumiem treningi, potem są zmęczeni, ale na miłość Boską, to dwóch dorosłych facetów...
- Cześć. - uśmiechnęłam się na widok Konstantina.
- Cześć piękna. - zaśmiał się i mnie przytulił.
- Starczy tego. - Aleks podszedł i objął mnie od tyłu. Podniósł i przestawił na bok. - Siadaj, bo wystygnie. - na stole zobaczyłam naleśniki.
- No nie mów, że sam zrobiłeś. - nałożyłam sobie jednego.
- Aleks? On wodę na herbatę przypala. - zaśmiał się Kostek. -To Zuśka zrobiła. - po tycj słowach Aleks chrząknął.
- Ah Zuśka... - podparłam brodę ręką. - Też jakaś współlokatorka?
- Sąsiadka, czasem do nas wpada. - wyrwał się Atanasijević.
- Pewnie jakaś stara zrzęda, co? - zaśmiałam się.
- Czy ja wiem... Nawet ładna.. - Konstantin poruszył charakterystycznie brwiami. - Jest w naszym wieku. - kiwnął głową na Alka.
- No to możesz się koło niej zakręcić.. Chyba, że Alek zaklepał. - zaśmiałam się.
- Ej czemu Alek zawsze wyrywa wszystkie najfajniejsze laski? To nie fair. - udał obrażonego.
- Debil. - zaczął go wyzywać Aleks.
Po kolacji zadeklarowałam się, że pozmywam. Potem poszłam do swojego pokoju, aby przygotować się do szkoły.
Minęło kilka dni. Alka nie było cały czas w domu. Kiedy pytałam Konstantina dlaczego znika on na całe dnie unikał odpowiedzi. A ja sama nie chciałam naciskać na Alka.
- Może pójdziemy do kina w weekend? Fajny film grają. - zaproponowałam przeglądając internet.
- Zmączony jestem, może w następnym tygodniu.
- Aż po noc trenujecie? Może Nawrocki trochę przesadza,wykończysz się. - powiedziałam podirytowana.
- Zachowujesz się jak zazdrosna żona. - uśmiechnął się.
- A co mam o tym myśleć? Znikasz na całe dnie. - nie chciałam mu tego wypominać...
- Wiem, przepraszam.. Jutro ci wytłumaczę..
- Dziś.. - powiedziałam stanowczo.
- Jeżeli ma cię to uspokoić.. Dobra powiem ci. -westchnął. - Chcę, żebyś na święta wyjechała do mnie, do mojej rodziny. Przez te kilka dni załatwiałem wszystkie formalności. Miałem i mam nadzieję, że się zgodzisz. - powiedział jednym tchem.
- Do Serbii? - zaśmiałam się, a on przytaknął. - To dla ciebie ważne, prawda?
- Chcę, żebyś poznała całą moją rodzinę, miejsce, gdzie spędziłem całe dzieciństwo.. - zaczął opowiadać o Serbii jak nakręcony.
- Zgadzam się. I przepraszam, że tak wypytywałam. - zasmuciłam się.
- Nie szkodzi. To miało potrwać krócej, ale załatwiałem sobie tydzień wolnego.. I nie możesz sobie narobić zaległości w szkole.
No właśnie, jak w szkole? Ogólnie dobrze. Chyba z klasą jest lepiej. Polubiłam ich, oni mnie. Z Fabianem się omijam, ale to chyba rzadna nowość. Do Serbi mięliśmy udać się w pierwszy dzień świąt, tak żeby wigilię spędzić tu w Polsce. Z Oliwierem nie miałam od tamtego czasu kontaktu. Dzwoni, pisze...
Nagle ktoś zaczął dzwonić do drzwi. Otworzyłam je. Przede mną stała jakaś wysoka brunetka z talerzem w ręku.
- Przepraszam chyba pomyliłam mieszkania. - zmieszała się i zobaczyła na napisz na drzwiach. - Są może chłopcy?
- Chłopcy? - uniosłam brew. - Kim pani jest?
- Mieszkam tutaj obok. Przyniosłam im cos słodkiego.
- Dziękujemy, nie trzeba. - chciałam jej zamknąć drzwi przed nosem, ale nagle wepchnął się Cupko.
- Cześć Zuziu, wchodź. - zaprosił ją do środka.
Byłam wściekła. Do tego Aleks wyszedł w samych bokserkach. Śmiali się razem z nią, rozmawiali. Cała ta sytuacja mnie wkurzała.
- Muszę iść. - wstałam i poszłam do drzwi.
- Jula nie rób scen. - podszedł do mnie Aleks.
- A ty nie rób ze mnie kretynki. - powiedziałam i trzasnęłam drzwiami.
Wyszłam się przejść ulicami miasta. Był ranek więc Bełchatów był jeszcze mało ruchliwy. Potem skręciłam w boczną uliczkę. Nagle obok mnie pojawił się jakiś piesek.
- Cześć maleńki. - powiedziałam nie oglądając się za siebie i to był mój błąd. - Ale ty jesteś słodki. - zaczęłam go głaskać.
- O proszę, co za miłe spotkanie. - usłyszałam za sobą.
- No tak, jest 9.00 rano, co gorszego może mnie spotkać niż Bartman? Nic Zbyszku... - powiedziałam ironicznie odwracając się w jego stronę.
- Jak zwykle mile mnie przywitałaś. - zaśmiał się arogancko. - Chyba mój Bobek cię polubił. - ukcnął przy psie.
- Bobek? Kto tak psu ubliża.. - wyśmiałam go. - Chodź w sumie nic gorszego stać mu się nie może, skoro ty jesteś jego właścicielem. - sama nie wiem czemu nie mogłam powstrzymać się od docinek.
- Może wypijemy kawę? - zaproponował.
- Dobra, mam jeszcze jakieś 10 minut. - spojrzałam na telefon.
Kilka kroków dalej znajdowała się kawiarnia, do której poszliśmy.
- A co ty w ogóle robisz w Bełku? - zapytałam upijając łyk.
- Stęskniłem się za tobą. - uśmiechnął się cwaniacko.
- Pff...
- Miałem tu coś do załatwienia. Zatrzymałem się u Kurka.
- No właśnie, co u niego?
- Załamał się, bo dziewczyna go nie chce.. - westchnął. - A właśnie, może zabierzemy go do kina, czy coś? Może na jakieś zakupy? Wiesz, ty chyba lepiej sie na tym znasz...
- Wątpię, żeby Bartek lubił świąteczne zakupy... - zaśmiałam się.
- No to będzie pretekst.. powiedz, że nie masz z kim iść.. Już nawet ja się poświęce.. - o Bartmanie, dzięci ci za twą litość.
- Genialny plan. - przeciągnęłam pierwsze słowo.
- Czyli jesteśmy umówieni?
- Jutro?
- Jutro. - przytaknął.
Ustaliliśmy, że pójdziemy do centrum około 13.00. Oczywiście Zbyszek zadeklarował, że namówi Kurka...
Oczywiście pójdzie ze mną także Alek..
Wróciłam do domu. Jej już nie było.
- No przepraszam, ale to nie moja wina, że ona do nas przychodzi, przecież jej nie wypędzę... - powiedział skruszony siatkarz.
- Wybaczam. - pocałowałam go w usta. - Ale.. jutro idziesz ze mną i z chłopakami na zakupy...
- Jutro? O której?
- O 13.00.. - uśmiechnęłam się. - Pójdziesz prawda?
- Nie mogę... - westchnął.
- Bo? - oderwałam się od niego.
- Obiecałem naszej sąsiadce, że naprawię jej kran...
- Zuzi? Nie no.. no tak, bo przecież w Bełchatowie hydraulików nie ma... - powiedziałam ironicznie. - Dobra, napraw jej to dla świętego spokoju, może się potem odczepi, idiotka.. - ostatnie słowo powiedziałam pod nosem, ale chyba Aleks to usłyszał, bo się roześmiał.
Co z pieniędzmi? Miałam trochę oszczędności. No właśnie, trochę.. Muszę chyba podjąć się jakiejś pracy albo po szkole, albo w weekendy, bo nie chcę żeby Aleks za wszystko płacił..
Postanowiłam wejść do internetu i czegoś poszukać.. niestety nigdzie nie przyjmą niepełnoletniej dziewcyzny..
- Co robisz? - zapytał Cupko kładąc się na moim łóżku.
- Pracy szukam..
- Po co? - po tym pytaniu spojrzałam na niego, jak na kretyna. - Dobra, dobra. - roześmiał się. - Pomogę ci.. Muszę sie dowiedzieć co potrafisz... Chwila. - wstał i wziął ze stolika kartkę i długopis.
- Yyy? - spojrzałam na niego pytająco.
- Inteligentna.. ambitna.. - zaczął wypisywać.
- Piszesz moje dobre strony tak? - uniosłam brew.
- Chamska, opryskliwa.. - po tych słowach dostał poduszką w głowę.
- Dobra, już.... jak ta praca ma wyglądać? Masz jakieś konkretne predyspozycje?
- No nie mam...
- Jest coś co lubisz robić? - ciągnął dalej.
- Chyba nie...
- Konkretna kasa?
- Też chyba nie... - wzruszyłam ramionami..
- Od poniedziałku do piątku?
- Nieee...
- Mam! - powiedział uradowany.. -Chyba mogę ci pomóc. Ale daj mi czas do jutra. - powiedział i wstał.
- Tylko nie mów na razie Alkowi, ok?
- Masz moje słowo. - zaśmiał się i wyszedł.
*********************************
Witajcie po długiej przerwie!
od razu przepraszam za wszelkie błędy, które są w tym rozdziale ;)
hmm... cieszę się, że tak wielu z Was pyta o link do bloga na asku :)
jeśli macie jakieś pytania to śmiało ;d
http://ask.fm/Melodyjna15
dziękuję, żę jeszcze ze mną jesteście :)
Wasze komentarze mnie dopingują ;D
dziękuję ;*
pozdrawiam ♥
Bardzo fajny rozdzial kiedy nastepny nie moge sie doczekac pozdrawiam
OdpowiedzUsuńZuzia... juz mnie zdenerwowala-niestety.
OdpowiedzUsuńOli... szkoda chlopaka i zaburzenia wszelkich relacji.
Czekam na nastepny rozdzial. Pozdrawiam
Nawet fajnie sie układa , ale szczerze powiem , ze Alek zaczyna mnie drażnić .
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Karola :D
Ooo...już się nie mogłam doczekać :)
OdpowiedzUsuńSuper rozdział...mam nadzieję, ze relacje między Olim a Julą się ułożą ;)
Szkoda dziewczyny...powinna się wcześniej dowiedzieć... nie dziwię się, że nie chce mieszkać w domu...
Co do Aleksa...to boję się, ze coś odwali z tą sąsiadką xD
Czekam na kolejny...
Pozdrawiam i zapraszam do mnie: :)
http://szczerarozmowazprzyjacielempomaga.blogspot.com/
Witam! Znalazłam twój blog 2 godziny temu, przeczytałam wszystko i nadal mi mało. :p Ahh, mam nadzieje, ze Alkowi nieodwali bedzie wierny Julce. ;) Szkoda mi Oliwiera.. :/ Oby Zibiemu i Julce udało sie poprawić humor Bartkowi. ^^ Pozdrawiam. ;* P. S Zapraszam do sb. ;)
OdpowiedzUsuńhttp://prawdziwysen.blogspot.com/?m=1
Prosze informować mnie o nowych rozdzialach!! :))
ojeje jak się cieszę, że tu trafiłaś ;*
Usuńoczywiście, że poinformuję ;)
kiedy następny rozdział jak zwykle fajny
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana do Libster Award przez http://slowa-czasem-rania-bardziej-niz-czyny.blogspot.com :)
OdpowiedzUsuńKochana siostrzyczko! Zostałaś nominowana do Liebster Award na http://ti-amo-sopra-ogni-cosa.blogspot.com/ <3
OdpowiedzUsuńHej zostałaś nominowana do Liebster Award :) Więcej informacji na: http://szkrzatek.blogspot.com
OdpowiedzUsuńza wszystkie nominacje dziękuję, ale nie tym razem :)
OdpowiedzUsuń♥